poniedziałek, 5 lutego 2024

Maria Lichoń - "Wszyscy byliśmy za młodzi"

 

Autor: Maria Lichoń

Tytuł: Wszyscy byliśmy za młodzi

Wydawnictwo: Moondrive [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2024

Ilość stron: 568

Ocena: 6/10


Opis:

Wszystko stało się bardzo szybko. Nagle staliśmy się dorośli – choć nie całkiem. Nie byliśmy już dziećmi, ale nie byliśmy też w pełni dojrzali. Zaczęliśmy rozumieć, że dorastanie polega na podejmowaniu decyzji, których nie chcemy podejmować, na wybieraniu, co dla nas cenne, a co nie, na życiu z nadzieją, że tym razem nie popełnimy błędu, że tym razem się uda... Bo w końcu kiedyś musi się udać.

A jeśli wcale nie chcemy dorastać? Jeżeli chcemy zatrzymać czas – trwać w beztrosce, zakochać się i bawić, nie musieć wybierać między dobrem a złem? Ale czas się nie zatrzyma. Lata nie przestaną płynąć. Miesiące nie staną się dłuższe. A my musimy wiedzieć już, mimo że nie rozumiemy…

Powieść o dojrzewaniu i próbach odnalezienia siebie. Historia, która angażuje, która łamie serce, ale i tak sprawia, że wciąż masz ochotę do niej wracać - podobnie jak wraca do niej niemal milion czytelników na Wattpadzie.


Recenzja:

Widzicie tę okładkę i ten opis? Jak mogła mnie ta książka nie skusić w kwestii czytania? No właśnie, ja też nie wiem, co by się musiało stać, żebym jej nie przeczytała! Mówiąc w skrócie mimo swojego wieku - gdzie już prawie dobijam do trzech dyszek, to powieści młodzieżowe dalej są w kręgu moich zainteresowań, bo potrafię się przy nich doskonale bawić i świetnie spędzać czas.

Miejcie na uwadze w opisie, że jest to książka z Wattpada - bo dla wielu z Was to informacja, że ktoś to mógł wydać dla pieniędzy i sławy, a nie dla jakości tekstu. Może i czasem tak bywa, ale nie w Moondrive - tekst przeszedł tak solidną redakcję i korektę, że znalazłam tylko jedną literówkę, a też wydaje mi się, że zdecydowanie nie jest to pozycja, która jest wydana tylko ze względu na jej popularność - bo minęło w ogóle kilka lat od zakończenia pisania tego tekstu, nim w ogóle ujrzał on światło dzienne.

Zresztą, oceniłam "Wszyscy byliśmy za młodzi" na sześć na dziesięć gwiazdek. Wydaje mi się, że to solidna ocena - i jednak większość z Was skusi, ale dodam od razu, że gdybym była młodsza i bardziej w nastoletnim wieku, to pewnie dałabym dużo wyższą notę. Miejcie więc świadomość, że bez wątpienia to ważna młodzieżówka...

"Wszyscy byliśmy za młodzi" ma kilku głównych bohaterów: ale większość łączy kwestia zamiłowania do papierosów mimo swojego młodego wieku oraz problemy - bo u nich zwykle nie jest idealnie, ani pod kątem rodzinnym, ani pod kątem psychicznym, chociaż większość z nich nie mówi tego otwarcie - a nawet większość z nich ukrywa takie rzeczy przed swoimi przyjaciółmi.

Można więc powiedzieć, że chociaż jest ich tu sporo - i z pozoru ich życie powinno być idealne, skupione na poznawaniu świata, poznawaniu siebie i pierwszych miłościach oraz egzaminach i wyborze studiów, to jednak oprócz nałogów (papierosy, alkohol, marihuana), to mamy tu nawet motyw samookaleczenia, myśli depresyjnych - w tym nawet o śmierci.

Nie jest to łatwa w odbiorze powieść i wychodzę z założenia, że wiele osób po nią nie sięgnie ze względu na trudną tematykę - w końcu nie wszyscy chcą czytać o nastolatkach, którzy byli zbyt młodzi, by mierzyć się z tak poważnymi problemami, tragediami, a nawet katastrofą - i to zwykle na własną rękę, bez pomocy dorosłych.

Wydaje mi się, że "Wszyscy byliśmy za młodzi" to swego rodzaju apel o to, aby nie twierdzić, że młodzi mają lepiej - i że u nich wszystko musi być w porządku. To podkreślenie, że choroby psychiczne mogą podkraść się w różnym wieku, w różnych formach - nawet wtedy, gdy jesteśmy tylko dziećmi pod względem prawnym.

Podkreślam fakt, że zakończenie nie jest jednoznaczne - a autorka w podziękowaniach odpowiedziała wprost, że wiele osób pyta ją, co było dalej, po momencie epilogu. Maria Lichoń odpowiada krótko: "życie". Każda historia powinna mieć swój początek, środek i koniec - w kwestii "Wszyscy byliśmy za młodzi" mamy to trochę urwane, jakby autorka robiła sobie w razie czego miejsce na kontynuację. 

Pod kątem wydania, jak już wspomniałam, znalazłam jedną literówkę (zjedzona literka w słowie OJCIEC lub jakąś odmianą tego sformułowania). Okładka też jest tak super, że dosłownie trzeba ją pomacać swoimi rękami, bo ma niezwykłą fakturę i teksturę. To, co mnie jedynie drażniło, to bardzo cieniutkie strony - miałam wrażenie, że łatwo mogłabym je potargać przez przypadek, ale też równie często po prostu mi się one sklejały. Rozumiem, że przy tej objętości tekstu grubszy papier mógłby sprawić, że trzeba by było pomyśleć o twardej oprawie lub podziale na dwie części, ale opisuję to tutaj, żebyście też mieli pełen zakres informacji.

Podsumowując: "Wszyscy byliśmy za młodzi" to mocna, bolesna opowieść dla młodzieży - ale także osób dorosłych. Podkreślam fakt, iż jest ona skierowana dla osób powyżej szesnastego roku życia i wychodzę z założenia, że wydawnictwo trafnie oszacowało te kryteria wiekowe.

Jeśli macie ochotę dowiedzieć się, ile bólu i cierpienia, a także samotności może znieść jeden nastolatek, zanim stanie się katastrofa, wiecie już po co sięgnąć, prawda?!

 

4 komentarze:

  1. Problem mam tu największy z tym, że tak jak wcześniej pisałam, po okładce nie jestem w stanie powiedzieć nic na temat tej książki, tzn. nie tylko obrazku z przodu czy tytułowi, a opisowi na okładce. Wydaje mi się, że takie rzeczy powinny być, aby czytelnik wiedział, czy ma do czynienia z romansem czy pozycją naukową. Może książka fajna, ale z tym to wielki mankament. Chociaż... To dosyć trudne dla mnie oceniać książki, które są spoza rejonu mojego wieku. Może pozycja fajna, ale lepiej oceni ją lub doceni ktoś młodszy.

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wszyscy byliśmy za młodzi" nie jest prostą, łatwą książką. Porusza wiele istotnych i ciężkich tematów, króre skłaniają czytelnika do refleksji. Ja jestem z osób które bardzo szybko można wzruszyć, i właśnie nie wiem czy zapoznam się z tym grubaskiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, ale teraz nie jest dobry moment na taką lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Brzmi interesująco, ale narazie nie mam w planie

    OdpowiedzUsuń