piątek, 3 września 2021

Michelle Hercules - "Heart stopper. Buntownicy z Rushmore. Tom 1"

Autor: Michelle Hercules 

Tytuł: Heart stopper. Buntownicy z Rushmore. Tom 1

Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki

Data wydania: 2021

Ilość stron: 392

Ocena: 8/10

Opis:

Marzyła o nim każda dziewczyna. Żadna nie wiedziała, jaki jest naprawdę.
Troy Alexander to uosobienie seksu i marzenie studentek z Uniwersytetu Rushmore. Tylko ja uważałam, że jest koszmarny. Nasze pierwsze spotkanie nie należało do miłych. Nazwał mnie kujonką, a ja oskarżyłam go o ociąganie się na boisku. Kiedy na skutek pechowego zbiegu okoliczności okazało się, że musimy zamieszkać razem, byłam naprawdę wściekła.

Jednak by zachować dach nad głową, grałam grzeczną dziewczynkę. Problem w tym, że to zupełnie nie w moim stylu. Nasz układ od początku wydawał mi się piekłem na ziemi, ale z czasem zrozumiałam, że wyzwiska nie były najgorszym, co spotkało mnie z jego strony. Zaczęłam dostrzegać w nim coś więcej, niż wskazywały pozory. A im lepiej go poznaję, tym bardziej zdaję sobie sprawę, że z tej pułapki nie ma wyjścia.

Recenzja:

Zacznę od apelu do wydawnictwa: MUSICIE WYDAĆ KOLEJNE KSIĄŻKI TEJ AUTORKI - i to nie tylko kolejne tomy, ale też inne cykle, bo po "Heart stopper" zakochałam się w jej twórczości i obstawiam, że to może być moje nowe guilty pleasure! Bez wątpienia autorka ma talent i pomysły - i w ogóle jej książka to ogromne: WOW! Także proszę, wydawajcie ją dalej! 

Wracając jednak do recenzji - to było moje pierwsze spotkanie z twórczością Michelle Hercules, ale było bardzo udane i jakoś już się nie mogę doczekać kolejnego tomu - chociaż obstawiam, że pewnie wyjdzie dopiero w następnym roku, bo ten rok się już kończy, a żadnej zapowiedzi na razie na temat drugiego tomu nie ma (szkoda!). Z góry powiem jednak, że nie patrzyłabym na opis - a przynajmniej nie do końca, bo nie jest to kolejna typowa historia typu hate-love (chociaż ten wątek też jest), tylko jest to naprawdę fajnie przedstawiona historia, gdzie... nie ma badboya! Troy tak naprawdę jest takim cudownym facetem, że najchętniej bym go wyczarowała i sama poszła z nim na randkę... Uwierzcie mi, warto sięgnąć po tę pozycję chociażby po to, żeby bliżej poznać głównego bohatera, który jest wart grzechu!

Charlie jest nerdem - pasjonuje ją pisanie, przebieranie się i odgrywanie ról ze świata fantasy, do tego jest kujonką i dziennikarką w szkolnej gazetce. Wydawać by się mogło, że jej życie jest raczej nudne - ale ona uwielbia to, jak jest. Przynajmniej do czasu, gdy nie okazuje się, że w jej mieszkaniu wybuchł pożar i straż pożarna zakazała wprowadzania się tam ponownie z racji tego, że budynek jest ruderą. Charlie musi szybko znaleźć nowe lokum...

I znajduje. Jedna ze staruszek, którą odwiedza w ramach wolontariatu, proponuje jej zamieszkanie ze swoim wnukiem - i daje jej bardzo fajne warunki wynajmu. Szybko okazuje się także, że ów wnuczek to Troy - facet, z którym Charlie kilka dni wcześniej przeprowadziła dosyć nieudany wywiad, a później on oblał ją wodą z kałuży, po której specjalnie przejechał autem. Mimo wszystko Charlie nie ma wyjścia, bo nie stać jej na wynajęcie niczego innego - i zaczyna mieszkać z Troyem: swoim wrogiem, którego pożąda od samego początku.

Z góry też dodam, że później, już po tym całym zawiązaniu akcji, pojawia się sporo scen erotycznych - jednak nie są one źle opisane i ogólnie ja uważam je raczej za całkiem hot, więc w ogólnym rozrachunku uważam to za duży plus tej książki! 

Michelle Hercules jest pisarką, która definitywnie wie, jak pisać - tworzy zarówno świetne dialogi, opisy, opisy erotyczne, jak i kreuje znakomitą plejadę bohaterów, których nie da się nie lubić. Także już nie mogę się doczekać kolejnego tomu - szczególnie, że tyczy się on Jane, siostry Troya, którą ogromnie polubiłam, bo była przesympatyczną dziewczyną - chociaż bardzo skrzywdzoną przez matkę.

Podsumowując: według mnie musicie przeczytać, więc mam nadzieję, że będziecie o tym tytule pamiętać! Uważam, że to naprawdę kawałek dobrej literatury z gatunku romansu i erotyki, także fani na pewno nie będą zawiedzeni. Dacie się pochłonąć historii Troya i Charlie? 

10 komentarzy:

  1. Jakoś "niegrzeczne książki" nie pociągają mnie. Dla lubiących ten gatunek, na pewno fajna pozycja.

    OdpowiedzUsuń
  2. No kurczę, zapowiada się bardzo interesująco. Mnie kupiliscie. Tylko czemu romanse muszą mieć gołe klaty na okladce.no pytam się czemu??? Niw da się inaczej, mnie to ta okladka zniechęca, naprawdę.
    Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli przypadkiem wpadnie w moje rece to pewnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Renata Kozłowska3 września 2021 17:08

    Wyrosłam już z takich książek. To chyba dobre dla młodszego pokolenia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nudzą mnie te nagie klaty na okładkach. Może się starzeję...

    OdpowiedzUsuń
  6. "Heart stopper" wydaje się przyjemną lekturą, pomimo tego że motyw przedstawiony przez pisarkę może być już oklepany. Ale z chęcią się dowiem czym Michelle Hercules zaskoczyła czytelników w tej książce. Jeśli będę miała możliwość to przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejna niegrzeczna seria, która zapowiada się fenomenalnie. Jestem bardzo zaciekawiona tytułem, bo przyznam nie o niej wczesniej nie słyszałam a tu taka pozytywna recenzja. Na pewno się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba raczej nie, to nie moja bajka, ale fanki gatunku na pewno ucieszy wiadomość o nowej gwieździe wśród pisarek romansów. ☺

    OdpowiedzUsuń
  9. Romans brzmi fajnie,a do tego bohater nie jest przedstawiony jako badboy,to brzmi ciekawie. Lecz tą goła ,cała goła klata,znowu,na okładce sprawia,że nie wiem czy po tą książkę sięgać, mimo tak zachęcającej recenzji. Zastanowię się nad nią,przemyśle,liczę ile jest za jej przeczytaniem i wtedy może się okaże czy będę jej fanką czy nie :) Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko, znowu facet z gołą klatą... Czy nie ma nikt już innego pomysłu na historię romansowo- erotyczną?
    Przepraszam, ale musiałam pomarudzić. Moje oczy od jakiegoś czasu pomijają w księgarniach pozycję z takimi okładkami i nie rejestrują ich moje zmysły. A to może być wielka strata dla moich czytelniczych zmysłów. I tak mogłoby być w przypadku tej książki, gdyby nie ta recenzja. Fajnie, że jesteście.

    OdpowiedzUsuń