środa, 4 listopada 2020

Jakub Bielawski, Robert Cichowlas i inni - "Upiorne święta"


Autor: zbiorowy

Tytuł: Upiorne Święta

Wydawnictwo: Akurat

Data wydania: 14 października 2020

Ilość stron: 383

Ocena: 6/10

Opis:

Najpopularniejsi autorzy i autorki polskiej literatury grozy połączyli siły, aby oddać w ręce czytelników zbiór najbardziej mrożących krew w żyłach opowieści świątecznych. Do ich grona dołączył również Graham Masterton – autor kilkudziesięciu powieści, w tym takich klasyków horroru jak „Manitou”, „Dżinn” i „Wojownicy nocy”, które rozeszły się na całym świecie w wielomilionowych nakładach. W wyniku tej współpracy powstał tom, który równocześnie przeraża i zachwyca. Po lekturze tej książki gwiazdka już nigdy nie będzie taka jak kiedyś. 


Recenzja:

„Upiorne święta” to zbiór dziesięciu opowiadań, których akcja toczy się w okresie świąt Bożego Narodzenia. Jednak, na co już sam tytuł wskazuje, nie są to typowe bożonarodzeniowe opowiadania mające rozgrzać nasze serca i wprowadzić w prawdziwy świąteczny nastrój, wręcz przeciwnie. Założeniem tej antologii jest pokazanie innej, mroczniejszej strony świąt. 

Muszę przyznać, że nieczęsto sięgam po zbiory opowiadań, ponieważ należę do osób, które łatwo angażują się w poznawaną historię i nie przepadam za takimi krótkimi formami literackimi, ponieważ zawsze mi mało. Niemniej jednak sam koncept książki na tyle mnie zaciekawił, że postanowiłam zaryzykować. Żałować na pewno nie żałuję, ponieważ spędziłam z „Upiornymi świętami” całkiem miły halloweenowy wieczór i dwa kolejne (chociaż aktualnie chętnie czytam cokolwiek, co nie jest związane z tematem mojej pracy dyplomowej).

Jeśli miałabym podsumować „Upiorne święta” w kilku słowach i ocenić je jako całość (do oceny poszczególnych opowiadań przejdę później), to powiedziałabym, że to utwór z rodzaju tych, które szybko się czyta i równie szybko się o nich zapomina. Potencjału na świąteczny klasyk moim zdaniem nie ma, ale żeby nie było, że tylko narzekam, wymienię również kilka niezaprzeczalnych zalet książki, bo i takie oczywiście posiada. Po pierwsze bardzo cieszy fakt, że do antologii zaproszono zarówno popularnych twórców literatury grozy, takich jak Masterton, Ćwiek czy Greń, jak i autorów, z których nazwiskami spotkałam się po raz pierwszy przy tej okazji. Daje to czytelnikom okazję do poszerzenia swoich literackich horyzontów i zapewnia mniej znanym twórcom szerszą publikę. Przechodząc do moich subiektywnych wrażeń na temat treści opowiadań, drugą zaletą, którą mogę z czystym sercem wymienić, jest ich duża różnorodność, jeśli chodzi o tematykę. W antologii znalazły się tradycyjne thrillery, ale również teksty z elementami horroru, fantastyki, a nawet science-fiction. 

Szkopuł tkwi w tym, że moim zdaniem większość z tych historii nie straszy i jest raczej miałka. Utwory pióra Grahama Mastertona i Hanny Greń szczególnie mnie rozczarowały. Natomiast mile zaskoczyły mnie teksty autorstwa Adama Przechrzty, Artura Urbanowicza i Jakuba Bielawskiego, których wcześniej nie znałam, jednak dzięki temu wiem, że chcę bliżej przyjrzeć się aktywności literackiej tych panów. Szczególnie historia pana Bielawskiego sprawiła, że poczułam naprawdę skrajne emocje podczas lektury tych niespełna dwudziestu stron, także przygodę z „Upiornymi świętami” mogłam zakończyć pozytywnym akcentem (chociaż treść opowiadania jest raczej przygnębiająca, ale o to chodziło).

Reasumując, nie powiem wam, aby tę książkę omijać szerokim łukiem, ponieważ ma swoje jasne strony, ale nie miejcie w stosunku do niej zbyt wygórowanych oczekiwań. Ot taka literacka odskocznia od nerwówki przedświątecznej, którą możecie podczytywać podczas smażenia karpia. 

8 komentarzy:

  1. Mam, właśnie miałam zabrać się do czytania. Za wielkich oczekiwań nie mam, ot taki przerywnik między książkami, lub między myciem okien a pieczeniem. Opowiadanie nie wciąga jednak tak jak książka i może uda się nie przypalić blachy ciastek. Liczyłam jednak na Mastertona.

    OdpowiedzUsuń
  2. Opowieści grozy to nie moja ulubiona literatura, ale od czasu do czasu lubię przeczytać coś w takim klimacie i wtedy ten zbiór opowiadań byłby jak znalazł. 😉 Dzięki za recenzję ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, a tytuł zapowiadał się bardzo zachęcająco. Szkoda, że lekki niewypał. Jeśli już historie mają straszyć, to powinny, a nie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Upiorne święta" to inne spojrzenie na Boże Narodzenie za sprawą pisarzy którzy reprezentują literaturę grozy, fajna alternatywa od książek przepełnionych świąteczną miłością (które wole). Ale co pewien czas wychodzę ze swojej strefy komfortu i poznaje inne gatunki literatury może czas na trochę grozy a także z przyjemnością poznam nowych pisarzy. Do tego aura za oknem odpowiednia dodaje klimatu tej antologii. Zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zbliżają się święta, więc bardzo aktualny temat. Tak jak wcześniej, nie wierzę wciąż w zbiory opowiadań, nie w te, które serwują wydawcy, szczególnie pochodzące od różnych autorów. I nie mam nic przeciwko mroczniejszej stronie świąt, ale jednak na poziomie. Miło i z przytupem. Poza nazwiskami (Ćwieka kocham, a Greń bardzo chciałabym poznać, ale wciąż jeszcze do tego nie doszło, o rety :P ale zestaw nazwisk rzeczywiście jest zniewalający), należy przecież jeszcze czymś zachęcić tego czytelnika. Rozumiem, że to nie jest najgorsza pozycja ever forever z tych dostępnych, ale jednak czegoś zabrakło. Zespolenia i pomysłu pewnie. Kogoś, kto by ogarnął całość, by jakoś wspólnie miało sens. Tak to podejrzewam.
    PS Ave wszystkie książki, które nie są związane z naszymi pracami dyplomowymi! Doskonale rozumiem, jajajaja!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszę się na recenzję tej książki. Z jednej strony... a z drugiej jestem rozczarowana. Spodziewałam się więcej zalet ( szczególnie jeśli chodzi o twórczość tych bardziej znanych autorów), a tutaj raczej "czterech liter nie urywa". Szkoda... Przyznam się, że tytuł wywołał u mnie uśmiech, przecież święta kojarzą się z bardziej ckliwymi historiami, a tutaj coś na przekór. Szkoda, że tego humoru zabrakło w środku. Ale fajnie, że zrecenzowana została ta antologia przez Was. Teraz wiem czego mogę się po niej spodziewać.
    Ps. I jestem ogromnie ciekawa tego opowiadania spod pióra Jakuba Bielawskiego.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już za chwilę, już za momencik święta, więc i idzie pora na bardziej świąteczne pozycję. Dobrze, że recenzje pojawiają się już wcześniej, bo możliwe, że ktoś znajdzie coś dla siebie lub na prezent.
    Horror świąteczny i antologie to nie jest coś co najbardziej lubię, a nawet wcale nie lubię. Po pierwsze krótkie opowiadania w które nie umiem się wczuć, a po drugie dla mnie święta to wesoły czas.
    Pozycja ta nie jest wysoko oceniania, i ma sporo minusów, zwłaszcza to, że nie straszy za bardzo, a jak już czytać horrory to po to żeby się bać. Dziwne jest też to, że opowiadania znanych i dobrych autorów są słabe, ale z drugiej strony mniej znani autorzy troszkę się wykazali, dzięki temu ktoś może chcieć ich bardziej poznać.
    "Upiorne święta" nie należą do najlepszych pozycji, i dzięki recenzji wiemy co nas w niej czeka. Dla mnie to nie ma różnicy, ale możliwe, że ktoś inny się zdecyduje lub zrezygnuje z jej czytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. "Upiorne święta" to doskonała alternatywa dla wszystkich słodkich powieści obyczajowych o tematyce świątecznej, które zalewają półki księgarni w grudniu. Nie jestem przeciwnikiem słodkich powieści obyczajowych o takiej tematyce, bo sama po nie sięgam, szczególnie że zazwyczaj przyciągają jak magnes, a ckliwych historii od czasu do czasu każdy potrzebuje.
    Niemniej antologia świątecznych opowiadań (notabene darzonych przeze mnie ostatnimi czasy ogromnym sentymentem)utrzymanych w klimacie grozy i, jak to określono, mrożących krew w żyłach (zapewne skuteczniej niż temperatura grudniowych nocy) zdecydowanie wyróżnia się w gronie ciepłych rodzinnych historii.
    Lubię takie kontrasty. Z jednej strony blask choinki, zapach makowca, ciepło kominka, a z drugiej krew czy brutalność. Kaskada emocji i uczuć, jakie uwielbiam odczuwać jednocześnie, a literatura nie obfituje w książki, które takie właśnie doznania mi gwarantują.
    Cz przeczytam? Na pewno. Nie odmówię sobie przecież spotkania z moimi ulubionymi "mrocznymi" autorami, szczególnie z Grahamem Mastertonem, który jak rodzynek znalazł się w gronie polskich pisarzy, nie miałam okazji poznać jego pióra w opowiadaniu, które jest przecież bardzo specyficzną formą literacką.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń