czwartek, 24 września 2020

Brittainy C. Cherry - "Landon & Shay. Tom 1" oraz "Landon & Shay. Tom 2"

Autor: Brittainy C. Cherry 

Tytuł: Landon & Shay. Tom 1 oraz Tom 2

Wydawnictwo: Filia

Data wydania: 2020

Ilość stron: ok. 400 (każda z części)

Ocena: 7/10


Opis tomu 1:

Shay Gable i ja nigdy nie przypadaliśmy sobie do gustu.
Zawsze próbowaliśmy się unikać. Rozchodziliśmy się w różne strony. Nawet na siebie nie patrzyliśmy.
Wszystko się zmieniło, gdy rzuciłem jej wyzwanie. Zaczęło się od głupiego zakładu: rozkochać ją we mnie, nim sam się w niej zakocham.
Miałem zgarnąć łatwą wygraną. Przecież jej nie kochałem, ledwo ją tolerowałem. Mimo to nasza relacja powoli zaczęła ulegać zmianie. Dziewczyna sprawiała, że zapragnąłem nieznanych wcześniej rzeczy. Miłości, szczęścia, związku.
Im bliżej byliśmy, tym bardziej przeganiała mój mrok i głęboko skrywane emocje. Ból, urazę, prawdę.
Nasz związek stał się zbyt prawdziwy, uczucia się pomieszały i wzrosło ryzyko zranienia. Jednak, jak mówi stare powiedzenie: w miłości i na wojnie wszystko jest dozwolone – a zwłaszcza złamane serce.

Recenzja:

Zaciekawił mnie opis, szczególnie, że lubię romanse - a motyw hate-love, jeśli jest dobrze przedstawiony, potrafi być ogromnym plusem książki. W pierwszym tomie "Landon&Shay" wątek ten jednak nie jest tak dobrze przedstawiony - lepiej wypadł tu wątek chemii między bohaterami. Natomiast w drugim tomie było odwrotnie - lepiej były przedstawione te negatywne emocje. Ale... dokładnie zaraz wszystko Wam opowiem! Z góry też mówię, że nie warto czytać opisu do drugiego tomu, bo zdradza bardzo dużo.

Shay z pozoru wydaje się ideałem - ale tak naprawdę jej życie nie jest idealne. Jej ojciec sprzedaje narkotyki, sam też czasem zażywa nielegalne substancje, a na dodatek jej matka jest na wszystko ślepa i robi wszystko, żeby pomóc swojemu mężowi, co nie jest zbyt dobre (ani dla niej, ani dla całej rodziny). To, co Shay ma po ojcu, to miłość do słowa pisanego. Główna bohaterka, tak samo, jak jej ojciec, zajmują się tworzeniem scenariuszy. Ba, Shay spędza także dużo czasu na spisywaniu swoich myśli do dzienników. 

Shay i Landon nienawidzą się właściwie bez powodu, ale było tak od zawsze - odkąd się poznali. Landon myśli, że Shay i jej życie jest perfekcyjne, a on: zmagający się z depresją, obojętnym ojcem, roztrzęsioną matką i śmiercią swojego ukochanego wujka... no cóż, Landon definitywnie myślał, że jego życie jest całkowicie do bani. Natomiast styczność z Shay sprawiała, że chłopak czuł się jeszcze bardziej beznadziejnie. A ona? Odpowiadała nienawiścią na nienawiść, chociaż było to całkowicie bezpodstawne, bo o sobie nawzajem nie wiedzieli właściwie nic. 

Pewnego dnia wszystko się zmienia. Na jednej z imprez Landon i Shay zakładają się o to, że rozkochają w sobie to drugie w ciągu najbliższych trzech lub czterech miesięcy. Ten, komu uda się rozkochać w sobie tego drugiego, wygrywa. Natomiast ten, który się zakocha... będzie po prostu miał złamane serce. Cóż, przynajmniej w teorii, bo czym główni bohaterowie lepiej się poznają, tym bardziej są zżyci i tym bardziej uzależniają się sami od siebie...

Jak wiadomo, wszystko w pierwszym tomie brnie do szczęśliwego finału. Postacie też są dosyć młode, mają wtedy jakieś osiemnaście lat. Sytuacja zmienia się w tomie drugim, gdzie Landon zaczyna walkę o swoją karierę w świecie aktorstwa i Hollywood. W drugim tomie jest więc więcej emocji: nawet te negatywne emocje są pokazane o wiele lepiej - ale te pozytywne także są przedstawione w fajniejszy sposób. Zmienia się w drugiej części jednak wiek bohaterów - są oni starsi, mają więcej doświadczeń życiowych... I może dzięki temu ta historia potrafi tak zaciekawić.

Nie chcę też za dużo zdradzać z fabuły - po prostu napiszę, że według mnie pierwszy tom jest gorszy od drugiego. Szczególnie początek pierwszego tomu jest bardzo przeciętny - myślałam, że przez niego nie przebrnę, ale czym więcej stron przeczytałam, tym było lepiej. Na szczęście.

Autorka napisała bardzo przyjemną historię miłosną - przynajmniej z pozoru. Bo w pierwszym i drugim tomie mamy przedstawionych bardzo wiele problemów, szczególnie związanych z ludzką psychiką. Autorka pokazuje, że zarówno walka z depresją nie jest łatwa, jak i nie jest łatwa walka z własnymi słabościami, a jako wisienka na torcie pokazane jest to, że część związków jest toksyczna. Wśród tego pokazana jest rodząca się miłość Landona i Shay, która ma swoje wzloty i upadki (zarówno w pierwszym, jak i drugim tomie). Niestety, o miłość trzeba walczyć, chociaż czasem jest trudno - ale na pewno, co udowadnia ta seria, warto walczyć o swojego ukochanego lub swoją ukochaną.

Podsumowując: chociaż okładki zapowiadają raczej lekką lekturkę, to jednak ta historia nie jest taka łatwa i lekka. Niemniej jednak poziom jest całkiem przyzwoity. Ot, zarówno pierwsza, jak i druga część, jest świetna na długie wieczory, przy kocyku i herbatce. Zachęcam do czytania - ale weźcie sobie pod uwagę także może ostrzeżenia. 

10 komentarzy:

  1. Tym razem chyba odpuszczę. Nie przepadam za romansami love-hate, czy raczej hate-love. Dodatkowo temat depresji na długie jesienne wieczory sam w sobie wydaje mi się dołujący. Zdecydowanie bardziej wolę jakiś kryminał, albo Martę Kisiel, na jesienne wieczory w sam raz pasuje anioł z alergią na pierze.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, widzę, kolejna recenzja nas goni ;)
    Historia dosyć banalna, a zakład "kto kogo w sobie rozkocha pierwszy"... ojej... fatalny pomysł. Kompletnie nieżyciowy. Bo kto by tak zrobił i brał na serio? Nawet spora dawka alkoholu tego nie tłumaczy (żadna dawka nie wytłumaczy, ani alokolu, ani substancji odurzających, bo przecież w pewnym momencie przecież trzeźwiejesz). Gdyby założyły się dwie kobiety lub dwóch facetów o kogoś obcego (tyle że ta forma już była), to bym jeszcze uwierzyła i przeszła dalej.
    Już lepiej wychodzą nieporozumienia na tle wyobrażeń o życiu swojego przeciwka (tak się w końcu nazywa dwie strony w zakładzie). Bo tak jest i trudno przez nie czasem przejść, dowiadujemy się przez przypadek albo w ogóle. I tutaj to myślę, że historia pociągnięta w ten sposób miałaby więcej sensu i prawdopodobieństwa. Byłaby lepsza już począwszy od jej opisu.
    Rzadko się zdarza, by jedynka była gorsza od dwójki, dlatego wysyłam swoje "omg, da się", choć wolę stwierdzenie, że autorka dorosła, przemyślała i napisała po prostu lepiej tom II. A okładki? Faktycznie, nie oddają tego wszystkiego, co pojawiło sie w recenzji (kto robi to jasnej Anielki te okładki??). W sumie to nic nie oddają, nie wiem, jaki był zamysł. Że romans, to użyjmy czegoś słodkiego? Choć to, że okładki cz. I i II są podobne tylko kolorystycznie różne to mi się podoba - wizualnie łatwiej czytelnik zapamięta i się nie zgubi, który tom I, II, XXII (jak w przypadku Marty Kisiel, u której zgubiłam się na wszystkich seriach... i czytałam jako osobne tomy samowystarczalne), a to też jednak ważne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś wyjątkowo ujmują mnie te okładki. Recenzja też trochę zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  4. O tej autorce również pierwszy raz słyszę, ale wszystko przede mną. Jestem jeszcze bardzo młoda i dopiero zaczynam przygody z bardziej poważnymi książkami. Jeszcze rok temu nie brałabym takich książek pod uwagę, by przeczytać je już teraz natychmiast. Teraz dopiero zaczynam czytać tego typu książki, i muszę przyznać że rzadko które, z nich mi się spodobały.
    Okładki tych książek są całkiem ładne. Podoba mi się, że książki podzielone na tomy mają taką samą okładkę a różnica jest tylko w kolorach dymu.
    Co do stron, jest ich dostatecznie dużo. Myślę że nie odczuje się niedosytu.
    Pierwszy raz słyszę motyw hate-love w książce. Nigdy się z nim nie spotkałam w rzadnej lekturze jaka do tej pory przeczytałam.
    Każdy chyba wie że ideały nie istnieją. Sądzę że nawet nie chciałabym czytać książki w której bohater jest idealny. Dlatego tak bardzo cieszę się że ona taka nie jest.
    Czuję że mam bardzo dużo wspólnego z główną bohaterką. Tak jak ona lubię pisać. Różnica tkwi w tym, że ona pisze scenariusze a ja czasami pisze krótkie opowiadania lub małe wierszyki.
    Doskonale potrafię zrozumieć Landona. Gdy byłam w nastoletnim wieku również myślałam że wszyscy inni mają lepiej ode mnie pod każdym możliwym względem.
    Poniekąd rozumiem czemu bohaterka reaguje nienawiścią na nienawiść, chociaż często warto dać drugą szansę by poznać się bliżej. Czasami może się okazać, że mamy więcej wspólnego niż nam się wydaje.
    O to jaki zakład przyjęli jest dla mnie dziwny, ale bardzo zabawny i ciekawy.
    Drugi tom również wydaje się ciekawy. Bohaterowie już przeżyli niektóre wydarzenia i są bardziej dojrzali.
    Podoba mi się że autorka porusza ważne problemy i pokazuje że cel nie jest łatwy do osiągnięcia. Aby pokonać depresję i własne słabości potrzeba czasu, determinacji i wsparcia innych.
    Super że autorka pokazuje toksyczne związki. Dzięki temu niektórzy będą mieli większą świadomość o tym że takie zjawisko istnieje. Daje również szansę na to aby przyjrzeć się własnym relacjom z partnerem i coś zmienić. Ważne aby pokonywać trudności razem a nie rezygnować .
    Sądzę, że te recenzowane książki znajdą miejsca na mojej liście. Jestem ciekawa jakie emocje rozbudzą we mnie te książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsza recenzja, gdzie w jednej zrecenzowano, aż dwie książki. Nietypowe, jednak całkiem na plus, a to dzięki temu mogę powiedzieć, że w zestawieniu barw wygrywa dla mnie „Landon & Shay. Tom 1”, która przemówiła mi do serca za pomocą jesiennych barw, gdzie jej przeciwniczka poszła w fiolety, a to już nie do końca moja bajka. Jedynka jest również dla mnie wyraźniejsza, a to też wpływa na osąd. Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy Landon ma rozkochać w sobie dziewczynę (Shay Gable) do której nic nie czuje, a co lepsze założył się z nią. Założył o to, że rozkocha ją w sobie szybciej, niż on zakocha się w niej. Jednak jak to bywa, jego plan nie wypalił i zamiast samemu uciekać od uczucia, poznał jego nieznane strony, aspekty. Z recenzji dowiedziałam się co nieco więcej, że wrażenie, iż Shay ma perfekcyjną rodzinę jest złudne, a Landon zmaga się z depresją, śmiercią ukochanego wujka i innymi problemami. I tak podczas jednej z imprez zakładają się, a zakład ma trwać 4 miesiące. Po lekturze recenzji, jak i opisu dowiedziałam się o historii Shay oraz Landona, ich relacji na linii love-hate. Historia opowiedziana przez Brittainy C. Cherry opowiada historię dwojga ludzi, którzy pozornie zupełnie inni są tak naprawdę niezwykle podobni do siebie. Historia wzlotów i upadków, cierpień i radości. Z chęcią przeczytam obydwie części, szukałam czegoś, co będzie odmienne od czytanych ostatnio książek z gatunku romansu mafijnego i chyba trafiłam dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Znam Brittainy C. Cherry sięgając po książki pisarki możemy spodziewać się wszystkiego, do tego pisarka ma lekkie pióro, zręcznie posługuje się słowami obok książek autorstwa jej nie można przejść obojętnie (Kochając pana Danielsa jest moja ulubioną książką).
    "Landon & Shay" to nie słodka opowieść lecz słodka-gorzka historia dwójki osób którzy boją się miłości. Książki poruszają ważne, trudne tematy, zawładną czytelnika nie tylko głowę a także duszę, możemy znaleźć ból, smutek, radość oraz miłość.
    Od 'miłości do nienawiści" lubię ten wątek w literaturze zawsze nie zawiodłam się na takiej książce. Bardzo dobrze ze wydawnictwo wydało druga cześć szybko (dba w nerwy czytelniczek).
    Najnowsza książki Brittainy C. Cherry będą idealne na wieczory przy herbacie z cytryną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cherry już parokrotnie pokazała, że potrafi spełnić moje oczekiwania w kwestii lektury, więc być może sięgnę po tę dwutomową historię ;) Zbyt jestem przywiązana do jej twórczości, by to ominąć!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle razy słyszałam o tej autorce, że ostatnio postanowiłam w końcu poznać jej lekkie pióro. Tak więc jedna z jej książek zagościła u mnie na półce i czeka grzecznie na swoją kolej.
    Jeszcze zanim zaczniemy czytać opis i recenzje, widzimy okładki. Śliczne okładki które przyciągają wzrok, a już nie raz powtarzałam, że uwielbiam okładki w których kolejne tomy mają zmieniony tylko kolor.
    Fabuła książki tez jak najbardziej dla mnie. Porusza trudne tematy, dzięki czemu nie jest to zwykła lekka, przyjemna lekturka i na pewno bardziej zostaje w pamięci. Motyw hate-love nie jest niczym zaskakującym, już nie raz czytałam książki z tym motywem, ale ważne aby był dobrze stworzony. Bohaterowie wydają się dobrze wykreowani, myślę, że nie będzie problemu z ich polubieniem. A to,że London nienawidzi Shay dlatego, że jej życie wydaje się być idealne, a Shay nie mając powodu odwzajemnia tą nienawiść jest całkiem normalne, w końcu młodość rządzi się swoimi prawami, a pamiętam, że też tak miałam, że jak ktoś nie lubił mnie to od razu z góry ja też go nie lubiłam.
    Oczywiście w pierwszej części zakończenie możemy przewidzieć, jednak drugiej części może juz nie być takie proste. Zdecydowanie bardziej lubię gdy druga część się kończy niezbyt kolorowo, bo zostawia w nas pewien niedosyt i takie "ale to się nie mogło tak skończyć". Myślę, że jak juz poznam autorkę i mi się spodoba to rozejrze się za większą ilością jej powieści.

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi ciekawie, lubię takie opowieści miłosne, które zaczynają się niepozornie, od wzajemnej niechęci, a potem wybucha prawdziwa miłość, tak było w Szkole uczuć, BrzydUli, kocham takie historie ! Muszę przeczytać ❤

    OdpowiedzUsuń