poniedziałek, 2 listopada 2020

Laura Gallego - „Strażnicy Cytadeli II. Sekret Xeina”

Autor: Laura Gallego 
Tytuł: Sekret Xeina 
Seria: Strażnicy Cytadeli (tom 2) 
Wydawnictwo: Młody Book 
Data wydania: 28 października 2020 
Liczba stron: 526 
Ocena: 9/10 

Opis: 

Druga część ekscytującej trylogii Strażnicy Cytadeli. 
Drogi Axlin i Xeina znów się krzyżują, ale oboje wydają się oddalać od siebie bardziej niż kiedykolwiek. Kronikarka pracuje w bibliotece, zbierając informacje potrzebne jej do ukończenia bestiariusza i jednocześnie próbuje rozwikłać zagadkę zaskakującej obecności potworów w Cytadeli. 
W międzyczasie pomaga swojemu przyjacielowi Dexowi w rozwiązaniu pewnej osobistej sprawy i zostaje uwikłana w konflikt kilku rodów ze starego miasta. 

Recenzja: 

Księga Axlin dostarczyła mi mnóstwa wrażeń i emocji, przez co niecierpliwie wyczekiwałam tomu kolejnego. Zdaje się, że Młody Book wyczuł moją niecierpliwość, bo kontynuacja magicznie wylądowała w moich rękach… nim zdążyłam o nią poprosić. A jako, że byłam głodna poznania dalszych losów Axlin i Xeina, pożarłam książkę od razu, w zaledwie jeden dzień – nie powstrzymał mnie nawet jej rozmiar! 

Może świadomie chciał o niej zapomnieć? Czy w takim razie miała prawo go przed tym powstrzymać? 

Postaram się uniknąć w recenzji spoilerów, choć – jak zapewne wiecie – przy kontynuacjach nie jest to łatwe. Przede wszystkim drugi tom nie obfituje już tak bardzo w ciekawostki, pojawia się tutaj wiele znajomych stworzeń oraz innych elementów świata, acz to nie znaczy, że nie ma nic nowego – bo fantastycznych nowinek również tu nie brakuje. Mam też wrażenie, że rytm tego tomu jest znacznie spokojniejszy, choć… autorka potrafi doprawdy przywalić czytelnikowi i to doprawdy potężnie, bo w kilku fragmentach zbierałam szczękę z podłogi. W Sekrecie Xeina głównym tematem jest życie codzienne Cytadeli, które obserwujemy zarówno z perspektywy Axlin, jak i Xeina. Jak się zapewne domyślacie, z początku jest dość sielsko (acz nie całkiem – potworzyska i tutaj żerują), ale im głębiej w powieść, tym… bardziej ekscytująco, niepokojąco i… smutno. Bo choć w treści spotkamy i sporo zabawnych sytuacji, gagów, tak… tom ten wydał mi się dość przygnębiający. 

Muszę przyznać, że w tym tomie jakoś bardziej emocjonalnie zareagowałam na relację Axlin i Xeina, którzy są rozdzieleni, a nawet gdy są bliżej to… jest pomiędzy nimi niewidzialna bariera. Ich myśli wydały się bardziej rzeczywiste, przez co… zdarzyło mi się nawet uronić kilka łez. Strasznie przykro mi się patrzyło na zmianę Xeina, bo choć jego czyny bywają okrutne, tak… chwilami ukazuje się przed nami jego dawną stronę. A Axlin bardzo współczułam, bo Cytadela to zdecydowanie nie miejsce dla tak zdeterminowanej poczciwej i lekko szalonej osoby. Krótko mówiąc – oboje zdają się być nieszczęśliwi. 

- Nie mam pojęcia, czy to doceni, i nie dbam o to. Wiem tylko, że już go nie zostawię. Nigdy więcej. 

Fantastycznie było zawitać do świata Strażników Cytadeli ponownie oraz poznać go lepiej. Sekret Xeina odkrył przed nami nieco tajemnic świata Axlin i tytułowego bohatera, aczkolwiek wciąż wyraźnie czuć, że Laura Gallego trzyma dla nas w rękawie kolejne niespodzianki. Ten tom, choć spokojniejszy, bardziej przypadł mi do gustu, bo – jak wspominałam wcześniej – potrafiłam lepiej zżyć się z bohaterami i uwierzyć w ich relację-nierelację. I – o czym również powinnam wspomnieć – poza nowymi elementami fantastycznymi, pojawia się tutaj również kilka nowych postaci, zdecydowanie wartych uwagi. A tło całości, stworzyska i świat przedstawiony to… po prostu majstersztyk. Wciąż tylko nie rozumiem fascynacji autorki imionami z literką x, bo choć przywykłam już do tego, nadal potrafię nieco zagubić się przez to w bohaterach! 

