piątek, 3 maja 2024

Ariana Godoy - "Przez ciebie"

Autor: Ariana Godoy

Tytuł: Przez ciebie

Wydawnictwo: Flow books [współpraca reklamowa]

Data wydania: 2024

Ilość stron: 336

Ocena: 3/10


Opis:

Podstawowa zasada: nigdy nie zakochać się w żadnym z braci Hidalgo

– Jak to jest mieszkać pod jednym dachem z trzema przystojniakami?

– Ty to masz szczęście.

– Zazdro!

– Mieszkasz z bogami, szczęściaro.

– Zaliczyłaś któregoś?

– Zdobędziesz dla mnie numer telefonu?

Claudia zna bogatych, nieziemsko przystojnych, pod każdym względem wyjątkowych braci Hidalgo lepiej niż ktokolwiek inny. W końcu mieszka z nimi od lat. Dawniej była córką gosposi, teraz opiekuje się całym domem. Kiedyś odrzuciła płomienne uczucie najstarszego z braci, dziś Artemis wrócił ze studiów. Pojawił się nie tylko w domu, przy basenie, lecz przede wszystkim w jej myślach, fantazjach i snach. Zburzył kruchy spokój, zamieszał w życiu, spowodował istne trzęsienie ziemi.

Czy zakazane uczucie ma szanse uleczyć rany z przeszłości? Czy spadkobierca imperium Hidalgo odważy się przeciwstawić rodzinie? I czy kruchej relacji nie zniszczy skrywana od lat tajemnica?

1 mln sprzedanych egzemplarzy hiszpańskiej wersji językowej

380 mln wyświetleń na hiszpańskojęzycznym Wattpadzie

6 mln wyświetleń na anglojęzycznym Wattpadzie

Jeśli pokochałaś braci Monet, pokochasz także braci Hidalgo

Seria książek, która zainspirowała filmy Netflixa


Recenzja:

Bardzo naiwny romans z tego "Przez ciebie" - tak to muszę sformułować wprost. Ja wiem, że Natflix akurat pod kątem filmu mógł się fabułą zainspirować - bo się dzieje dużo, czasem nie do końca logicznie, ale jest mnóstwo dram i sporo bardziej pikantnych momentów... I nie dziwi mnie też kwestia ilości wyświetleń na Wattpadzie, gdzie proste historie zwykle mają najwięcej fanów. Mimo wszystko zakładałam wyższy poziom - i się zawiodłam, okrutnie zawiodłam.

Oczywiście nie będzie to najgorsza książka, po którą sięgnęłam w roku 2024 - ale zdecydowanie będzie w liście tych, które były moim rozczarowaniem. Niestety, ale nie jestem inaczej do tego podejść - być może chodzi o to, że mając blisko trzydzieści lat jestem na to za stara, ale w takim wypadku docelową grupą byłyby chyba tylko osiemnastolatki - bo młodszym czytelnikom nie rekomendowałabym tej pozycji.

Przejdźmy jednak do fabuły!

Claudia pracuje jako gosposia w domu rodzinnym Hidalgo - co oznacza, że usługuje trzem przystojnym braciom: Artemisowi, Apollo i Aresowi. Dziewczyna oczywiście stara się także w międzyczasie dokształcać, studiuje wieczorowo, ale opiekuje się także chorą matką - i mówiąc w skrócie: ma mnóstwo na głowie. 

Gdy do domu po pięciu latach wraca Artemis, który podczas święta na czwartego lipca kilka lat wcześniej dostał od Claudii kosza, atmosfera zaczyna robić się napięta - być może dlatego, że on ewidentnie dalej nie zapomniał o swojej młodzieńczej miłości i o chęci posiadania Claudii mimo minionego czasu - i mimo tego że teraz zajmuje prestiżowe stanowisko w rodzinnej firmie, a do tego ma dziewczynę, która z wyglądu w sumie i tak jest dosyć podobna do głównej bohaterki...

