piątek, 20 sierpnia 2021

Fernanda Melchor - "Czas huraganów"

Autor: Fernanda Melchor
Tłumaczenia: Katarzyna Sosnowska
Tytuł: Czas huraganów
Wydawnictwo: MOVA
Data wydania: 11 sierpnia 2021
Liczba stron: 258
Ocena: 7,5/10

Opis:

Grupa dzieci z La Matosy, zubożałej wioski w Meksyku, dokonuje makabrycznego odkrycia. W mętnych wodach kanału znajduje rozkładające się ciało miejscowej wiedźmy. Była ona postrachem mężczyzn i ratunkiem dla kobiet. Każdy z bohaterów wnosi do dochodzenia nowe szczegóły, nowe akty zepsucia i brutalności. Prawda przenika do gleby, zatruwając wszystko dookoła.
Śledztwo odsłania mroczny świat, w którym dominują bieda, przemoc, mizoginia i najmroczniejszy erotyzm. Gdzie uprzedzenia i wykluczenie społeczne wyznaczają los i umacniają piekielny krąg. Gdzie beznadziejność osiąga punkt kulminacyjny i doprowadza do zabójstwa wiedźmy, której zwłoki są jak oko huraganu, przekraczające czas i przestrzeń, obserwujące wirowanie opowieści utkanych w przeszłości i przenikających teraźniejszość.

Recenzja:

Wybierając do czytania Czas huraganów, od razu przygotowałam się na mocną i przejmującą opowieść, ale nie spodziewałam się, że książka tak bardzo mną wstrząśnie i wywoła we mnie dyskomfort. Ta książka przepełniona jest gniewem i mrokiem, a autorka jest brutalnie szczera w swej narracji, nie szczędząc czytelnikowi obrzydliwych, naturalistycznych opisów, które ogromnie oddziałują na jego wyobraźnię, ale u nie pozwalają odłożyć tej makabry na bok, bo całość ma w sobie cudaczny czar…

(…) nawet matki, które co piątek przychodziły do ich domu, nigdy nie słyszały, by matka zwracała się do niej inaczej niż ty głupia, ty oślico, ty pieprzone diabelskie nasienie (…).

Nie wiem, co pierwsze rzuciło mi się w oczy w tej lekturze – czy dosadność Fernandy Melchor, która nie bawi się w piękne słówka i opisuje wszystko dosadnymi słowami, czy jej specyficzny styl i ciągnące się nawet na całą stronę zdania (oraz brak akapitów w rozdziałach). To drugie może przerazić niektórych, ja sama w pierwszej chwili nie byłam pewna takiego zabiegu, ale zadziwiająco szybko przywykłam do tego sposobu prowadzenia opowieści. Bo Czas huraganów czyta się ciągiem – słowa autorki uderzają czytelnika niczym gromy z jasnego nieba i z podobną prędkością zasuwają przed oczami, bo gdy już złapie się jej rytm oraz zatraci w prędkiej i agresywnej narracji, pełnej rozmaitych dygresji i historii… wtedy już nie ma chwili wytchnienia…

Chciała się udusić własnymi rękami, zadławić własnym krzykiem, którego nie była już w stanie powstrzymywać, tak samo jak moczu (…). Chcę wrócić do domu, mamusiu, wybacz mi wszystko, co ci zrobiłam.

Ta książka ocieka brudem i przemocą, być może dlatego jest taka fascynująca – wszak zło zawsze interesowało ludzi. Jednak – choć pojawiają się w niej sceny koszmarne, gwałty, zabójstwa oraz inne okropieństwa, tak nie brakuje i treści innych. Fernanda Melchor uracza czytelnika także ciekawym obrazem kultury meksykańskiej, wymalowanym w ubogiej wiosce, przepełnionej zabobonami oraz… mrocznymi zakamarkami ludzkiej duszy. Przedstawione weń społeczeństwo niepokoi i wywołuje dreszcze, a wiele normalnego zachowania tu budzi oburzenie – choćby przedmiotowe traktowanie kobiet, choć to akurat subtelna niepoprawność, biorąc pod uwagę inne aspekty… Żałuję tylko, że nie było w tej nie-do-końca-opowieści więcej postaci Wiedźmy, aczkolwiek nie jest to jakaś wielka wada, bo losy innych postaci również są interesujące.

Mówi się, że to przez upał ludzie warjują, bo jak to możliwe, że o tej porze w maju nie spadła jeszcze ani jedna kropla deszczu. Że tegoroczne huragany będą silne. Że winę za tyle nieszczęść ponoszą złe wibracje, że te pozbawione głowy, poćwiartowane, zawinięte, zamknięte w workach ciała pojawiające się przy drogach polnych albo w wykopanych pośpiesznie dołach wokół miejscowości to efekt tego, co wisi w powietrzu. Zabici w strzelaninach i wypadkach samochodowych, ofiary zemsty klanowej, gwałty, samobójstwa, zabójstwa w afekcie – jak to nazywają dziennikarze.

