sobota, 29 sierpnia 2020

Vi Keeland, Penelope Ward - "Park Avenue"

Autor: Vi Keeland, Penelope Ward
Tytuł: Park Avenue
Wydawnictwo: Editio
Data wydania: 2020
Ilość stron: 400
Ocena: 8/10

Opis:


Niepospolita uroda Elodie Atlier była pułapką na facetów, którzy zdradzali swoje kobiety. Agencja detektywistyczna nie była jednak pracą jej marzeń, więc w końcu Elodie postanowiła poszukać lepszego zajęcia. Tamtego dnia śpieszyła się na rozmowę z potencjalnym pracodawcą. Niestety, miała pecha, niegroźną stłuczkę. Tamten gość miał drogi samochód, wygląd greckiego boga i paskudne maniery. Po ostrej wymianie zdań rozstali się, a Elodie miała nadzieję, że więcej tego bufona nie spotka. Nie miała więc tęgiej miny, gdy okazało się, że stara się o pracę właśnie u niego.

Hollis LaCroix przyzwyczaił się, że ma władzę i duże pieniądze. Nie znosił kobiet, które miały sekrety. Nie przepadał też za tupetem i ciętym językiem. Ślicznotka, która uszkodziła mu samochód, a chwilę potem, starając się o posadę niani jego bratanicy, wygarnęła mu od serca, natychmiast spotkała się z jego ostrą reakcją. Mimo to, gdy emocje opadły, postanowił dać jej szansę. W końcu trudno o idealną opiekunkę dla dziewczynki z problemami. Hollis sam przed sobą nie chciał przyznać, że zarówno odwaga, jak i temperament Elodie bardzo mu się spodobały.
Dziewczyna okazała się utalentowaną nianią. Zbudowała więź z małą Hailey i wydawało się, że może być tylko lepiej. Prędko jednak okazało się, że śliczną nianię i przystojnego pracodawcę łączy coś więcej. Oboje starali się ukrywać wzajemną fascynację i pozwalali sobie zaledwie na niewinny flirt. Zdawali sobie sprawę, że dzieliło ich zbyt wiele, a ewentualny romans mógłby przynieść potężne komplikacje. Nie przypuszczali jednak, z czym przyjdzie im się zmierzyć, gdy rzeczywiście się w sobie zakochają...



Recenzja:

Jak dla mnie - opis znowu zawiera za dużo spojlerów. O niektórych rzeczach można czytać dopiero gdzieś koło setnej strony - więc dla mnie to już wychodzi poza strefę ogólników. Radzę po prostu go nie czytać, a już najlepiej: od razu zamówić "Park Avenue", bo to jedna z tych lepszych książek, które miałam okazję czytać w ciągu wakacji! Najwidoczniej wiele mi do szczęścia nie potrzeba - tylko super bohaterów, do tego fajną fabułę, ciekawie przedstawione emocje i jakieś zabawne dialogi. A tu, proszę państwa, nawet sposób pisania jest taki, że tę książkę chce się przeczytać na jeden raz - bo styl autorek jest wyjątkowo lekki (na tyle, że w życiu by nikt nie pomyślał, że to pisał duet!).

Elodie miała kiedyś męża. Miała - bo ów profesorek od historii sztuki, zdradził ją. Od tego czasu dziewczyna stara się ułożyć swoje życie na nowo, ale praca, którą się zajmuje od jakiegoś czasu, nie pozwala jej zasklepić ran. Główna bohaterka pracuje bowiem dla agencji, która zajmuje się przyłapywaniem mężczyzn na zdradach. Elodie jest bardzo piękna, więc robi za swego rodzaju przynętę - którą nieświadomi obserwowania goście... no cóż, zwykle chwytają, próbując zaciągnąć Elodie do swojego łóżka. 

Pewnego dnia Elodie budzi się z myślą, że czas zmienić pracę. Za sprawą swojej przyjaciółki, zgłasza się jako opiekunka do dziecka, ale z racji, że to dziecko jakiegoś milionera, to najpierw musi przejść casting. Drobna stłuczka (akurat z facetem, który miał być jej potencjalnym pracodawcą) praktycznie przekreśla jej szansę. Elodie nie da sobie jednak w kaszę dmuchać - nawet słynnemu, bogatemu Hollisowi, a z racji tego, że zdobywa z Hailey (nastolatką, dla której szukali opiekunki) więź, nawet Hollis nie jest w stanie jej nie zatrudnić.

Szybko też okazuje się, że Elodie i Hollisa łączy jakaś niewidzialna nić - jakby chemia. Ona nie jest jednak w stanie myśleć o nim inaczej - bo dalej obawia się zdrady facetów, a on... poniekąd też leczy złamane serce. Pewnego dnia, całkowicie przypadkiem, zaczynają jednak grę, której nikt z nich nie chce kończyć... A kto będzie zwycięzcą? 