I oczywiście na tym poprzestanę, bo jak zacznę opisywać więcej, to zaraz będę miała podniesione ciśnienie. Ale akcja na jednej z pierwszych stron, gdzie Artemis specjalnie coś rozlewa, aby upokorzyć Claudię, która musi to posprzątać, albo zrywanie na chwilę z dziewczyną, aby być oficjalnie singlem, by móc dobrać się do majtek głównej bohaterki... 

Niby bohaterami są dorośli, dojrzali ludzie, a czasem się tak nie wydaje. Wszystko właśnie określiłabym mianem naiwnego, impulsywnego - a już szczególnie bezsensowność akcji, gdzie w sumie można powiedzieć, że Claudia zabawiała się z niejednym bratem - a kilka rozdziałów dalej wszyscy cieszą się szczęściem tego, że Claudia postanowiła być tylko z jednym z nich. 

Nie chcę też za dużo zdradzać i spojlerować, ale jest to trudne, gdy chce się pewne absurdy podkreślić. Ale chyba największym absurdem jest zakończenie i to, że w przeciągu jakichś dwudziestu stron przechodzimy przez mniej więcej jedenaście lat życia Claudii i jej wybranka - i to raczej sucho opisanych, bez większego dodatku emocji, uczuć, przeżyć wewnętrznych... 

Nie umiałam się wciągnąć w fabułę ze względu na brak logiki, ale może też ze względu na to, że od samego początku nie byłam w stanie polubić także bohaterów - a Ares, Apollo i Artemis to mi się w ogóle mieszali od samego początku. Claudia miała najwięcej sensu z nich wszystkich, przynajmniej na początku, ale czym dalej w las, tym więcej traciła w moich oczach.

Od razu dodam, że na okładce jest napisane, że jest to tom drugi, ale według mnie nie trzeba znać poprzedniego, żeby w pełni zrozumieć historię w "Przez ciebie".

Jeśli macie oczywiście ochotę zapoznać się z taką bardziej młodzieżową, dramatyczną historią - z nieprzyzwoitą ilością różnych nawiązań i scen, które dyskredytują tę książkę z grona typowo młodzieżowych - to wiecie po co powinniście sięgnąć.

Ja jednak już sobie chyba daruję twórczość Ariany Godey w przyszłości... Chyba tak będzie lepiej, bo ewidentnie jakoś nie umiem się odnaleźć w jej stylu pisania i kreowanych wydarzeniach i bohaterach.

Podsumowując: jak myślicie, macie na tyle odwagi, by zweryfikować, jak Wam spodoba się "Przez ciebie"? Czy jednak bierzecie sobie moją recenzję do serca i odpuszczacie bez weryfikacji?

3 komentarze:

  1. Czytalam i miło z tą pozycja spędziłam czas. Nie jest wymagającą. Typowy romans. Oba tomy sprawiły mi przyjemność. Filmy to zupełnie inna bajka, tylko delikatnie za inspirowane powieścią.

    OdpowiedzUsuń
  2. I takie lektury są potrzebe takie na odstresowanie się, odmóżdżenie. "Przez ciebie" ma nieskoplikowaną fabułe, zalicza się do lekkich, niewymagających romansów jeśli nie będzie czytelnikowi przeszkadzać luki w fabule oraz styl pisarki to może zapozanć się z nią. Ja tym razem podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie pokochałabym braci Monet, więc podejrzewam, że tutaj też dopadnę. Takie historie w ogóle mnie nie kręcą. Dla mnie skomplikowane opowieści z sensem lub/ i takie na faktach, odrealnione ochy i achy mnie zadziwiają... Przecież jeśli wzdychanie do faceta (do niego, jego ciało czy po prostu kasę?), któremu ponadto inne rzeczy w głowie, jest pozbawione sensu. Nikt nie będzie czekał 40 lat, aż ktoś Cię zauważy. Znaczy, mam nadzieję.

    OdpowiedzUsuń