Króciutko podsumowując, Sekret Xeina dostarczył mi wrażeń co niemiara. Ten tom przesycony jest cierpieniem i zapowiedzią nadchodzącej bomby w części kolejnej, której… nie mogę się doczekać! I choć zazwyczaj czuję awersję do wątków romantycznych, tak tutaj mam nadzieję, że dostanę happy end – nie obrażę się nawet, jeśli będzie zbytnio pompatyczny czy cukierkowy – poważnie! Jeśli szukacie fantastycznej serii, w której zakochacie się bez pamięci, która jest oryginalna i nieoczywista, i posiada wiele fascynujących wątków, i obfituje w tajemnice oraz w oryginalne i niebezpieczne stwory, i… ach! Strażnicy Cytadeli oferują naprawdę wiele, koniecznie przeczytajcie! 

P.S. Nie wspomniałam o tym w recenzji, ale jaram się tym wydaniem. Tutaj za okładką kryje się mapa Cytadeli. Kocham takie dodatki! 💓💓💓

8 komentarzy:

  1. Dawno nie komentowałam pierwsza. Takie emocje :D
    Jak można się spodziewać, nie przeczytałam pierwszej części trylogii "Strażnicy Cytadeli" (tak, mentalny stosik wstydu rośnie i rośnie). Uważam tytuł serii za chwytliwy, ponieważ nieodłącznie kojarzy się ze "Strażnikami galaktyki", co już samo w sobie jest pewną reklamą. Nie spodziewałam się jednak, że w drugim tomie idzie aż tak dobrze. A nawet lepiej.
    Co do prezentowanego tomu, musiałam sobie przypomnieć, o co chodzi ze wcześniejszej recenzji, bo pamięć mnie już zawodzi... Ale do rzeczy: jeśli ktoś tak się wciągnął, że ponad 500 stron przeczytał w jeden dzień, to dla mnie stanowi najlepszą recenzję ;) Nie wyobrażam sobie, jak to zrobić (multum książek naukowych w tej chwili na mnie łypie groźnym okiem), ale jestem pod wrażeniem tego faktu. Czy można pozać tajemnicę? :D
    Wygląda na to, że mamy kolejną serię młodzieżową, która prezentuje się ogromnie dobrze i zapowiada druzgocący finał. A trzeci tom tuż tuż! Początkowo chciałam odpuścić sobie tę literaturę (chcę wreszcie opuścić świat młodzieżówek na konto literatury pięknej, którą trzeba mi szybko nadgonić), ale... spodobała mi się koncepcja potworów. Skoro żyjemy w świecie, w którym wszystko już było i jesteśmy skazani na ciągłe powtórki przeżywania tego jeszcze raz, to co w tej konkretnej powieści jest takiego odmiennego? Ostatnio zainteresowałam się słynnym "Bestiariuszem" (Zych/ Vargas) i sama siebie zaskoczyłam, jak mnie to wciągnęło. A nie przepadam za encyklopedyczną wersją czegoś, co mogę przeczytać w pierwszch lepszych powieściach, a jednak owszem, nie wiedziałam, że tak mało wiem na temat mitologii słowiańskiej (wręcz w ogóle) i raz po raz się zastanawiam, dlaczego w szkołach maglujemy mitologię grecką i rzymską, z elementami norweskiej, indyjskiej itp., a naszą to w ogóle się pomija. No przecież "Stara baśń" nie dostarcza takiej wiedzy (wspominam ją, bo przecież dawniej przez jakiś czas była traktowana jako podręcznik historii). I dowiedziałam się również, jak wiele z tej mitologii czerpie Marta Kisiel (#kochamserduszka), przez co jeszcze wzrosła w moich oczach.
    Ja wiem (tak, już kończę), że przy tej recenzji nie mamy do czynienia z pięknem mitologii słowiańskiej (choć hiszpańska literatura ma naprawdę niezły styl, co widać i tutaj) i nie od polskiego autora, ale mnie zachęciła. Szczególnie zachwyt jej recenzenki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A przede mną jeszcze pierwszy tom, ale czuję, że to moje klimaty, i że na pewno zakocham się w tej serii. Ja też jestem sroką wydaniową i to wydanie przyspiesz bicie mojego serca... Ach, muszę przeczytać koniecznie! Zapisuję tytuł 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. „Strażnicy Cytadeli II. Sekret Xeina” to świetna kontynuacji 'Księgi Axlin' (z drugimi tomami bywa różnie) powracamy do Cytadeli. W dalszym ciągu intryguje mnie ta seria, świat stworzony przez Laure Gallego, pisarka odkrywa karty lecz jeszcze zostawia sobie asy w rękawie dla czytelnika do poznania w następnym tomie. Cześć druga wydaje się bardziej melancholijna, relacja Axlin i Xeina zalicza się do nietypowych w literaturze młodzieżowej. Mam tą serie na liście (jak pojawi się całość wtedy z chęcią się nią zapoznam).

    OdpowiedzUsuń
  4. Co nieco pamiętam poprzednią recenzję, i miałam cichą nadzieje, że fascynacja autorki imionami z X się nieco wyjaśni, spodziewałam się, że ma to jakieś większe znaczenie. Mimo to książka nie zawiodła i dostaliśmy drugą część równie dobrą, a może nawet ciut lepszą od poprzedniej. Losy Xeina i Axlin przejmują, wzruszają i śledzi się je z zapartym tchem. Mimo nie czytania pierwszej części, nadal kibicuję tej dwójce, a przemiana Xeina nawet czytając tylko recenzję smuci, i jestem ciekawa jak potoczą się jego losy i jakie będzie tego zakończenie.
    Dodam też, że jestem pełna podziwu co do czasu przeczytania tej książki. 500 stron w jeden dzień? Mi się to chyba nigdy nie uda, ale dzięki temu wiemy,ze to musi być naprawdę dobra książka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznaje się ( nawet z przysłowiowym "biciem"), że nie czytałam nawet recenzji pierwszego tomu. Jednak po ocenie tej części, wcale nie muszę wracać do poprzedniej ( chociaż sobie nie odmówię- znajdę i przeczytam), bo jest tak świetna, że nabrałam ochoty na tę niby spokojną toń, w głębi której kryje się mnóstwo emocji i to wcale nie tych najweselszych. Ja wpisuje na swoją listę MUST READ, bo grzechem byłoby nie przeczytać, gdy i wydanie piękne, a recenzją jeszcze bardziej zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co prawda nie jestem zbytnio przekonana do okładki „Strażnicy Cytadeli II. Sekret Xeina” od Laury Gallego tak treść, fabuła zdecydowanie nadrobiły moje wrażenie. Jestem już po lekturze recenzji wcześniejszego tomu, a lektura recenzji obecnego pozwoliła na stwierdzenie, że zapowiada się przyzwoita pozycja do czytania. Poznamy dalsze losy Axlin i Xeina, to czym się zajmują obecnie, jak idą dalej ich losy. I chociaż zazwyczaj nie mogę znaleźć słów, gdy coś mi się nie podoba, tak tutaj nie mogę znaleźć słów, bo to jest akurat naprawdę dobre.

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak to już jest, ze kiedy pierwszy tom serii czy sagi pozostawi po sobie u czytelnika ogromne wrażenie, trudno o nim zapomnieć i niecierpliwością wyczekuje się kolejnego spotkania z poznanymi już bohaterami. Autor zaś (paradoksalnie) staje przed trudniejszym niż podczas tworzenia pierwszej części zadaniem. Musi spłodzić dzieło jeśli nie tej samej wysokiej klasy, to dzieło zdecydowanie przewyższające ową czytelniczą klasą pierwszą część.
    Cieszę się, że Laura Gallego sprostała temu zadaniu i "Sekret Xeina" stał się godną kontynuacją pierwszej części tej sagi. To niełatwe zadanie i wielokrotnie zdarza się, że kolejne tomy ciągną się jak flaki z olejem, fabuła jest prosta i nieprzewidywalna, a bohaterowie nie mają już tego czegoś, czym zabłyśli na początku. W takim wypadku faktycznie można mieć nadzieję na to, ze kontynuacja ich losów w trzecim już tomie także nie zawiedzie stęsknionego czytelnika.
    Nie będę mogła jednak odpowiedzieć na to pytanie. Do literatury fantasy zaglądam tylko wtedy, gdy muszę. Nie przepadam za nią. Jest dla mnie zbyt oddalona od tego, co kocham najbardziej, czyli od zwyczajnego życia.
    Życzę jednak ekscytujących wrażeń sympatykom tego gatunku. Tak entuzjastyczna recenzja mogła powstać tylko po przeczytaniu dzieła naprawdę ciekawego i wartościowego.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń