niedziela, 19 grudnia 2021

Arkady Martine - "Pamieć zwana Imperium"

Autor: Arkady Martine
Tłumaczenie: Michał Jakuszewski
Tytuł: Pamięć zwana Imperium
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 30 listopada 2021
Liczba stron: 540
Ocena: 6,5/10

Opis:

Fascynujące połączenie pełnej akcji międzygwiezdnej powieści przygodowej z mroczną zagadką kryminalną.

Ambasador Mahit Dzmare przybywa do stolicy obejmującego wiele układów planetarnych Imperium Teixcalaanlijskiego i dowiaduje się, że jej poprzednik, ambasador ich małej, lecz zawzięcie broniącej swej niezależności stacji górniczej, nie żyje. Nikt nie chce przyznać, że jego śmierć nie była wypadkiem – ani że następną ofiarą może być Mahit, ponieważ polityczna niestabilność sięgnęła już najwyższych kręgów cesarskiego dworu. Mahit musi odnaleźć winnego, ocalić własne życie i uratować ojczystą stację przed nieustanną ekspansją Teixcalaanu. Jednocześnie musi nauczyć się funkcjonować w obcej kulturze, wdaje się w intrygi na własną rękę oraz ukrywa straszliwie groźną technologiczną tajemnicę, która może spowodować koniec jej stacji i jej sposobu życia… albo uratować je przed zagładą.

Recenzja:

Pełna akcji międzygwiezdna powieść przygodowa z mroczną zagadką kryminalną? Ledwo zaczęłam czytać opis książki Pamięć zwana Imperium, a już chciałam mieć ją w łapkach i czytać. Ostatnio rzadko miałam przyjemność z sci-fi, kryminalnych lektur też nie miałam zbyt wiele w swoim repertuarze, dlatego ogromnie się cieszyłam, że w końcu coś nowego w tych gatunkach będzie mi dane poznać. I to połączenie malowało się intrygująco, podobnie jak sama fabuła książki, ale… to jedna z najbardziej chaotycznych i jednocześnie zbyt opowiedzianych historii, na jakie kiedykolwiek trafiłam!

Oto obraz wielkiej cywilizacji, wyciągającej chciwie ręce przez czarną pustkę między gwiazdami. Dodaje on otuchy wszystkim kapitanom wpatrującym się w pustkę z nadzieją, że nic w niej nie odwzajemni ich spojrzenia. Mapy gwiezdne dzielą wszechświat na Imperium i inne przestrzenie, na świat i nieświat.

Ja… naprawdę mam mieszane uczucia względem tej książki. Z jednej strony styl autora przypadł mi do gustu, a i jest ona treściowo stosunkowo przystępna, ale z drugiej strony przez większość lektury miałam wrażenie, że zabrakło tu spójności – sporo tu błądzenia, prowadzenia czytelnika po omacku, co także jest cudacznym wrażeniem, gdyż autor w bardzo szeroki i szczegółowy sposób przedstawia nam świat. W ostatnich chwilach z książką oczywiście puzzle wskakują na swoje miejsce, ale jednak tak długie wodzenie za nos sprawiło, że mało przyjemności czerpałam z tej książki. Oczywiście, ma ona wiele dobrych momentów – fenomenalnie zarysowane są weń polityczne aspekty i intrygi, obraz uniwersum również wypada nieźle, ale jednak wiele tu brakło. A najbardziej brakło mi zapowiadanej dynamicznej akcji, bo… jest jej naprawdę mało…

- Dziewiętnaście Ciesak zostawiła wiadomość – oznajmiła, nim opuściły cesarskie komnaty. - Prosiła, żeby ci powiedzieć, że nie będzie cię powstrzymywała przed zrobieniem czegoś nierozsądnego. Że w ogóle nie będzie cię powstrzymywała.

Treść jest cudaczna i zbyt opowiedziana także przez mnóstwo wynurzeń bohaterki, bo choć bywają one interesujące, zaskakujące i zmuszające do refleksji (wyraźnie ukazane problemy tożsamości oraz władzy), tak strasznie są one rozciągnięte, a nawet nieco się powtarzają. Z czasem zaczyna to męczyć czytelnika – podobnie jak sama jej osoba, bo Mahit i jako główna bohaterka nie wypada najlepiej – bywa nierozsądna (co w takim połączeniu jest co najmniej dziwne), a i swoją rolę ambasadorki pełni nieodpowiedzialnie. Na szczęście z innymi postaciami załapałam większą więź i ich losy śledziłam namiętniej, bo poboczne charaktery mają jakiś urok, wywierają wrażenie i wzbudzają zainteresowanie. Jednak i tu się pojawia wada – niecodziennie imiona, składające się z liczby i słowa (np. Jeden Błyskawica, Jeden Granit, Dwa Cytryna), które może są ciekawym zabiegiem, ale na dłuższą metę – i przy większej ilości bohaterów z taką samą liczbą – odrobinę drażni (są one poniekąd w niektórych sytuacjach uzasadnione, ale i tak… meh). Warto tu dodać, że na ostatnich stronach znajduje się słownik osób, miejsc i przedmiotów, a także ściągawka z wymowy i pisowni języka teixcalaanlijskiego – to ostatnie to niebanalny pomysł i miło mnie zaskoczył.

