poniedziałek, 25 lipca 2022

J.T. Greathouse - "Dłoń Króla Słońca"

Autor: J.T. Greathouse
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Tytuł: Dłoń Króla Słońca
Cykl: Kroniki Olchy, tom 1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 29 czerwca 2022
Liczba stron: 500
Ocena: 8/10

Opis:

Kiedy wszyscy chcą, żebyś był spełnieniem ich oczekiwań, tym czego pragniesz najmocniej jest odnalezienie swojej drogi i życie według własnych zasad.

Nazywam się Wen Olcha. Nazywam się też Głupi Kundel.
Ojciec szykował dla mnie przyszłość w elitarnym gronie Sieneńczyków służących cesarzowi. Babcia, która sama porzuciła wszystko i dołączyła do nayeńskiego ruchu oporu, przygotowywała mnie do walki z cesarskim imperium. Matka, ślepa na okrucieństwo, chciała tylko tego, co bezpieczne i wygodne.
Mogłem spełniać cudze marzenia, mogłem walczyć wraz z jednymi albo przyłączyć się do drugich. Mogłem patrzeć, jak ich wojna pochłania kolejne ofiary. Ale nie mogłem przestać marzyć o magii. Wolnej, przerażającej, fascynującej, dającej moc i potęgę.
Przez całe życie zmagałem się z ograniczeniami na ścieżkach, które zostały wybrane za mnie. Opór był jedyną drogą ku wolności.
Ta historia może skończyć się na tysiąc sposobów – ja mam za nic je wszystkie.

Recenzja:

Byłam ogromnie podekscytowana Dłonią Króla Słońca na długo jeszcze zanim ta książka trafiła w moje dłonie. Urzekł mnie jej opis, a i nie będę ukrywać, że obok tak malowniczej i orientalnej okładki przejść obojętnie nie potrafiłam (mam słabość do takich klimatów). Tym bardziej ucieszyło mnie to, że książka okazała się niezwykle fascynującą lekturą, wciągającą i niesamowitą, której kontynuacji nie mogę się doczekać!

J.T. Greathouse rozpoczyna historię Wen Olcha, tudzież Głupiego Kundla, bardzo powoli – a może raczej to ten bohater z początku leniwie prowadzi swoją waśń. Z początku całość skupia się na kulturach, w których był wychowywany narrator, skrajnie różnych, nie tylko przez wzgląd na swoiste wierzenia, ale i hierarchie społeczną. Wen jest rozdarty pomiędzy nimi i wyraźnie to czuć w jego opowieści i postawie, i zdaje się być przez to nieco zagubiony pod względem własnej tożsamości (i wydać to także na dalszych etapach). Muszę przyznać, że bardzo przypadł mi taki wstęp do historii, wiele wyjaśnił – zarówno pod względem obu kultur, jak i niesnasek je otaczających i pozwolił lepiej zrozumieć świat, w którym tkwi Wen oraz jego... osobliwa ambicja.

Moje dotychczasowe doświadczenie wskazywało, że literatura sieneńska jest pełna moralizmu i analogii, w opowieściach nayeńskich natomiast znajdowałem mnóstwo przygód, pasji, a co najważniejsze – magii. Czytając historie sieneńskie, można było domyślić się zakończenia dzięki właściwemu rozumowaniu doktryny i moralności, podczas gdy opowieści babci trzymały w napięciu, obfitowały w nieoczekiwane zwroty akcji, a ich bohaterowie byli zawzięci i pełni życia. Mimo to nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że są właściwie puste w środku. Wydawały się stratą czasu i tylko zaostrzały mój apetyt na magię.

Dalej historia nieco pędzi, choć jej schemat już był mi spotykany – ot, okres nauki, który stopniowo przeradza powieść w atmosferę nieco bardziej polityczną, wojenną. Całość podzielona jest na cztery części, bardzo zbliżone rozmiarowo – Uczeń, Adept, Dłoń cesarza, Wiedźma z dawnych czasów, wszystkie one malują przed czytelnikiem kolejne lata życia Wena. Choć nie brzmi to może super zajmująco (wszak – jak wspomniałam – taki przebieg wydarzeń nie jest niczym nowym), ta powieść bezsprzecznie jest zaskakująca i to na wielu polach. Naprawdę niełatwo tutaj przewidzieć, co wydarzy się na kolejnych stronach, jak konkretnie potoczy się fabuła. I nie można zapomnieć o tym, że kryje się weń wiele interesujących wątków fantastycznych, jak choćby sam magiczny trening Wena czy kwestie obrządków, a niezwykłym urozmaiceniem są także całkiem oryginalni bohaterowie poboczni – wraz ze sposobem, w jaki narrator o nich opowiada. Tak, narracja też jest mocną stroną tej opowieści – może Wena nie można pokochać, ale czytelnik czuje do niego jakąś dziwną przychylność, a wręcz prawie sympatię.

Dłoń Króla Słońca to niesamowita książka, z kapitalnym tłem, która wnosi jakiś powiew świeżości ku fantastyce o bardziej orientalnych klimatach. Jest nieoczywista i pochłaniająca, poruszająca bogatą problematykę, choć żałuję, że niektóre wydarzenia zostały opisane – a raczej wspomniane - przez Wena w dość okrojony sposób. Myślę, że jeśli chodzi o ten cykl, ma on potencjał nie tylko na kolejne tomy, ale i rozrost o przeszłe wydarzenia, również występujące w niej pobieżnie podania ludowe, a także historie bohaterów bardziej drugoplanowych. Mam nadzieję, że w kolejnym tomie zaznam tego więcej! Polecam z całego serca! 💓

7 komentarzy:

  1. Z całej książki to chyba najbardziej mi się opis z okładki spodobał... Oczywiście, recenzja super ;) Ale jakoś nie bardzo jestem ostatnio z fantastyką, baaardzo dawno nic takiego nie czytałam. Za to podobają mi się wszelkie odniesienia orientalne - jestem właśnie po lekturze "Darius wspaniały i niedoskonały" i teraz chętnie przeczytałabym z takimi kontekstami. Takie orientalne podróże, szczególnie gdy człowiek był na tych terenach i wie po własnej skórze o co chodzi, zupełnie zmieniają podejście. Także z tą lekturą - kto wie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Narazie nie mam w planach, ale książka wydana jest przepięknie 🥰

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wydanie. Czasami czytuję fantastykę, ale na razie spróbuję "nadrobić" mój stos hańby

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytam opinii, bo mam w planie przeczytać. To coś dla mnie. A do tego to piękne wydanie. Powinni wszystkie książki tak wydawać. Malowane brzegi cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Dłoń Króla Słońca" nietuzinkowa, ciekawa fabuła w interesującym klimacie. Połączenie magii, polityki, intryg zapowiada się przyjemną lekturę może do końca nieprzewidywalną. Będę miała na oku tą serię.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fantastykę czytałam dawno, więc taki powrót byłby jak najmilej widziany, i to wydanie tym bardziej zachęca by po nią sięgnąć, a niedługo ma wyjść drugi tom chyba? 🤔

    OdpowiedzUsuń
  7. Fantastyka mnie nie pociąga i przyznaję, że spotykam się z nią tylko wtedy, kiedy zmuszą mnie do tego zawodowe obowiązki. W "Dłoni Króla Słońca" podoba mi się jednak zabarwienie fabuły nutą orientalną. To świetny zabieg, na pewno wyróżni tę pozycję spośród innych pozycji na rynku wydawniczym. gratka dla miłośników gatunku.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń