niedziela, 2 lipca 2023

Natasha Bowen - "Skin of the Sea. Sekret oceanu"

Autor: Natasha Bowen

Tytuł: Skin of the Sea. Sekret oceanu

Wydawnictwo: Filia

Data wydania: 2023

Ilość stron: 400

Ocena: 4/10


Opis:

Epicka historia miłosna przesycona mitologią zachodniej Afryki. Dla fanów „Dzieci krwi i kości” czy „Kirke”.

To historia wielkiej miłości – takiej, która zagrozi światom i rozzłości bogów.

To opowieść, która odmieni bieg historii.

Simidele jest jedną z Mami Wata, syren, których zadaniem jest gromadzenie dusz tych, którzy umarli na morzu i błogosławienie ich drogi powrotnej do Najwyższego Stwórcy.

Jednak kiedy żywy chłopak zostaje wyrzucony za burtę statku z niewolnikami, Simi ratuje mu życie, występując przeciwko pradawnemu dekretowi i sprowadza ogromne niebezpieczeństwo na Mami Wata.

Teraz Simi musi odbyć podróż do Najwyższego Stwórcy, by zadośćuczynić – to wyprawa pełna żądnych zemsty bogów, zdradzieckich lądów i legendarnych stworzeń. Jeśli zawiedzie, na szali leży nie tylko los wszystkich Mami Wata, ale również świata takiego, jaki zna.


Recenzja:

Od razu napiszę, że to tom pierwszy: chociaż na próżno szukać tej informacji na froncie okładki i tym podobne: dopiero gdy na ostatnich stronach dostajemy urywek z kolejnej części, to ja osobiście miałam takie: "aha, fajnie, raczej nie sięgnę".

Na próżno szukać tu też tej wielkiej historii miłosnej, która zagrozi światom i rozzłości bogów - bo w sumie w tym tomie dopiero zawiązuje się akcja i wszystko jest bardziej fantastyką młodzieżową, z dużą ilością mało skomplikowanych zwrotów akcji i intryg, które w sumie nie były zbyt obszernie rozpisane, a raczej dosyć skrócone.

Mimo wszystko historia "Skin of the Sea. Sekret oceanu" ma swoje plusy - przede wszystkim pierwszy raz w życiu czytałam coś na podstawie mitologii afrykańskiej: i pierwszy raz w życiu mogłam poczytać o Mami Wata: syrenach, które pomagają zbierać duszę umarłych.

Simidale jest właśnie jedną z Mami Wata - jest nieśmiertelną syreną, których misja jest jasna - ale warto też od razu mieć wiedzę, że mogą one wychodzić na ląd: zmieniają się wtedy w istoty śmiertelne z malutką informacją, że za długo bez wody obyć się nie mogą.

Simi nie jest jednak typową Mami Wata: jakaś jej część kwestionuje pewne rozkazy, pewne zalecenia... i gdy widzi topiącego się chłopaka, wyrzuconego za burtę, postanawia jednak zainterweniować i pomóc mu. Chociaż nie powinna go ratować, wyciąga go z wody - czym powoduje kolejne komplikacje w świecie nie tylko syren, ale także w świecie bogów: nawet Najwyższego Stwórcy.

Powiem tak - czytałam sporo fantastyki młodzieżowej, dalej po nią sięgam - i pomysł Natashy Bowen na wątki naprawdę był genialny, ale prawda jest taka, że wykonanie pozostawia jednak wiele do życzenia.

Piękna okładka, intrygujący opis, niezwykły świat afrykańskich mitów i legend... Ale prawda jest taka, że nawet głównej bohaterki nie byłam w stanie polubić, a bohaterowie drugoplanowi często byli bardziej sympatyczni. Uratowany chłopak także nie był jakimś potencjałem na idealnego bohatera książkowego - a między nim a postacią Simidale nie dało się praktycznie w ogóle odczuć chemii, mimo tego że podkreślano w opisie, że jest to jakaś wielka historia miłosna.

Wiem, że książka ma swoich fanów - ale wydaje mi się, że są to osoby bliższe szesnastego roku życia niż te dziesięć (i więcej) lat starsze. Z jednej strony jestem trochę rozczarowana tą opowieścią - z drugiej: wiem, że być może to po prostu nie moja kategoria wiekowa, więc nie jestem w stanie ani w pełni odradzić, ani polecić.

Dodam także oczywiście, że nie jest to najgorsza pozycja, jaką czytałam w tym roku - bardziej należy właśnie do takich przeciętniaków, od których nie urwało mi czterech liter. 

Sama kwestia syren i tego świata także nie jest jakoś wybitnie przedstawiona - ale wydaje mi się, że kolejny tom może być jednak lepszy od "Skin of the Sea. Sekret oceanu" - ten urywek daje nadzieję, że poziom będzie wyższy. Mimo wszystko chyba jednak nie sięgnę.

Podsumowując: zdecydujecie, czy macie ochotę - a jeśli nie: zastanówcie się, czy przypadkiem nie spodoba się jakiemuś nastolatkowi z Waszej rodziny!

5 komentarzy:

  1. Opis "Skin of the Sea. Sekret oceanu" zachęcający żeby zabrać się za tę lekturę ale recenzja za bardzo porywająco nie wygląda. Mitologa afrykańska wzbudza zaciekawienie ale chyba jestem za stara na tą książkę. Podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa historia i fajna okładka, ale na razie nie mam w planach tej książki. Może kupie dla chrzesnicy męża na urodziny i jej się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już się tak walnęłam nie raz, że czytam, a to się książka okazuje drugim czy trzecim tomem... Jestem za tym, że to jak kop w dolną część ciała, człowiek się tylko denerwuje, jak to się skończy lub jak to się zaczęło i skąd ten chaos.
    Syreny... Czyli znowu wracają. Mimo wszystko co dla młodzieży, zostawiam dla młodzieży, szczególnie z niezbyt przyjemnymi głównymi bohaterkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam nic związanego z mitologią afrykańską, ale ta powieść mnie nie przyciąga 😒

    OdpowiedzUsuń