Próbuję ustalić, kim jesteśmy. Co z nas zostało. Kim możemy teraz być.

Pamięć zwana Imperium to sci-fi warte uwagi, niemniej sięgając po ten tytuł nie nastawiajcie się na mega akcję. Powieść wypada świetnie pod względem intryg, ukazania problemów w nietypowej formie (często aktualnych), a i fabularnie nie wypada to źle, choć moja przeprawa z tą książką nie była najłatwiejsza. Jeśli szukacie mrocznej i ciekawej fantastyki, ubarwionej wątkiem kryminalnym i politycznym – wówczas z całą pewnością się nie zawiedziecie. Choć Pamięć... nie rozkochała mnie w sobie, polecam zapoznać się z jej treścią, bo – mimo wszystko – wypada w moich oczach całkiem nieźle i jest po prostu książka dobrą – a nawet nieco więcej niż dobrą, ale ten brak obiecanej dynamicznej akcji mnie dobił. :’)

12 komentarzy:

  1. Lubię filmy w takim klimacie, myślałam, że książka znajdzie się na liście do przeczytania, ale jeszcze się zastanowię ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Kozłowska19 grudnia 2021 10:30

    Jakoś nie jest to mój ulubiony gatunek książek. Ale w końcu nie można czytać wszystkiego. Myślę jednak, że znajdą się jej wielbiciele.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię kryminały, lubię fantastykę, ale na razie nie zamierzam czytać tej książki

    OdpowiedzUsuń
  4. To chyba nie dla mnie. Lubię fantastykę, ale nie koniecznie sci fi, więc jakoś nie czuje by to było dla mnie. Do tego wasza recenzja, ktora też mowi ze miałaś problem z tą książką. Tym razem sobie daruję. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tę powieść odebrałam zupełnie inaczej i zachwyciła mnie warstwa językowa, akcja moim zdaniem jest zaś jak najbardziej dynamiczna. I jeszcze jedna ważna rzecz - Arkady Martin to jest kobieta, nie mężczyzna (sama też tego nie wiedziałam). Za tydzień opublikuję moją recenzję tej książki, mam nadzieję, że wpadniesz do mnie ją przeczytać i porównać wrażenia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo mi się podoba grafika... nie widziałam jeszcze tej książki w żadnych zapowiedziach albo w ogóle recenzjach. I ten tytuł... kawał świetnej roboty, trzeba to przyznać. Jeszcze kilka lat temu porwałabym ją jako zakochany czytlenik fantastyki. Kojarza się ze Star Wars, w ogóle z licznymi serialami i filmami o międzygwiezdnych przygodach. Kiedyś chorowałam na "Andromedę"... ktoś ją zna? Jeśli chodzi o tą konkretną książkę... nie powiem, ciekawie, ponieważ takiej pozycji zbyt wiele to nie jest. Ale nie znam autora. Nie mam pojęcia, czy jego lekturę dałoby się przeżyć... Pod względem stylu i chaotyzmu. Poza tym zapowiada się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak czytałam opis skojarzyły mi się Gwiezdne Wojny oraz Diuna i od razu chciałam się z "Pamieć zwana Imperium" zapoznać. Ale później przeczytałam recenzję i mój entuzjazm opadł. Brak spójności, dynamizmu oraz zagmatwane koligacje polityczne a przede wszystkim problem z główną bohaterką. No nie wiem czy zapoznam się z książką Arkady Martine z jednej strony te mankamenty a z drugiej strony moja ciekawość na temat tej historii. Zobaczymy która strona zwycięży.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakoś bardzo nie podoba mi się opis tej książki. Taki dziwny klimat. Kojarzy mi się z jakimś science fiction a nie przepadam za tym.

    OdpowiedzUsuń
  9. To dobrze, że nie wybrałam tego tytułu do recenzji, coś tak czułam, że przeprawa przez nią nie będzie lekka ani przyjemna. Nie moja bajka, nie lubię s-f.

    OdpowiedzUsuń
  10. Z książkami Si-Fi całkowicie mi nie po drodze,ale koniecznie muszę polecić tacie. On uwielbia wszelkie książki z akcją w kosmosie,więc bardzo możliwe,że mu się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  11. Niespecjalnie przypadła mi do gustu, jakoś nie mogę się do niej przekonać, pomimo kilku ciekawych elementów, które wpadły mi w oko. Nie ukrywam również, że nie należy ona do gatunku literackiego, którego jestem fanką. Także tutaj odpada.

    OdpowiedzUsuń
  12. Gatunek sci-fi,nie jest moim ulubionym gatunkiem,nie jest w ogóle gatunkiem w którym się zaczytuje,więc ta pozycja nie dla mnie. Dla fanów będzie fajna. Dla mnie ciekawa jest tylko okładka. Bardzo dziękujemy za fajną recenzję😘 B.B

    OdpowiedzUsuń