piątek, 21 sierpnia 2020

J. J. McAvoy - "The Untouchables"

Autor: J. J. McAvoy 
Tytuł: The Untouchables
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 2020
Ilość stron: 415
Ocena: 7/10

Opis:

Drugi tom serii, która zyskała miano „zupełnie innej historii mafijnej”!
Dalsze losy Melody i Liama z Ruthless People

Jeden sekret. Wiele ofiar.

Wszystko, co Melody Callahan wiedziała o swojej przeszłości, okazało się kłamstwem. Jej ojciec kłamał. Jej mąż kłamał. Ale prawda jest taka, że sekrety w końcu muszą wyjść na jaw. Nie mogą wiecznie pozostawać w ukryciu. I tak też się stało.

Kobieta dowiedziała się, że jej matka Aviela żyje i – jakby tego było mało – zrobi wszystko, żeby zniszczyć to, co Melody i Liam budowali przez ostatni rok.
Mając nowego wroga i bezustanną uwagę mediów, związaną ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi, Liam i Melody muszą walczyć na kilku frontach. Melody nie wie, co robić. Jest rozdarta między silnym uczuciem do męża a chęcią rozszarpania go na strzępy za to, że kłamał.
Jednak w tym świecie kochanie kogoś a okazywanie mu uczuć to dwie różne rzeczy.



Recenzja:

Prawda jest taka, że seria o Melody i Liamie jest naprawdę czymś, co w wydanych w Polsce książkach mafijnych... jest raczej nowością. Twarda baba, dużo akcji, momentami jest serio krwawo. To jest fajne. Tylko zastanawiam się, czy czasem pewne rzeczy nie zostały rozciągnięte na siłę, na więcej stron, na więcej tomów. Niemniej jednak jestem "za" i uważam, że ta seria jest w top3 książek (oraz serii) mafijnych, jakie miałam okazję czytać (a jeśli śledzicie recenzje na naszym blogu - to wiecie, że raczej jestem na bieżąco z tego typu tematyką).

Życie Melody z dnia na dzień okazało się kłamstwem - okazało się, że jej matka wcale nie zginęła, tak jak mówiono głównej bohaterce. Ba, jest najbardziej zabójczą kobietą na świecie... i ma zamiar dopaść swoją córkę i jej męża. Chociaż Melody spodziewa się tego spotkania, to jednak nikt nie wie, jak ono dokładnie przebiegnie. A w momencie, w którym główna bohaterka styka się już ze swoją matką... okazuje się, że będzie ona dla Callahanów większym problemem niż zakładano. 

Oprócz tego dzieje się naprawdę dużo innych rzeczy - o części z nich zwykle się w książkach związanych z mafią nie czyta. Ale to miła odskocznia. Widać, że autorka zrobiła solidne poszukiwania informacji na niektóre tematy, a do tego wszystkiego fajnie sobie te pomysły poukładała w głowie, przez co ciągle coś się dzieje, ale akcja jest spójna.

W sumie to najbardziej mi się nie podobała zmiana narracji - bo oprócz tych głównych: Liama i Melody, dostajemy czasem coś dodatkowego, typu opowieść o terapii dla par (na którą chodzi brat Liama), albo opowieść o seksie miedzy rodzicami głównego bohatera. No po prostu pewne rzeczy są naprawdę zbędne i zapychają strony. Jasne - dają momentami bardziej szczegółowy obraz sytuacji i panujących relacji, ale tak naprawdę tę wiedzę można by było przemycić w narracji Liama lub Melody. I skupić się na konkretach, a nie na tym, żeby opowiadać czasem o pewnych głupotach.

Lubię w tej serii to, że jest dużo miłości, seksu, ale także właśnie takiej krwawej jatki - bo naprawdę co chwila pojawia się jakiś trup, albo chociażby jakaś rana. Przy tej pozycji nie da się zasnąć, ale też wydaje mi się, że nie czyta się jej tak łatwo. Mnie zapoznanie się z nią zajęło trzy popołudnia, bo czasem musiałam odpocząć od tych bardziej krwawych momentów. Jednak to nie jest taki typowy romansik, który wchodzi niczym nóż w masełko - "The Untouchables" trzeba sobie według mnie bardziej dawkować. No, chociaż ludzie, którzy mają silniejsze nerwy ode mnie, może i dadzą radę przeczytać to "na jeden raz". 

Warto też dodać, że mimo wszystko polubiłam też mocno głównych bohaterów - i ma też wrażenie, że w niektórych momentach (od pierwszego tomu patrząc), to trochę dorośli i dojrzeli. Miło jest obserwować ich rozwój i to, jakie akcje planują. Ale najlepiej jest obserwować to, że mimo sytuacji, w jakiej się znaleźli, dalej panuje między nimi coś niezwykłego.

Dodam jeszcze, że okładka mi się bardziej podoba - chociaż ten efekt stłuczonego szkła jest lepszy na komputerze niż po wydruku. Te kolory są jakieś takie lepsze, bardziej żywe. Niemniej jednak okładka mi się całkiem podoba i nieźle komponuje się z poprzednim tomem. Ciekawe, jak będzie wyglądała oprawa graficzna do kolejnych tomów. Bo na razie tomy są 4 w zagranicznych wydaniach. I nawet pojawiło się 0,5! Ciekawe, czy w Polsce to 0,5 będzie wydane?

Podsumowując - mimo małych minusów, warto przeczytać. Fajny kawałek mafii, fajny romansik... Ogólnie jestem zadowolona. Mam spore oczekiwania co do kolejnego tomu i mam nadzieję, że autorka sprosta moim potrzebom. Polecam!

9 komentarzy:

  1. Lubię twarde bohaterki, ale nie lubię romansów mafijnych. Dlatego mimo zachęcającej recenzji daruję sobie ten krwawy romans. Wątpię, żebym mogła polubić bohaterów, którzy planują zabicie lub krzywdzenie innych dla własnych korzyści. W końcu tak działa mafia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam tej serii. Kolejny romans mafijny i sporo krwawej jatki. Chyba jednak odczuwam trochę przesyt tym tematem. Specjalnie nie będę szukać tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że autorka zrobiła dobry research, zanim zabrała się do tematu. Co do bohaterki - rzeczywiście, mało się trafia "twardych babek", większość to raczej liche księżniczki, potrzebujące wiecznie ratunku. Z innej strony trochę mnie porusza - zbyt tu dużo kombinowania, szczególnie w rzeczach związanych ze śmiercią matki. Przeraża mnie ten stos "głupot", które się trafiają i nie chciałabym czytać o seksie rodziców :P Mam jedynkę z tej serii, ale wciąż się jakoś do tej pozycji nie przekonałam. Może gdyby pojawił się wątek polskiej mafii, to już bardziej? Tej zagranicznej (razem z krwawymi jatkami) mam już trochę przesyt.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czarnobiała okładka, a w dodatku taka gdzie postacie skrywają się z prawej i z lewej strony. Nie widać ich całych ciał, a na pewno nie widać oczu, dzięki czemu dostajemy jedynie zaczątek twarzy. Niby już coś, ale wciąż za mało, aby poznać bohaterów. Podoba mi się również to, że czerwony tytuł „The Untouchables” umieszczono pośrodku, pomiędzy postaciami, czerwone litery świetnie się tutaj odznaczają. A całości dopełniają personalia autorki J. J. McAVoy. A jak jeszcze dodamy, że gatunek romansu mafijnego, który uwielbiam, jak dla mnie w punktacji daje 10 na 10 punktów. Po zapoznaniu się z opisem mogę powiedzieć, a właściwie już tylko potwierdzić, że historia Melody oraz Liama, wątki zarówno ich, jak i osób pobocznych do mnie przemawiają. A gdy przemawiają, nie mogę odmówić sobie kolejnej pozycji książkowej na półce. Nic dodać, nic ująć, jedynie sięgnąć po nią rękoma i zagłębić się w lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Seria ta wyróżnia się na tle innych 'romansów mafijnych' wydanych w naszym kraju. Brutalność, wyraziści bohaterowie rzadko mamy bohaterkę z tych "twardych", zwroty akcji dzięki którym nie możemy przewidzieć jak potoczy się fabuła, kto jest po twojej stronie a kto wrogiem. Okładka "The Untouchables" przyciąga wzrok świetny efekt tłuczonego szkła jakby przeszyta kulą, współgra z poprzednią częścią. Książka znajduję się na liście.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja na razie mam dość takiej tematyki, może kiedyś sięgnę. Ale nie teraz 😁 Dzięki za recenzję ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Historie mafijne mają ze mną problem. Żaden z występujących w nich bohaterów nie jest w stanie zrzucić z piedestału Vita Corleone, który zajął to poczesne miejsce wiele lat temu i nie bardzo ma ochotę ustąpić z niego na rzecz innej mafijnej bestii. :) Jednakże z tej recenzji wynika, że w tej pozycji nie mafia, a kobieta, i to babka z jajami, będzie wisienką na torcie podczas tej literackiej uczty. Zaskakujące. Najczęściej w książkach tzw. mafijnych to właśnie facet gra pierwsze skrzypce. Myślę, że chociażby dlatego warto zajrzeć do tej książki i poświęcić jej trochę czasu. Kobieca solidarność nie powinna być przecież tylko wyświechtanym frazesem. Mało w literaturze tego typu silnych i zdecydowanych kobiet, które nie tylko napotykają na życiowe problemy, ale i dzielnie stawiają im czoła, a potem je skutecznie rozwiązują. Po przeczytaniu tej recenzji Melody jawi mi się właśnie jako taka kobieta. Czy zajrzę do tej pozycji? Czas pokaże.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam tej serii. W takie klimaty wciągnęła mnie Koleżanka z pracy. Muszę się jej zapytać czy już to czytała a jak nie to obie się weźmiemy za całą serię. Oba uwielbia serie mafijne, ja nie pogardzę, chociaż nie należą do moich baaardzo ulubionych.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie wiem co jest ze mną nie tak, ale po prostu gatunek mafijny mi nie podchodzi, i mimo, że bym chciała to nie potrafię się do niego przekonać.
    Fabuła książki jest okej, lecz bez większego szału. Fajnie, że autorka solidnie przygotowała się do napisania tej książki, widać, że romansy nie przychodzą tak łatwo i też się trzeba nad nimi napracować. Nie potrzebnie tylko wrzuciła kilka "zapychaczy stron", ale to można jej wybaczyć. Mi niestety przeszkadza krwawa jatka, może właśnie dlatego tak ciężko jest mi się przekonać do tych wszystkich mafijnych powieści.
    Okładka jest pasująca do tego gatunku, ale na mnie nie robi wrażenia. Taka zwyczajna. Ja chyba po prostu lubię kolorowe okładki.

    OdpowiedzUsuń