O tym, jak jeszcze potoczą się losy tej dwójki, musicie poczytać sami. Ale jak dla mnie - warto mieć nieprzespaną noc, żeby tylko poznać tę historię w całości. Autorki zrobiły coś niesamowitego: ja praktycznie nie widzę żadnych poważnych minusów w całym tym romansie. "Park Avenue" jest po prostu świetny i bardzo dopracowany. Już za sam sposób napisania można by go pokochać... ale jest o wiele więcej rzeczy, które na pewno skradną Wasze serca!

Jedyne, co mi się średnio podoba, to okładka. Jest nudna, na jedno kopyto z tymi wszystkimi, co teraz powstają. Praktycznie nie rzuca się w oczy - także z powodu swojej kolorystyki. Szkoda, bo ta opowieść naprawdę zasłużyła na masę fajerwerków: i zdecydowanie coś bardziej rzucającego się w oczy niż facet w garniaku. 

Podsumowując - koniecznie zaopatrzcie się w egzemplarz "Park Avenue" i dajcie szansę tej historii. Myślę, że na wielu z Was wywrze ona ogromne wrażenie. To tego typu historia, która mogłaby się wydarzyć naprawdę - przez co czytanie jej sprawia ogromną frajdę. Jestem "za" i bardzo gorąco polecam. Na pewno sięgnę po kolejne powieści tych autorek, bo wydaje mi się, że co jakiś czas pojawia się na polskim rynku ich duet. I dobrze, bo takich duetów to trzeba nam więcej... a zwykle są one jednak nie udane! Dobrze, że w tym przypadku wszystko wyszło okej.

12 komentarzy:

  1. Faktycznie, okładka nie przyciąga wzroku, jest taka zwykła, nie odróżnia się od innych, ale treść... Ogromnie jestem zachęcona, chętnie poznałabym historię Elodie i Hollisa. Muszę koniecznie dopaść "Park Avenue".

