Tytuł:
Cztery pory roku Heleny Horn
Autor:
Wanda Majer-Pietraszak
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok
wydania: 2014
Liczba
stron: 288
Ocena:
7/10
Opis:
Dojrzała, wzięta aktorka Helena Horn po śmierci
ukochanego męża odchodzi z teatru i wraz z przyjaciółką, zdziwaczałą starą
suflerką, przenosi się do rodzinnego Milanówka. Najbliższym jej sąsiadem staje
się zaprzyjaźniony doktor Tomasz Zewer – rozwiedziony samotnik, doceniający
smak whisky i towarzystwo wiernego psa.
Na tle zmieniających się pór roku w życiu Heleny
pojawiają się różnorodne postacie. Kobieta nawiązuje niewytłumaczalne kontakty
z nieobecnymi dawno rodzicami, którzy będą wtrącać się w jej życie, dopóki ta
nie podejmie ważnych dla siebie decyzji. Wyjawienie pewnej wstrząsającej
tajemnicy odmieni życie wielu ludzi.
Recenzja:
Wanda Majer-Pietraszak, wielbicielom polskiego kina
znana bardziej jako Wanda Majerówna – lub żona „tego aktora”, tj. Leonarda
Pietraszaka, zagrała w wielu filmach i spektaklach, można więc podejrzewać, że
jej powieść o wziętej aktorce, Helenie Horn, zawiera wątki autobiograficzne. Na
pewno znalazło się w niej sporo przemyśleń autorki na temat życia, kariery,
zdrady – ten motyw występuje w książce na równi ze zmieniającymi się porami
roku.
Cztery pory
roku Heleny Horn nie są debiutem literackim pani Wandy, jeszcze w 1994 roku
wydała autobiograficzną książkę pod nieco przewrotnym tytułem: Czy pani jest żoną tego aktora...?! Oprócz
tego ma na swoim koncie kilka tomików wierszy i parę opowiadań, jest też
autorką słuchowisk radiowych i telewizyjnych scenariuszy muzycznych. Kobieta,
która wiele w życiu doświadczyła, można by rzec. Całkiem podobnie jest z bohaterką,
którą wykreowała.
Helena Horn, swego czasu wzięta aktorka, po śmierci
ukochanego męża podejmuje decyzję o odejściu z teatru. Zamieszkuje razem ze
starą przyjaciółką w rodzinnym Milanówku i pozwala, by jej życie toczyło się
powoli i spokojnie… w zamyśle, bo nawet z dala od zgiełku miasta czeka na nią
wiele przeżyć.
Nie jest powiedziane, ile dokładnie ma lat Helena,
ale wnioskując z tego, że jest matką i babką, ma ich całkiem sporo. Mimo
wszystko nadal potrafi zawrócić w głowie mężczyźnie. Tomasz Zewer jest jej
przyjacielem jeszcze z czasów dzieciństwa, rozwiedziony, samotny lekarz, mający
słabość do trunków i swojego starego psa, niemal całe życie kochał Helenę i
dostrzegają to wszyscy oprócz głównej bohaterki. Oczywiste jest, że ta dwójka w
końcu odnajdzie się nawzajem, pytanie tylko ile czasu im to zajmie. A znowu tak
wiele go nie mają...
Motywem, który pojawia się często w książce pani
Wandy, jest śmierć. Nic dziwnego, skoro bohaterowie znajdują się w jesieni życia.
Swoją drogą chyba nie jest przypadkiem, że właśnie od tej pory roku rozpoczyna
się książka. I że kończy się na lecie, mimo wszystko optymistycznie.
Cztery pory
roku Heleny Horn to bardzo ciepła opowieść o przyjaźni trzech kobiet, o rodzinie,
miłości, zdradzie i umiejętności
przebaczania. Nie mogę powiedzieć, że jest porywająca, to nie ten typ lektury,
którą czyta się z wypiekami na twarzy, ale pani Wanda całkiem zgrabnie
opowiedziała tę historię. Z książki dosłownie promieniuje ciepło, a ja odnoszę
wrażenie, że sama autorka musi też być ciepłą, serdeczną osobą.
Na koniec napiszę jeszcze o okładce. Tak naprawdę do
tej książki nie zachęcił mnie opis, tylko właśnie okładka. Jest w niej jakaś
magia, właśnie ciepło, które doskonale koresponduje z tym, co znajdujemy w
środku. Śmiało możecie dać się jej uwieść i sięgnąć po tę pozycję.
Za
książkę dziękuję wydawnictwu Novae Res
Pozycja jak najbardziej dla mnie! Wspaniała recenzja :)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwilce do mnie :3
Ciekawa fabuła. Zainteresuję się bardziej tą książką :)
OdpowiedzUsuń