Autor: Lili Reinhart
Tytuł: Lekcje pływania
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 27 października 2020
Liczba stron: 272
Ocena: 8/10
Opis:
Poetycki debiut aktorki Lili Reinhart, którą fani na całym świecie podziwiają za otwartość i odwagę, z którą mówi o swoich osobistych doświadczeniach.
Euforyczne początki nowej miłości, walka z lękiem i depresją w obliczu sławy, cierpienie i namiętność – wiersze Lili Reinhart, w połączeniu z wyjątkowymi ilustracjami, są odzwierciedleniem jej niezwykłej osobowości i światopoglądu. Jej poezja prowokuje i pociesza, jest ekspresyjna, a jednocześnie bardzo osobista, przejrzysta, a zarazem głęboka. A przede wszystkim ukazuje głębię kobiecych doświadczeń i uczuć.
Recenzja:
Jesień zawsze wprowadza mnie w melancholijny nastrój i w tym czasie chętniej sięgam po poezję. Lekcje pływania to zbiór wierszy, który zwrócił moją uwagę z kilku względów – minimalistycznej szaty graficznej, zapowiedzi wierszy pełnych prawdziwych emocji oraz… faktu, że został napisany przez aktorkę, Lili Reinhart, którą z pewnością większość kojarzy z roli Betty w serialu Riverdale. Krótko mówiąc – ta książka zapowiadała się naprawdę dobrze i… przeczucie mnie nie myliło!
Wierzę, że czytamy poezję, by nawiązać kontakt ze światem.
Lekcje pływania od razu zaskoczyły mnie pozytywnie swoją wizualną prezentacją – okładka ukazana na stronie nie oddaje jej uroku, bo wiem fragment zarysu postaci… mieni się pięknie brokatem. Wewnątrz możemy znaleźć wiele ilustracji w podobnym stylu, które wspaniale oddają ducha tekstów, ale to mnie akurat nie zaskoczyło – wszak w opisie o nich wspomniano. Miłą niespodzianką okazał się fakt, że… wierszy Lili Reinhardt możemy skosztować nie tylko w języku polskim, ale i po angielsku. Jestem tym wprost zachwycona, bo dzięki temu miałam szansę poznać i oryginalną – jak sądzę – wersję poezji. I tutaj muszę dodać, że tłumacz, Lesław Haliński, spisał się na medal, bo choć przekładanie wierszy nie jest łatwym zadaniem, tak tutaj wypada ono naprawdę wspaniale! A to nie wszystkie atuty tej pozycji…
Jestem jak twoja nowa
ulubiona powieść.
Która nie pozwala ci
zasnąć w nocy.
Przewracasz moje strony.
Trzymasz na mnie
palce, żeby się
nie zgubić.
W utworach Lili Reinhardt zaczytałam się od razu – całkowicie dla nich przepadłam. Bije z nich zaskakująca autentyczność oraz pełna gama emocji i choć większość skupia się na miłości, tak w wersach kryje się i wiele innych uczuć – smutek, zagubienie, żal. Autorka uzewnętrznia tutaj siebie, nawiązując do swoistej codzienności, wspomnień, pragnień. W niektóre wiersze wkrada się subtelna nutka erotyzmu, w inne odrobina wulgaryzmu, jeszcze w kolejne nieco humoru. Wyraźnie czuć, że autorka włożyła w nie sporo serca – wszak, czytamy we wstępie, znalazła ukojenie w czytaniu poezji i teraz pragnie nieść pociechę innym. Bo – jak słusznie zauważyła – możemy się nie znać, ale uczucia i doświadczenia często dzielimy jednakowe…
Miłość to w tym momencie jedyna rzecz,
którą możemy ofiarować sobie nawzajem.
Kochajcie się zajebiście mocno.
Zawsze.
Lekcje pływania to kobiecy i lekko zbuntowany tomik poezji, który zauroczy niejedną czytelniczkę i – jak sądzę – niejedna kobieta znajdzie w nim faktycznie wsparcie. Lili Reinhardt maluje się tutaj nam jako zwyczajna osoba, której dotykają całkiem zwyczajne problemy i rozterki, dzięki czemu nietrudno utożsamić się z jej wierszami i zanucić cicho „mam tak samo jak ty”. Polecam tę książkę z całego serducha – niesamowicie przyjemnie i wzruszające doświadczenie! :)
Czego oczekuję w poezji? Ino tego, by w prostych słowach powiedzieć o wielkich (zwyczajnych, ale dla nas "wielkich") rzeczach. Trudne? owszem, ale to właśnie potrafi tylko poezja. I to potrafi Lili Reinhart.O tym przekonał mnie fragment zacytowanego wiersza, w którym podmiot liryczny porównuje siebie ze wspaniałą powieścią. I wiecie co, ten kto kocha czytać zrozumie to porównanie bez problemu. Recenzentka pisze, że nie tylko o miłości poetka napisała, ale i o innych uczuciach i w różnych emocjonalnych stanach. To mi się podoba. Ta wielobarwność.
