piątek, 28 sierpnia 2020

Laura Gallego - "Strażnicy Cytadeli. Księga Axlin"

Autor: Laura Gallego 
Tytuł: Księga Axlin 
Cykl: Strażnicy Cytadeli (tom 1) 
Wydawnictwo: Młody Book 
Data wydania: 20 listopada 2019 
Liczba stron: 610 
Ocena: 8/10 

Opis: 

W świecie pełnym potworów ocalenie może zapewnić tylko ta księga! 
Świat, w którym żyje Axlin, jest nękany przez potwory. Niektóre atakują podróżnych na drogach, inne napadają i niszczą wioski, ale są też takie, które wślizgują się do domów, by porywać śpiące dzieci. 
Axlin od najmłodszych lat żyje w strachu, że w każdej chwili może paść ich ofiarą. Postanawia więc dowiedzieć się jak najwięcej o potworach i spisać swoją wiedzę w księdze, która mogłaby się stać swego rodzaju podręcznikiem i posłużyć innym ludziom za ochronę. 
Wkrótce jednak okazuje się, że jeśli dziewczyna naprawdę chce kogoś uratować, musi opuścić rodzinną wioskę i wyruszyć w podróż przez wielki i niebezpieczny świat. Podczas wędrówki odkryje rzeczy, których wcześniej nie potrafiła sobie nawet wyobrazić. 


Recenzja: 

Fantastyka młodzieżowa, w której nie brakuje niebezpieczeństw, jest bardzo bliska mojemu sercu. Właśnie dlatego Księga Axlin od razu zwróciła moją uwagę, bowiem nie mogłam odpuścić sobie lektury porywającej do świata pełnego potworów. Po książce spodziewałam się wielu wrażeń oraz nietuzinkowych istot i… wiecie co? Laura Gallego mnie nie zawiodła! 

(…) zapisujesz w swojej księdze to, co ludzie ci opowiadają ci o potworach, ale dodajesz też informacje wynikające z własnego doświadczenia. (…) Wkrótce to ty będziesz uczyć innych ludzi, jak walczyć z potworami.

Muszę przyznać, że dawno tak szybko nie wciągnęłam się w historię. Fabuła rusza od pierwszych stron, stopniowo wprowadzając nas w świat tytułowej bohaterki, który – co tu dużo mówić – do najprzyjemniejszych miejsc nie należy. Roi się w nim od różnorodnych potworów, które są całkiem oryginalne i noszą niebanalne nazwy (kudłony, mlaskacze, mózgosiorby…). Wbrew pozorom, nie one są najstraszniejszym aspektem życia Axlin, a ograniczenia i zasady, które niszczą indywidualność. Dziewczynka kuleje, a więc jej przyszły los sprowadza się do rodzenia dzieci, wszak w takim stanie nie może zostać wojowniczką. Krótko mówiąc – ludziom nie brakuje okrucieństwa, choć ciężko powiedzieć, aby ich działanie było całkiem złe. W tym świecie nie ma podziału na zło i dobro, bowiem i dobro może nieść ze sobą nieprzyjemne konsekwencje lub być podyktowane niewłaściwymi pobudkami… 

Chciała poznać go lepiej, ale czuła, że jej pytania nie są mile widziane, a w najlepszym razie, nie otrzyma na nie odpowiedzi. Bo jego zachowanie kwestionowało wszystko, czego nauczyła się o potworach. (...)

Skoro jesteśmy już przy pobudkach, warto wspomnieć tutaj kilka słów o bohaterach powieści. Całość skupia się przede wszystkim na Axlin oraz Xeinie, pozostałe postaci nieco giną przy nich, ale to nie znaczy, że są złe. Dziwny zabieg się tutaj również wkrada, bowiem szybko się zorientowałam, że… imiona zawsze mają w sobie nieszczęsny x. Nie mam pojęcia, dlaczego autorka tak pokrzywdziła ich (i czytelników, bowiem niełatwo jest spamiętać imiona, gdy wszystkie brzmią w pewnym stopniu podobnie), ale mam nadzieję, że ten zabieg to coś więcej niż widzi-mi-się i w przyszłych tomach poznamy genezę tego pomysłu. Podobnie jak ciężko odnaleźć w powieści i dobro, i zło, tak i postacie nie są czarno-białe, co uznaję za ogromną zaletę. Również relacje między-ludzkie ukazane są w całkiem realistyczny sposób, choć – uwaga, mały spoiler – nie do końca uwierzyłam w wątek miłosny pomiędzy głównymi bohaterami (niektóre ich działania i rozterki w kwestii więzi były… niezrozumiałe). Niemniej ich przepychanki i cała reszta otoczki przygody była naprawdę atrakcyjna, i choć w całość wkradała się infantylność i dziwaczne dialogi, nie przeszkadzało mi to z cieszenia się lekturą. 