Czas huraganów to naprawdę… COŚ. Ciężko mi się po tej książce otrząsnąć, bo zagwarantowała mi multum nieprzyjemnych wrażeń i wciąż czuję okropny dyskomfort wewnątrz. Jest w niej jakieś niesamowicie zachwycające wynaturzenie, zarówno w wulgarnym i gwałtownym języku, jak i w skandalicznych scenach, które czyta się bardzo dobrze. Wciąż nie wiem do końca, co o tym myśleć, niemniej całość jest tak kapitalna, inna i osobliwie obsceniczna, że… twór Fernandy Melchor przypadł mi do gustu. Polecam każdemu czytelnikowi gotowemu na mocne wrażenia!

10 komentarzy:

  1. Uciekamy od obrzydliwości, jakie niesie ze sobą życie. Upychamy je w kącie naszej egzystencji, starając się skupić uwagę na tym, co piękne i cieszące oczy. I dokładnie tak samo postępują autorzy. Wyrzucają z przedstawianego świata to, co w nim obrzydliwe, o czym nie chce się mówić, czego widok nie wywołuje przyjemnych emocji. Nie tędy droga. Świat jaki jest, każdy widzi, i niechże go opisuje takim, jakim się go widzi.
    Nie powiem, że takie naturalistyczne opisy sprawiają mi przyjemność. Nie fascynuję się obrzydliwością, brutalności czy przemocą, ale nie uciekam od książek, które właśnie w taki sposób ukazują wydarzenia, kreują bohaterów czy opisują miejsca wydarzeń. Takie pozycje na pewno wstrząsają czytelnikiem, chociażby niespotykanym i najczęściej bardzo zaskakującym sposobem prowadzenia narracji.
    Nie zawsze, ale od czasu do czasu lubię się w takim świecie zanurzyć.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie tematy dotyczą życia. Czasami obrzydliwe, czasami niezrozumiałe, czasami tragiczne. Wszystkie te uczucia i odczucia też składają się na życie. Świat nie jest jednolity. Często najgorsze cechy maskuje się uśmiechem, udawaną dobrocią, a najgorsze cechy ukrywa głęboko. Chcę przeczytać tę książkę, żeby samej przeżyć te emocje

    OdpowiedzUsuń
  3. Renata Kozłowska20 sierpnia 2021 17:09

    Nie jestem zdecydowanie fanką takich książek. Wywołują we mnie zdecydowany opór. Nie będę jej czytać, nie chce się zmuszać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na pewno nie dla mnie. Życie sam dostarcza mocnych wrażeń, Nie potrzebna do tego taka książka pełna skandalicznych scen, wulgaryzmów, wynaturzeń. Makabra..

    OdpowiedzUsuń
  5. Tym razem to nie dla mnie, nie mam ochoty na tego typu lekturę. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  6. "Czas huraganów" to lektura która wstrząsie, wywoła dreszcze oraz niepokój. Ja nie jestem gotowa na takie przeżycia. Do tego jeszcze specyficzna narracja, pisarka nie patyczkuje się z czytelnikiem, przestawia obraz Meksyku z innej strony niż przeciętny turysta wie. Ale czy prawdziwy. Lektura Fernanda Melchor nie dla mnie.
    P.S. Okładka piękna, teraz wiem że to o Meksyku to ma sens ta czaszka.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy jestem w nastroju na takie książki, jednak ostatnio mam ochotę na lekkie i humorystyczne powieści. A do tej może kiedyś zajrzę, ale nie wiem czy dam radę przeczytać, jestem za wrażliwa chyba. Ale to dam znać, jak przeczytam lub zacznę lekturę i nie dam rady dokończyć 😉

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem bardzo,ale to bardzo zaintrygowana tą powieścią i z pewnością po nią sięgnę. Od czasu do czasu lubię przeczytać tego typu książkę.Chociaż wiele w niej brzydkich opisów,myśli i sentencji to jednak dotyczy życia, które dla niektórych ludzi wcale nie ocieka miłością i stabilizacją a wręcz przeciwnie -jest polem ciągłej walki o przetrwanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, nie mogę tego przeczytać. To nie jest książka dla mnie, zbyt brutalna.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem fanką mocnych wrażeń ani nieprzyjemnych,i nie szukam takich w książkach. Nie,nie jestem i nie będę tą powieścią zainteresowana. Bardzo dziękuję za recenzję😘B.B

    OdpowiedzUsuń