OdpowiedzUsuńLubię poezję, nie mam jednego ulubionego wiersza, to raczej należy od nastroju. Czasami sięgam po tomik Staffa, a czasami mam ochotę na Pawlikowską - Jasnorzewską. Wydaje mi się, że Lili Reinhart, a właściwie jej poezja spodoba mi się i nie raz będę do niej zaglądać.
OdpowiedzUsuńPróbowałam wielokrotnie czytać poezję, ale jakoś nie potrafię się w nie wczuć. Potrafię odczytać emocje, które zostały w niej ukryte, ale nie czuję z nimi większego powiązania, już bardziej wczuwam się w teksty piosenek. Jednak ten tomik jest pięknie wydany, piękna błyszcząca okładka i wiersze w dwóch językach. To wspaniałe, że mamy możliwość poznać oryginalną wersję wierszy, bo chociaż tłumacz bardzo dobrze się spisał, to tłumaczenia nie oddają całej tej palety uczuć, bo niekiedy różnią się one od oryginału.
OdpowiedzUsuńMożliwe, że dam jeszcze szansę poezji i możliwe, że będzie to poezja Lili Reinhart, bo czuję, że mogę się z nią zaprzyjaźnić.
Różowa okładka zapowiada pewnie inny rodzaj lekcji pływania, niż bym się tego spodziewała po tytule... Ja za poezją nie przepadam, lubię wybrane pozycje, najczęściej jednak ze starszych epok. Współczesna poezja najczęściej mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńKojarzę Riverdale, ale Betty... nie przepadam za nią, wręcz przeciwnie, dlatego właśnie przez tę postać gdzieś w drugim sezonie zrezygnowałam z oglądania tego serialu. To trochę ujmuje w obranie... Podoba mi się prezentowana forma tego tomiku, wersje polsko-angielskie, pewien pomysł i zrealizowany zamysł, jednak sama poezja oraz jej wybrany temat, zapowiadany już w ogóle po banalnym wręcz fragmencie... nie dla mnie, zdecydowanie.
Moja styczność z poezją to była szkoła (odległe czasy) od tej pory nie czytałam żadnego wiersza. Tego typu literaturę trzeba rozumieć, odczuwać emocje jakie autor chciał wyrazić poprzez wiersze, to nie dla mnie. „Lekcje pływania” prezentuje się wspaniale bardzo minimalistyczna okładka, do tego wiersze w oryginale (nie wiem jak dobre tłumaczenie zawsze coś umyka tłumaczowi).
OdpowiedzUsuńCiekawe czy kiedyś moje wiersze ukażą się drukiem...😜 Lubię poezję, jakbym miała okazję to bym przeczytała ten tomik. Choć widziałam różne opinie na temat tych wierszy 😉
OdpowiedzUsuńZa dużo różu, za dużo różu. Zdecydowanie kolorystyka okładki „Lekcje pływania” od Lili Reinhart nie jest w mych Klimtach, co prawda nie reaguje alergicznie na kolor różowy, jednak w tym przypadku jego akceptacja pod względem ilości przekroczyła mój próg. W tym przypadku odmówię sobie lektury, ponieważ nie jestem specjalną fanką gatunku, jakim jest poezja, a też uznaje, że nie ma co się zmuszać do lektury. Po prostu tutaj oddam ją innym, a ja przejdę do następnej pozycji.
OdpowiedzUsuńCzytanie poezji to wyjątkowa sztuka. To taka część literatury, w której wszystko jest nieoczywiste, kapelusz, do którego sięga zawsze ma drugie dno, w którym każdy może zobaczyć zupełnie coś innego. Słońce może stać się cieniem, cień deszczem, a deszcz uśmiechem. Piękne to.
OdpowiedzUsuńLubię poezje pełną ironii z jednej strony, a wysublimowaną z drugiej. Niełatwą jest sztuką odnaleźć jej prawdziwe oblicze czy odczytać przesłanie, które do nas kieruje. A ja nie uciekam przed takim doszukiwaniem się czegoś w czymś. Robię to niemalże codziennie, czasami nawet kilka godzin z rzędu, ale tylko w dni pracujące. :) Nie kryję, param się poezją zawodowo, dzięki czemu mogę łączyć przyjemne z pożytecznym. :)
Poezja nie cieszy się czytelniczą popularnością. No cóż. Jest sztuką wymagającą myślenia, nie pozwala ot tak, przeczytać i wszystko wiedzieć. Każe się zatrzymać, łączyć i dzielić, dodawać i odejmować, odkrywać i zakrywać. Nie każdy czytelnik podoła takiemu poetyckiemu wyzwaniu, nie każdy wierzy, że umie, nie każdy rozumie to, co w poezji niełatwo zrozumieć. Warto się jednak pokusić, bo satysfakcja z odczytywania tego, co nieoczywiste ma wyjątkowy smak.
Aleksandra Miczek