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już się przyzwyczaiłam do niezrozumiałych zagrywek wydawnictw dotyczących opisów - albo wyjawiają za dużo, jak w tym przypadku, albo opisują coś, co w książce nie ma miejsca - to dopiero chwyt marketingowy ;) nazwiska obu autorek są mi znane ze słyszenia, ale nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej z ich książek. Bardzo prawdopodobne, że upiekę dwie pieczenie na jednym ogniu sięgając po "Park Avenue" ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, że doskonale się przy niej bawiłaś. Fakt opis trochę przydługi, okładka mogłaby być ładniejsza 😉 Historia brzmi ciekawie, jak będzie okazja to przeczytam, czemu nie ? ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Opis zbyt obszerny za dużo w nim informacji a okładka ginie w tłumie jest tyle podobnych, nie wyróżnia się. Pomimo tych potknięć "Park Avenue" przyciąga mnie, lubię takie książki, pomysł na fabułę ciekawy, bohaterowie wyraziści coś czuje że przepychanki słowne między Hollis a Elodie to będzie wisienka na torcie. Na pewno spędzę miło czas z książka duetu pisarek, znakomita zabawa zapowiada się. Będę musiała za nią się rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety wrażenie odnośnie do okładki jest takie, jak gdyby wycięto postać mężczyzny z folderu, z gazetki i naklejono na czarne tło. Nie klei mi się to tutaj, chociaż też nasuwa skojarzenie okładek starego typu, gdzie pełno było rozwiązań tak bladej kolorystyki tworzącej efekt postaci wyciętej z gazety. Sporym minusem jest też olbrzymi tytuł, który śmiało mogę powiedzieć, że zabiera sporą przestrzeń niepotrzebnie. Mniejszy, wyraźniejszy i byłoby lepiej. Fabułę ukazano w nieco przydługim opisie, jednak dzięki temu mogę poznać Elodie Atlier, która dzięki swej nietuzinkowej urodzie zwracała uwagę mężczyzn, a tym łatwiej było jej udowodnić ich zdradę, co przydawało się w pracy w agencji detektywistycznej. W końcu decyduje się na znalezienie nowej pracy, a w drodze na rozmowę dochodzi do stłuczki z niezwykle przystojnym mężczyzną, która kończy się niełatwą wymianą zdań. I jak to bywa, okazuje się, że ten mężczyzna to właśnie przyszły pracodawca Elodie — Holis LaCroix, który szuka niani dla swej bratanicy. A Holis nie lubi kobiet, które potrafią wygarnąć, mówią to, co myślą tak jak Elodie, jednak zatrudnia ją jako opiekunkę, daje jej szanse. I jak to bywa po pewnym czasie, również tę dwójkę zaczyna coś łączyć. Flirt, zauroczenie. I tak...sporej ilości informacji dowiadujemy się już z opisu, a dla mnie to odbiera przyjemność ich odkrywania wraz z czytaniem. Opis o połowę krótszy mógłby być znacznie lepszy, a nie zdradzałby również zbyt wiele z fabuły. Otrzymujemy tutaj elementy fabuły, które mogą być już znane: stłuczka z przyszłym pracodawcą, romans pracodawca-pracownica etc. Jednakże sama książka, wydaje się całkiem ciekawa, może stanowić całkiem interesującą lekturę pomimo tego, że możemy odnosić wrażenie, iż to już było. I o ile okładka to spory niewypał tak, „Park Avenue” od Vi Keeland i Penelope Ward stanowi dobrą lekturę, dobry wybór. Oczywiście mowa tu o fabule, zawartości książki na, którą zdecyduje się i którą będę chciała niezwłocznie zamówić.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nudzą mnie już okładki z facetami. Mężczyźni w garniturach lub dla odmiany prężący nagie klaty, okładek tego typu jest zdecydowanie za dużo, niewiele różnią się od siebie i sama okładka mówi: nic nowego, to już było. A szkoda, bo dobrze zrobiona okładka przyciąga wzrok. Jeżeli chodzi o opis na okładce już przestałam je czytać, odkąd kupiłam tę samą książkę wydaną przez dwa różne wydawnictwa, z zupełnie innym opisem. Teraz bardziej polegam na recenzjach. Temat książki rzeczywiście mało oryginalny, ale jeżeli czytanie "sprawia ogromną frajdę" to chętnie po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, okładka nie jest zachęcająca. Recenzja za to jak najbardziej. Nie wiem czy we wrześniu, czy później, ale pewnie sięgnę po tę powieść zachęcona tym, co tu przeczytałam. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Facet z okładki wygląda jak setki facetów z okładek książek new adult. Wszyscy są ponurzy, mają posępny wyraz wyraz twarzy, niezbyt przychylne spojrzenie, a swoją postawą wyrażają nonszalancję i wyższość nad osobą, na którą spoglądają. Dobrze, że zwróciłaś uwagę na sztampowość okładki, zarówno tej, jak i innych podobnych jej książek. Nie zachęcają do wzięcia jej w rękę, szczególnie tych, którzy z tego rodzaju literaturą spotykają się po raz pierwszy. Jeśli to chwyt marketingowy, to zdecydowanie nieprzemyślany i mało skuteczny. Nijak się też ma do zawartości książki. Miałam okazję przeczytać tę pozycję i, faktycznie, tak jak to ujęłaś w swojej opinii, czyta się szybko, bez znużenia, a fabuła, chociaż moim zdaniem miejscami po prostu przewidywalna, nie zniechęca do dalszej lektury.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie rozumiem tych trików wydawniczych, gdzie zamiast stworzyć krótki ciekawy opis, dają streszczenie książki. Przez to sama książka juz nie cieszy bo przez spojlery w opisie wiemy co się będzie działo. Najlepiej jak widzimy długi opis, wcale go nie czytać, tylko gorzej, że wtedy nie wiemy o czym książka jest.
    Przyznam szczerze, że fabuła nie imponuje mi jakoś szczególnie. Raczej czytając jej opis jestem tylko w połowie na tak. Nic nadzwyczajnego. Jednak mam wrażenie, że czytając już samą książkę, zmieniła bym zdanie od razu, zresztą tyle zachwytów nad nią, że nie sposób w to wątpić. W książce nie liczy się sama fabuła, ale też to jak ją autor poprowadził. Liczą się emocje, bohaterowie, styl pisania. Z recenzji wnioskuję, że autorki świetnie sobie z tym wszystkim poradziły, i stworzyły cudowną, lekką, przyjemną historie. Niestety okładka trochę jej szkodzi. Szczerze, to nie zwróciła bym w ogóle na tą książkę uwagi. Facet z rozpietą koszulą - przeżytek. Do tego te ponure i źle dobrane kolory. Książka została skrzywdzona tą okładką i to jest bardzo przykre, bo przez okładkę mniej osób zwróci uwagę na książkę.

    OdpowiedzUsuń
  10. Recenzja ciekawa i zachęcająca. Okładka też mi się nie podoba i mimo, że widnieje na niej "ciasteczko" to nie lubię takich okładek nic nie wnoszących w wyobrażenie o książce. Nie wzięłabym jej do ręki widząc ją na półce. Ale obiektywna dobra recenzja jest najlepszą reklamą. I za to dziękuję Książkowirowi, bo nie jestem tu zbyt długo a już do kilku książek się przekonałam i w drugą stronę również zadziałało kilka recenzji. I cieszę się, że codziennie pojawia się coś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Okładka nie zachęca do przeczytania książki,ale tu idealnie sprawdza się powiedzenie-"Nie oceniaj książki po okładce". Bo środek może kryć w sobie książkowy diament. Bardzo lubię taką fabułę, więc bardzo chętnie sięgnę po tą pozycję 😍 Dziękuję za recenzję 😘

    OdpowiedzUsuń
  12. Nooo... ja nie przepadam za romansami, choć w takim przedstawieniu ta powieść wydaje się nawet niezła. Na pewno oceniając po okładce, nie podejrzewałabym takiej treści. Miło, że autorki się starają, choć zawsze się zastanawiałam, jak wygląda podobna współpraca...

    OdpowiedzUsuń