Axelin od dawna marzyła, żeby znaleźć się w tym miejscu: mieście wolnym od potworów i z biblioteką gromadzącą setki książek. Ale kiedy wóz wtoczył się do wspaniałej Cytadeli, umysł dziewczyny był zaprzątnięty tylko myślą o odnalezieniu Xeina.

Atutem Księgi Axlin jest także lekki styl autorki oraz umiejętny sposób prowadzenia powieści. Książkę pochłania się bardzo szybko i choć ma przeszło sześćset stron, to czytelnik nie jest przytłoczony jej ogromem, absolutnie nie czuje się tego rozmiaru. Nie jest też zasypany informacjami, bo mimo tego, że są momenty nieco wolniejsze, poświęcone wyjaśnieniom i opisom, są one napisane w przystępny sposób i urozmaicone dialogami, czy też – zaraz potem – wartką akcją. Z powodzeniem można rzec, że Laura Gallego fantastycznie tutaj zrównoważyła wiele elementów, a jeśli dodamy do tego jej pomysłowość na fabułę i niepowszechne stwory to… książka czyta się sama. Oczywiście, pojawia się tutaj parę mniej oryginalnych pomysłów, znanych z innych tworów (w pewnej chwili czuć klimat nawet innej jej książki - Księga portali), jednak obecnie chyba ciężko stworzyć całkowicie świeżą i nowatorską fantastykę dla młodzieży. 

Księga Axlin to dopiero pierwszy tom cyklu Strażnicy Cytadeli (o, oni też są fenomenalnym wątkiem, jak i cały motyw Cytadeli, że tak napomknę), a już dostarczył mi wielu wrażeń i emocji. Przy tej powieści można się nie raz uśmiechnąć, a nawet zbierać szczękę z podłogi. Naprawdę, w kilku momentach czytałam książkę z szeroko otwartymi ustami, więc całkiem poważnie – uważajcie na szczękę. I choć jest to historia dla młodszych czytelników, to jestem przekonana, że i dorosły miłośnik fantastyki sympatycznie spędzi z nią czas. Polecam z całego serduszka i mam nadzieję, że niebawem zostanie wydany tom drugi… 💓

P.S. Zapomniałam dodać, że książka jest EPICKO wydana! I nie mam tutaj na myśli tylko klimatycznej okładki, ale… jej grzbiet to coś pięknego! Szkoda, że nie udało mi się tego dobrze uchwycić na zdjęciu. :(

8 komentarzy:

  1. Brzmi ciekawie ! Faktycznie jest prześlicznie wydana 😍 Potwory, strażnicy, to coś dla mnie. Muszę zapoznać się z tą serią kiedyś ! 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już czytając drugie imię chciałam napisać, że nie wiem czemu autorka uparła się na to X, a widzę, że imion takich jest więcej. Juz od słów "fantastyka młodzieżowa" byłam przekonana, bo widząc ocenę wiedziałam, że książka jest dobra. Autorka stworzyła świat który wciąga juz od pierwszych stron- co jest ogromną zaletą.
    Axlin, główna bohaterka, dziewczynka która nie ma łatwego życia przez swoje kalectwo, wszak nie może zostać wojowniczką, a jej życie sprowadza się tylko do rodzenia dzieci. Ale coś czuję, że Axlin nie podda się tak łatwo, będzie walczyć o swoje. Czy jej się uda? Juz od razu polubiłam tą waleczną dziewczynkę i z chęcią jej podopinguje i pośledzę jej losy.
    Książka jest faktycznie pięknie wydana, sama okładka rzuciła mi się od razu w oczy, a widząc ten grzbiet... przepadłam. Cudnie byłoby mieć ją na swojej półce!

    OdpowiedzUsuń
  3. Fantastyka młodzieżowa to gatunek, po który i ja często sięgam. Super, że ta książka od samego początku potrafi wciągnąć czytelnika, bo zbyt często spotykam się z nudnymi wprowadzaniami w tym gatunku literackim. Rzeczywiście ten wszechobecny x wydaje się intrygujący i dobrze by było, gdyby miał istotne znaczenie dla całej historii. Zdjęcie grzbietu jest spoko ;) widać, że to pięknie wydana księga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Strażnicy Cytadeli. Księga Axlin" zapowiada się interesująco, dawno nie czytałam nic z fantastyki młodzieżowej muszę sobie odświeżyć ten gatunek. Pisarka chce żeby czytelnik sobie połamał język na imionach bohaterów czy nazwach potworów jakie możemy spotkać w książce. Czy ma to jakiś cel, dlaczego z chęcią dowiedziałabym się odpowiedzi na te pytania. Dobrze że powieść napisana jest przyjemnym językiem przy tak obszernej książce to ważne żeby czytelnika nie męczyć. Tytuł książki zapisany.

