Autor: Magda Tereszczuk
Tytuł: Błahostka
Wydawnictwo: Agora [współpraca reklamowa]
Data premiery: 19 czerwca 2024
Liczba stron: 288
Ocena: 5/10
Opis:
To powinny być wymarzone wakacje. Sierpień, Włochy i zabytkowa willa z basenem w miasteczku nieopodal Neapolu. Dawno temu Klara spędzała tu z rodzicami prawie każde lato, a teraz przyjechała z mężem i córkami. Ale w tym sielankowym obrazku coś nie gra. Jakaś sprawa sprzed lat wciąż zasnuwa upalne dni.
Gdy Klara była tu poprzednio, piętnaście lat temu, wydarzyło się coś, z czym do dzisiaj sobie nie poradziła. To pewnie nic ważnego, zwykła błahostka. Tak w każdym razie próbuje sobie powtarzać aż do przyjazdu nieoczekiwanego gościa.
Nico, syn właścicieli domu, zjawia się którejś nocy bez zapowiedzi i oznajmia, że zostanie przez resztę wakacji. Kiedy widzieli się ostatni raz, on miał 9 lat, ona 21. Co właściwie łączy tych dwoje? Najwyżej kilka zamazanych wspomnień. Bo co taki chłopiec mógł zapamiętać? Z pewnością nic i nie ma co zaprzątać sobie nim głowy.
A jeśli jednak zobaczył wtedy coś, czego nie powinien? Jedno jest pewne: odkąd Nico stanął na progu, Klara nie potrafi wypędzić go ze swoich myśli.
Recenzja:
Taras małego włoskiego miasteczka, słońce powoli zachodzące za horyzont, wokół zapach świeżych ziół, ciepłe powietrze - czyż nie brzmi to wspaniale? Właśnie w takim klimacie osadzona jest Błahostka Magdy Tereszczuk – książka, która jawiła mi się jako obiecująca opowieść o włoskiej sielance z nieoczywistą na pierwszy rzut oka problematyką. Niestety, historia okazała się czymś mniej, niż sobie życzyłam – zaledwie przeciętną wakacyjną poczytajką...
Między nami od dawna się nie układał, chociaż on tak tego nie nazywał. Używał bardziej wyszukanych słów na opisanie stanu, w jakim się znajdowaliśmy, chyba tylko po to, by poprawić sobie humor. W końcu nie lubił przegrywać ani przyznawać się do porażki.
Zacznijmy od tego, co w Błahostce zasługuje na uwagę, a jest tym klimat. Magda Tereszczuk doskonale oddaje włoską aurę – pełną śródziemnomorskiego ciepła, słońca i urokliwych miejsc, które aż proszą się, by po nich spacerować. Opis codziennych chwil w otoczeniu włoskich pejzaży są jednym z najmocniejszych punktów książki. Naprawdę, te fragmenty potrafią przenieść w świat wakacyjnej beztroski!
Klimat to jednak nie wszystko, a w przypadku "Błahostki" jest to jeden z niewielu elementów, który naprawdę działa. Fabuła niestety nie nadąża za pięknym tłem. Historia opowiedziana w książce jest dość przewidywalna i – o ironio – dość "błaha". Mimo, że mamy tu bohaterów z codzienno-niecodziennymi problemami i wewnętrznymi dylematami, trudno powiedzieć, by byli to bohaterowie, którzy pozostaną w pamięci. Ich rozterki są powierzchowne, a emocjonalny rozwój wydaje się niedopracowany. Wszystko dzieje się zbyt szybko i bez głębszej analizy. Zabrakło mi tutaj tej iskry, która sprawiłaby, że historia nabrałaby większej wartości. To, co mogło być interesującą opowieścią o traumie sprowadzonej do „błahostki”, ciekawym obrazem romansu mężatki z dużo młodszym mężczyzną, okazało się raczej... płytką opowieścią, której większość treści można przewidzieć po kilkunastu stronach...
Przecież nic takiego się nie stało. Błahostka.
Mimo to, nie wątpię, że Błahostka może znaleźć wielu czytelników, którzy poszukują prostej i lekkiej opowieści bez większych emocjonalnych wyzwań. Według mnie, choć historia jest pięknie osadzona w klimacie włoskich wakacji, nie daje czytelnikowi zbyt wiele. Malownicze tło nie jest w stanie zrekompensować powierzchownej fabuły i niewyrazistych bohaterów. Dlatego daję jej jedynie 5/10 – za atmosferę, która na chwilę pozwala uciec do Włoch, ale niestety nie ratuje całości. A szkoda, bo całość miała potencjał, aby nie być... błahostką.
Właśnie widać, że nawet nie ma nazbyt co opisywać... Ciekawe zdarzające się opisy to nic w porównaniu z brakiem fabuły. A właśnie dziwne, bo ta książka nieźle się prezentuje, melancholijna okładka, miejsce akcji idealne dla tych, co tęsknią za Włochami i jego klimatami (lub generalnie już za wakacjami), a tutaj... Nic ponadto. Zresztą, ocena też mówi sama za siebie.
OdpowiedzUsuńTo w ogóle jakąś początkująca autorka? Trochę dziwne, że nie potrafiła stworzyć nawet postaci, nie wiem, czym by się ta książka miała obronić... Niestety, nie znam też tego wydawnictwa, nie umiem stwierdzić, jakiego typu są wydawane przez nich książki - czy zdarzają się czy też nie dobre pozycje. Ta najwyraźniej nie jest.
Książka z tytułem "Błachostka", rzeczywiście jest błachostką, kto by się spodziewał... Też jak pomyślę, dziwna to zawiązanie akcji, sytuacja między kobietą a dzieckiem. Ale już w to nie wnikam, dało się to jeszcze wyprowadzić na ciekawą książkę, ale nie wyszło. Ja po nią nie sięgnę, a powiem szczerze, że bym się skusiła, gdybym nie przeczytała tej recenzji. Przynajmniej ominie mnie kiepska pozycja, dzięki 😉
Odpuszczę ją sobie 😅
OdpowiedzUsuńDziękuję za szczerą opinie. Nie słyszałam o tej książce i nie mam jej na razie w planach do przeczytania.
OdpowiedzUsuńNie mam w planie i widać, se dobrze😅
OdpowiedzUsuńNie planuje czytać, mam wiele ciekawszych tytulow.
OdpowiedzUsuńOpis "Błahostki" zapowiadał fajną lekturę a tu po przeczytaniu recenzji widać że coś poszło nie tak. Pomysł może i fajny tylko z wykonaniem już tak dobrze nie jest. Tym razem podziękuję.
OdpowiedzUsuńP.S. Okładka piękna.
Nie mam jej w planach 😅
OdpowiedzUsuń