wtorek, 4 marca 2014

Robert Foryś - "W objęciach Casanovy"


Tytuł: W objęciach Casanovy
Autor: Robert Foryś
Rok wydania: 2014
Wydawnictwo: Bellona
Liczba stron: 300
Ocena: 5/10

Opis:
Czasy Wersalu: mężczyźni pojedynkują się o honor dam, plotka i śmieszność potrafią zabić, a miłość bywa śmiertelnie niebezpieczna.
Do Polski przybywa Giacomo Casanova, uwodziciel, gracz, szpieg i sławny kochanek. W Warszawie spotyka Elżbietę, tajemniczą damę pragnącą za wszelką cenę odzyskać dawne życie. Oboje zaczynają grę, której finału nie są w stanie przewidzieć.
Namiętność, seks, intryga i zdrada, splatają się w przepojoną erotyką fabułę, będącą śmiałym połączeniem nowej powieści kobiecej i romansu godnego "Niebezpiecznych Związków".

Recenzja:

Jak głosi napis na okładce, W objęciach Casanovy to „powieść historyczna o sukcesach wielkiego uwodziciela w Polsce”. Robert Foryś, który (z tego co mi wiadomo) do tej pory zajmował się pisaniem fantastyki, najwyraźniej zapragnął spróbować sił w nowym gatunku i oto od niedawna w sklepach możemy znaleźć jego najnowszą powieść, opowiadającą o przygodach znanego wszystkim uwodziciela, które miały jakoby rozegrać się w Polsce.
Tak naprawdę wybrałam tę książkę, bo podobała mi się okładka i przepadam za powieściami historycznymi, dopiero później zwróciłam uwagę na nazwisko autora… które wydało mi się znajome. Rzeczywiście, kiedy sprawdziłam w swojej biblioteczce na lubimyczytać.pl, okazało się, że czytałam już coś tego pana. Był to Sztejer i jeśli napiszę, że niekoniecznie mi się podobał, będzie to sporym niedopowiedzeniem.
Dużo krwi, jeszcze więcej przekleństw i seks na dokładkę – to chyba przepis pana Forysia na książkę. Chociaż krwi i przekleństw nie ma wiele w jego nowej powieści (tych ostatnich prawie w ogóle), to seks a i owszem. Więcej nawet – namiętność i seks – jak reklamuje wydawca. Czy to jest typowy historyczny romans? Nie. Może. Za mało romansów historycznych przeczytałam, żeby stwierdzić. Wiem jedno – słownictwo, którym autor posługiwał się, by budować tę „przepojoną erotyką fabułę”, do złudzenia przypominało mi to, jakich używają panie będące zazwyczaj w już zaawansowanym wieku i parające się pisaniem romansów, na okładkach których muskularny mężczyzna trzyma w ramionach długowłosą, omdlewającą z zachwytu kobietę (tak, miałam wątpliwą przyjemność przeczytać kilka takich pozycji). Podczas lektury z tyłu głowy ciągle siedziała mi myśl, że napisał to facet i jakoś nie potrafiłam się wczuć w jego erotyczne opisy. Niespecjalnie mnie ruszały, co przypisuje właśnie temu słownictwo, które bardziej bawiło, niż wzbudzało jakiekolwiek inne uczucia.
Główną bohaterką powieści, jeśli oczywiście nie liczyć Casanovy, jest starościna Elżbieta Mirska, dama nie pierwszej młodości, która za wszelką cenę chce odzyskać pozycję utraconą po śmierci męża. By to zrobić, nie cofa się przed niczym. Spodobała mi się ta postać. Elżbieta była bezwzględna (choć wyrzuty sumienia jej się zdarzały), mściwa i przebiegła. Prawdziwa kobieta z charakterem, choć czasem zachowywała się nieco infantylnie.
Dlaczego autor zapragnął napisać o Casanovie? Całkiem nieźle pasował do tego przepisu na książkę, o którym pisałam wyżej, możliwe też, że w jakiś sposób ta postać go fascynowała. Nie ważne, jakie były przyczyny, skutkiem jest całkiem pełnokrwista postać, którą Foryś ożywił na kartach swojej książki. Opowiedział na nowo jego historię, przedstawiając go może nie u schyłku najlepszych lat, ale w wieku, kiedy zaczynał się już martwić, jak długo będzie działał jego urok i kiedy łaskawa pani fortuna przestanie być taka łaskawa. Autor zabawił się trochę w coś, co można nazwać „zdejmowaniem z piedestału” – zjawisko dość często obserwowane ostatnimi czasy zarówno w filmach, jak i literaturze. Pokazał Casanovę nie jako pozbawionego skrupułów libertyna, ale jako mężczyznę, który czuł wyrzuty sumienia częściej niż główna bohaterka. Przyznam, że niespecjalnie mnie tym kupił. Ale może innym paniom (bo jak rozumiem, powieść tę pisał właśnie z myślą o przedstawicielkach płci przeciwnej) taki Casanova przypadnie do gustu.
Podczas lektury odniosłam wrażenie, że książka była dla autora pretekstem do wypowiedzenia wielu własnych osądów tak o Polsce i Polakach XVIII wieku, jak i o ówczesnym królu oraz o historii w ogóle. I słowo „osądów” jest tu jak najbardziej na miejscu, ustami Casanovy czy Elżbiety wypowiadał się w taki sposób, że nie można tego nazwać inaczej. No ale takie są uroki wykonywania zawodu zwanego pisarstwem, można przemycać własne opinie – może trafią się czytelnicy, którzy je kupią.
Jak wspomniałam wyżej, okładka mi się podobała, to co znalazłam w środku już mniej. Osoba odpowiedzialna za korektę niespecjalnie się postarała, zapis dialogów jest często niechlujny, nie mówiąc już o braku konsekwencji. Pytania z niewiadomych przyczyn kończyły się kropką - nie tylko w dialogach. Jak na autora z takim dorobkiem, styl miejscami też pozostawiał sporo do życzenia. Ale to akurat drobnostki, które nie wpływają w większym stopniu na odbiór tekstu.
Kiedy przychodzi mi do oceny ogólnej, mam problem. Na pewno nie mogę powiedzieć, że jestem zachwycona, bo nie jestem. Książka niby nie była zła, ale większego wrażenia też na mnie nie zrobiła. Chyba można nadać jej miano czytadła, jak pisze na okładce – powieści kobiecej. Dodam: tej z rodzaju niespecjalnie wymagających (chociaż z drugiej strony – przykro to pisać, ale chyba „powieści kobiece” z definicji nie są wymagające).
Jeśli ktoś chce poczytać o przygodach Casanovy w ojczystym kraju, proszę bardzo, oto pozycja, która mu to umożliwi.



Za książkę dziękuję wydawnictwu Bellona

2 komentarze:

  1. Hmmm to chyba raczej nie dla mnie. Literatura erotyczna nie wydaje mi się fascynująca.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Również czytałam, a na początku bałam się tej książki... No cóż, oceniłam ją jednak trochę wyżej ; )

    Pozdrawiam, Anath

    OdpowiedzUsuń