Autor: Ludka Skrzydlewska
Tytuł: Forget me not
Wydawnictwo: Editio Red [współpraca reklamowa z Audioteka]
Data wydania: 2025
Ilość stron: 416
Ocena: 7/10
Opis:
To miała być przygoda na jedną noc…
Dwudziestopięcioletnia Astra Flanagan, zdolna programistka, wiedzie poukładane, satysfakcjonujące życie. Ma pracę, którą lubi, tego samego partnera od lat i paczkę znajomych z firmy, z którymi spędza wolny czas. Idylla kończy się niespodziewanie w momencie, gdy przyłapuje swojego narzeczonego Patricka z inną kobietą. Szybko się okazuje, że zdrada to dopiero początek przykrości, jakie mają spotkać Astrę. Niewierny Patrick bowiem postanawia do reszty uprzykrzyć dziewczynie życie i pozbawia ją mieszkania, pracy i wsparcia kolegów.
Załamana Astra ląduje w małym barze w centrum miasta. W pewnym momencie do topiącej żale w drinku dziewczyny dosiada się nieznajomy przystojniak. On też wydaje się smutny. Nie przedstawiają się sobie, ale zaczynają rozmawiać, pojawia się między nimi chemia. Wieczór kończą w pokoju hotelowym, z którego Astra ucieka z samego rana. Szybko się przekonuje, że noc, którą spędziła z obcym facetem, ma poważne konsekwencje. Thane Lennox, anonimowy mężczyzna z baru, staje ponownie na drodze Astry, by nieźle namieszać zarówno w jej życiu prywatnym, jak i w karierze. A w dodatku jej nie pamięta…
Książka dla czytelników powyżej osiemnastego roku życia.
Recenzja:
I love it! Książki Ludki Skrzydlewskiej to moje guilty pleasure. Czytam wszystkie - a w tym przypadku - słucham treści. "Forget me not" poznałam bowiem w formie audiobooka na Audiotece, dzięki czemu, nawet jak miałam bardzo dużo pracy i byłam w stanie tylko pewnych rzeczy sobie wysłuchiwać, to w ciągu dwóch dni poznałam całą historię, którą jedna z moich ulubionych polskich pisarek zaserwowała.
Astra ma dwadzieścia pięć lat i właśnie dostaje okrutną prawdą w twarz: nie będzie miała happy endu ze swoim narzeczonym, bo ten zdradził ją z sekretarką w ich firmie, a na dodatek zespół programistów, w którym pracowała i główna bohaterka, i jej wybranek serca, także stanęli po stronie zdradzającego, gdyż uwierzyli mu, że to Astra była tą, która zakończyła relację.
Takim oto sposobem Astra ma ochotę się upić w małym barze - tyle, że jej przyjaciółka nie jest w stanie dotrzeć, bo jej pies źle się czuje. Nic jednak straconego, gdyż dosyć szybko wynajduje ona sobie kompana do picia - mężczyznę, zresztą bardzo przystojnego, który próbuje upić swoje smutki związane z tym, że pochował on tego dnia swojego ojca. Nie znają swoich imion, niewiele o sobie wiedzą, nie piją też dużo - ale postanawiają, że spędzą tę noc razem, aby poszukać pocieszenia w jednorazowym numerku.
Tyle, że ten kończy się ciążą. Pęknięta prezerwatywa oraz antybiotyk, który zmniejszył skuteczność działania tabletek antykoncepcyjnych... Szansa była niewielka. Ale jednak Astra dowiaduje się, że nosi w sobie dziecko mężczyzny, którego nie jest w stanie odnaleźć. I myśli tak dopóki nie pojawia się na spotkaniu zespołowym, gdzie poznaje swojego nowego team lidera - Thane'a, który nie rozpoznaje Astry i który nie domyśla się nawet, że to on jest sprawcą całego tego zamieszania...
"Forget me not" wydawałoby się historią, która jest podejrzana - w końcu nie był pijany, to jakim cudem jej nie rozpoznał i nie pokojarzył, że to on może być ojcem dziecka? Ale Ludka Skrzydlewska bardzo dobrze, logicznie to tłumaczy. Powiedziałabym, że się takiego rozwiązania nie spodziewałam, ale ja akurat jestem w pewnym zakresie dosyć wyjątkowa (spotkałam się wcześniej z takim rozegraniem i uzasadnieniem), więc spodziewam się, że jednak dla większości z Was będzie to szok i niedowierzanie.
Wiele osób nie lubi motywu ciąży, ale okazuje się, że Ludka Skrzydlewska całkiem dobrze podeszła do tematu - nie zrobiła z Astry ofiary, a raczej osobę, która racjonalnie i sensownie podchodzi do pewnych rzeczy, nie jest impulsywna i uczuciowa. Sam wątek ciąży ma także swoje wady i zalety: bo przecież w rzeczywistości także nie jest tak, że kobieta czuje się tylko super i promienieje. Można więc powiedzieć, że jeśli szukacie przełamania ckliwości (chociaż też zdarzają się wzruszające momenty), a także chuchania i dmuchania nad stanem bohaterki, to "Forget me not" jest dobrym wyborem.
W Audiotece dobrali fenomenalną lektorkę - Jagodę Małyszek - która odwaliła kawał dobrej roboty. Dodatkowe rozdziały, te z perspektywy Thane'a były nagrane przez Grzegorza Woś i tutaj miałam większy dysonans: bo miałam wrażenie, że nawet w znacznym przyspieszeniu lektor mówi zbyt przeciągle, zbyt wolno - chociaż fajnie przedstawia emocje, nie można mu tego zarzucić.
W sumie to sobie tak myślę, że ta książka mogła się zakończyć bez dodatków, ale z dodatkami (szczególnie tymi "pięć lat później") czytelnik zyskał świetną perspektywę, która była niczym wisienka na torcie.
Podobała mi się ta książka. I chwała za Audiotekę, bo bez niej pewnie w życiu bym nie poznała "Forget me not" w tak szybkim tempie. Może to kwestia tego, że w ostatnich dniach mogłam pozwolić sobie tylko na wersję audio, ale weszło mi to, niczym nóż w miękkie masełko.
POLECAM!
Lubie ksiazki Ludki Skrzydlewskiej wiec na pewno dam się jej skusić. Choć troche mam obawę, bo nie przepadam za motywem niespodziewanej ciąży, ale mam nadzieję, że autorka da radę 😁
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta historia.
OdpowiedzUsuńPisarka jest jedna z moich ulubionych no lubię historie te. "Forget me not" może zaskoczyć czytelnika, jestem zaciekawiona tą lekturą, tajemnicami. Dawno nie czytałam książki z ciążą w tle. Mam ją na oku.
OdpowiedzUsuń