Autor: Justyna Luszyńska
Tytuł: Łączy nas nienawiść
Wydawnictwo: Spisek Pisarzy
Data wydania: 2023
Ilość stron: 407
Ocena: 7/10
Opis:
Bezwstydna komedia romantyczna, która rozgrzeje każde serducho!
Malina widzi przed sobą świetlaną przyszłość – właśnie dostała wymarzoną posadę w Adeline, poważnej i szanowanej korporacji. Niestety zamiast pięknego gabinetu z wielkim oknem otrzymuje małą klitkę, a jej szef okazuje się niesfornym playboyem, który zawdzięcza pozycję ojcu.
Jakby tego było mało, na głowie ma również problemy rodzinne i należącą do mamy podupadłą wegańską restaurację. Kłopoty piętrzą się i przychodzą z każdej strony. A Malina udaje, że doskonale sobie z nimi radzi.
Tymczasem w jej życie wkrada się miłość – uczucie, którego dziewczyna nienawidzi. Wierzy w pracę, karierę i sukces, a nie w mrzonki o szczęśliwym zakończeniu. Czy spełni w ten sposób swoje marzenia, czy czeka ją absolutna katastrofa?
Recenzja:
Oj tak - zgadzam się z opisem - jest to bezwstydna komedia romantyczna, która rozgrzeje każde serducho. No, przynajmniej moje rozgrzała, a ja mam wrażenie, że nie jestem w stanie zrozumieć uroku połowy wydawanych komedii romantycznych.
Justyna Luszyńska bardzo miło mnie zaskoczyła - widać, że jest w stanie wiele zaoferować polskiemu rynkowi wydawniczemu i mam nadzieję, że doczekamy się od niej kolejnych książek!
Swoją drogą, okazuje się, że autorka ma już jedną powieść na koncie - z roku 2016 w Novae Res - a ja byłabym w stanie przysięgnąć, że to jej debiut, bo chociaż już w tamtym czasie aktywnie recenzowałam, to jakoś nie kojarzyłam jej nazwiska. Może to i dobrze - bo dzięki "Łączy nas nienawiść" już wiem, że teraz chcę czytać wszystkie jej powieści - a nie wiem, czy takie same odczucia miałabym po "Będę czekać całą noc".
Wróćmy jednak do fabuły pozycji, którą dziś dla Was recenzuję! Malina jest dziewczyną, która po prostu lubi być perfekcyjna - i to, że czasem jest nadgorliwa - dla części jest sporym minusem, a dla niektórych: miłym zaskoczeniem. Tyle, że bohaterka, mimo całej swojej wiedzy, nie jest w stanie postawić knajpy swojej mamy na nogi - ale wie, że jeśli zdobędzie stabilną posadę w korporacji, to zdobędzie fundusze, aby wspierać mamę w ratowaniu jej biznesu, który ledwo zipie...
Nie do końca dobrze Malina wychodzi na rozmowie kwalifikacyjnej, ale mimo wszystko dostaje posadę - staje się asystentką syna prezesa, który jest bodajże dyrektorem do spraw marketingowych. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że Malina od samego początku pałała do niego niechęcią - a on doskonale o tym zresztą wiedział. Tyle, że jej szef się całkowicie tym nie przejmował - tak samo, jak nie przejmował się swoją pracą i tym, ile godzin Malina siedziała nad projektami, które to on miał zaprezentować...
Zaczyna się niepozornie - i jak to bywało już milion razy w innych książeczkach. Ale uwierzcie mi, nie spodziewacie się nawet tego, co tam się ostatecznie rozwinie, jak się to potoczy - i co do tego wszystkiego będzie miała nawet wykładowczyni Maliny z czasów studiów...
Mówiąc w skrócie: jestem oczarowana, bo nie spodziewałam się, że "Łączy nas nienawiść" ostatecznie tak bardzo mnie wciągnie. Po opisie spodziewałam się dobrej zabawy i przyjemnie spędzonego czasu, ale dostałam o wiele więcej, niż sądziłam. I to jest w tym wszystkim najlepsze.
Nie spodziewajcie się scen erotycznych - bardziej slowburn, z dużą ilością hate-love. Być może powinnam nawet wspomnieć o tym, że to naprawdę jest romans pełną parą, więc nie szukajcie w nim pikanterii - i jeśli to kogoś odstrasza, to już teraz dodam: "żałuj!". Bo "Łączy nas nienawiść" jest jedną z tych perełek ostatnich tygodni, które warto doceniać i polecać dalej!
Wisienką na torcie jest okładka - swoją drogą ta książka mnie trochę zmyliła, obstawiałam, że to bardziej stos właśnie jakichś powieści, a tu się okazuje, że to zbiór dokumentów - bo to środowisko korporacyjne. Mimo wszystko uważam tę grafikę za całkowicie pasującą do tej komedii romantycznej - i cieszę się, że tak dobra książka dostała tak fajną oprawę graficzną.
Podsumowując: pozycja godna polecenia.
Jeśli więc jeszcze nie czytaliście: musicie koniecznie to nadrobić!
Lubie hate-love, więc może za jakis czas sie skuszę. A okladka jest bardzo fajna, przyciąga wzrok 😊
OdpowiedzUsuńUwielbiam połączenie komedii z romansem biurowym oraz motywem 'od nienawiści do miłości'. "Łączy nas nienawiść" zapowiada się na fajną, lekką lekturę która naładuje czytelnika pozytywną energią (w dzisiejszych czasach bardzo potrzebną). Ja tam wolę jak relacje miedzy bohaterami rozwija się powoli. Zapisuję tytuł
OdpowiedzUsuńP.S. Okładka boska.
Nooo... Słodka komedia romantyczna. Na pewno znajdzie swoich fanów.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej, a brzmi ciekawie 😁 Zapisuję tytuł i chętnie przeczytam 🤗
OdpowiedzUsuń