    OdpowiedzUsuń
  5. ajemniczo. Magicznie. Bajkowo. Są to słowa, jakie nasuwają mi się na myśl, gdy spoglądam na „Strażnicy Cytadeli. Księga Axlin” od Laury Gallego. W dodatku mamy tutaj ten specyficzny odcień zielonego, jakby magiczna poświata, w której wprost jestem zakochana. Zieleń, żółć i coś, co mogłabym określić mianem koloru beżowego. To wszystko skąpane w poświacie, z odpowiednio rozmieszczonym tytułem oraz imieniem i nazwiskiem autorki, chociaż pierwszy człon tytułu Strażnicy Cytadeli dałabym nieco większą czcionką, ponieważ dla mnie jest to mało widoczne, ledwo czytelne. Spodobała mi się historia Axlin, która żyje w świecie, gdzie potwory napadają na ludzi, a zdarzyć się to może w każdym momencie, nie tylko poza domostwem. I to właśnie żyjąca w strachu Axlin postanawia spisać w księdze wiedzę, która mogłaby służyć za źródło informacji do obrony przed potworami dla innych ludzi. Jednak jak czas pokaże ona sama, musi, wyruszyć w podróż, aby móc uratować kogoś. Spodobała mi się fabuła, otrzymałam tutaj coś nietuzinkowego, młodzieżową fantastykę, która zapowiada dla mnie magiczną podróż wraz z Axlin, towarzyszenie jej w czasie, gdy spisuje księgę, gdy opuszcza rodzinną wioskę. Jak wskazuje cytat z recenzji:
    (…) zapisujesz w swojej księdze to, co ludzie ci opowiadają ci o potworach, ale dodajesz też informacje wynikające z własnego doświadczenia. (…) Wkrótce to ty będziesz uczyć innych ludzi, jak walczyć z potworami.

    I jak mogę się dowiedzieć, Axlin w końcu dociera do Cytadeli, miasta wolnego, bez potworów, za to z biblioteką gromadzącą setki książek. A co z resztą? Sądzę, że o tym warto się samemu przekonać, ja zdecydowanie to zrobię, ponieważ książka mnie zafascynowała. Jest to co prawda gatunek fantastyki młodzieżowej, jednak uważam, że dobra książka należy się każdemu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzadko sięgam po fantastykę. Wiem jednak, że młodzież bardzo ją lubi. Cieszę się, że na rynku czytelniczym pojawiła się ta pozycja. Zapowiada się na lekturę intrygującą, a jej dodatkową zaletą jest to, że zapoczątkowała serię. Świat potworów, świat, w którym nie brakuje niebezpieczeństw, świat, który kusi i wabi, by skrzywdzić, no cóż, to nic innego niż świat, w którym przyszło im żyć. Niech się zatem młodzi uczą, jak go "oswoić".
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  7. Powiem szczerze, że 610 stron to nie przelewki :D Nie słyszałam jeszcze o tym wydawnictwie, musiałam popatrzeć na ich stronę... To jakiś szereg zszerzonych wydawnictw, tak jak grupa wydawnicza Foksal? W końcu o Sonia Draga słyszał chyba każdy!
    Uwielbiam młodzieżówki (czemu wielokrotnie już dawałam upust w recenzjach), szczególnie te z fantastyki, wychodzą najlepsze. Wciąż nie odkryłam, czym to jest spowodowane. Jeśli chodzi o oryginalność i świeżość - da się, ale dopiero przy następnych lekturach to odkrywamy. Owszem, raczej nie uniknie się pewnych motywów, które już nieświadomie powielamy, ale papugowanie własnego stylu to chyba najgorszy pomysł. Czytelnik może pomyśleć, że źródło twórcze jest na wykończeniu...
    Okazuje się, że zbyt pięknie nie jest, pojawia się parę potknięć. Cóż, ja zawsze mówię, że zobaczy się w następnym tomie, często zakończenie przysparza największych emocji i znacznie podwyższa (lub obniża) atrakcyjność całej serii. Może również rozwiąże się ta tajemnica z x-dziwnymi imionami.

    OdpowiedzUsuń