środa, 6 stycznia 2021

Mats Strandberg - "Koniec"

Autor: Mats Strandberg 
Tytuł: Koniec 
Wydawnictwo: Młody Book 
Data wydania: 12 listopada 2020 
Liczba stron: 528 
Ocena: 9/10 

Opis: 

Masz siedemnaście lat. Jest lato i świat wygląda dokładnie tak jak zawsze, ale ty wiesz, co się zbliża. Za miesiąc nie będzie nas wszystkich. Jak to jest dokładnie znać datę i godzinę swojej śmierci? Co chcesz zrobić w czasie, który ci pozostał? I z kim chcesz być, gdy nadejdzie koniec? 
Koniec to apokaliptyczna opowieść o dwojgu samotnych, młodych ludziach w świecie, który istnieje na kredyt. Tragiczne wydarzenie łączy ich i staje się ich obsesją, tylko czy znajdą odpowiedź na swoje pytania zanim nadejdzie koniec? 

Recenzja: 

Nie ma to jak zacząć rok od recenzji książki o tytule Koniec - szczególnie, gdy ukazuje ona apokaliptyczną wizję końca świata, prawda? Można rzec, że jestem masochistką, wchodząc w 2021 z takim ponurym tematem, bo – nie będę Was oszukiwać – książka jest dość ponura, aczkolwiek… wlewa i w człowieka przyjemne ciepło, jakąś dziwaczną nadzieję w ludzkość i – wbrew pozorom – czyta się ją nadzwyczaj przyjemnie (choć to nie jest chyba odpowiednie słowo). Zacznijmy jednak od początku... 

My, ludzie, od urodzenia mamy świadomość, że pewnego dnia umrzemy, ale do tej pory nikt z nas nie wiedział, kiedy to nastąpi. Teraz znamy dokładną datę i godzinę.

Wizja znajomości daty śmierci jest dla mnie chyba najbardziej upiornym motywem – niezależnie czy w filmie, czy w książce. Pierwszy raz jednak spotkałam się z historią, w której jest ona przedstawiona dla absolutnie wszystkich, co do minuty. I – choć wiedziałam, że Koniec zakończy się końcem wszystkiego… tak miałam nadzieję, że będzie zupełnie inaczej. Cała akcja powieści rozgrywa się w Szwecji, a narratorami całości są nastoletni Simon (którego historię poznajemy z pierwszej osoby w czasie teraźniejszym) oraz Lucindy, której śledzimy zapiski na TellUs (czymś, co pozostawi po sobie ludzkość w kosmosie). Obie te postaci są bardzo ciekawie wykreowane (Lucinda jest niezwykle prawdziwą osobą, a jej wypowiedzi o chorobie… wow) i zupełnie inne, a ich drogi – przez tragiczne wydarzenie – zacieśniają się, choć wcześniej nie znali się za dobrze. I choć nic już zdaje się nie mieć znaczenia względem nadchodzącego końca, dla nich rozwiązanie pewnej sprawy ma znaczenie ogromne… 

Foxworth robi z ludźmi rzeczy, o które jeszcze kilka miesięcy temu nawet się nie podejrzewali.

Ogromnie podoba mi się przedstawienie ludzkości w tej książce oraz emocji. Wszystko, co niebezpieczne wydawało się dla każdego odległe, a tutaj… bum! Wielu ludzi działa irracjonalnie, wielu się zmienia – wręcz nie do poznania, obierają ścieżki, o które nikt ich nie podejrzewał – wplatają się w kult lub – prościej mówiąc – idą w stronę dobra lub zła. Można rzec, że nadchodząca zagłada wyzwala w ludziach zarówno najgorsze, jak i najlepsze. Ciekawą sprawą jest fakt, że w historii przeplatają się też króciutkie wydarzenia z innych państw, a wszystko wydaje się… nierealnie prawdziwe. Przyznam Wam jednak, że pierwsze rozdziały nie zapowiadały udanej lektury, bo zdają mi się zbyt wulgarne – kręcą się głównie wokół imprez nastolatków, gdzie króluje seks, narkotyki i alkohol – niemniej im dalej w powieść, tym lepiej, a nawet… piękniej. 

- Ludzie otwierają się na siebie jak nigdy wcześniej – dodaje Stina. - Zakopują topory wojenne. Chcą wybaczać i otrzymywać wybaczenie. Chcą się pozbyć wyrzutów sumienia. 

Książka porusza też wiele ważnych kwestii – rodzinnych więzi, choroby, wiary oraz kilku innych istotności, nie jest jednak w żaden sposób umoralniająca. Przewijają się tutaj także problemy współczesności – choćby tolerancji, odmiennej seksualności, aczkolwiek nie są one wepchnięte na siłę – spokojnie wplatają się w powieść, nie drażniąc i nie rzucając się za bardzo w oczy. W trakcie lektury wiele razy zadajemy sobie pytanie, jak byśmy postąpili w sytuacji, w której znaleźli się bohaterowie i – o ile zwykle mam jakąś wizję, jak najprawdopodobniej zachowałabym się (bo pewności nigdy nie mamy, dopóki nie zostaniemy wrzuceni w daną sytuację), tak tutaj… nie mam zielonego pojęcia. Bo co można zrobić w ostatnich tygodniach życia? Koszmarne gdybanie… 

- Przecież nie możemy po prostu przestać żyć – dodaje Emma. - Jeszcze nie zginęliśmy.

Koniec to doprawdy niezwykła młodzieżówka, która z powodzeniem może być postrzegana także jako powieść dla młodych dorosłych. Podejmuje wiele tematów i problemów, a śledztwo bohaterów wprowadza coś na wzór wątku kryminalnego, co samo w sobie również jest ciekawym zabiegiem. Jeśli lubicie nieco mroczne historie, w których nie brakuje mnóstwa emocji – koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Polecam z całego serducha!

10 komentarzy:

  1. Koniec świata to chętny temat poruszany przez pisarzy czy filmowców. Tym razem mamy klimatyczną powieść Matsa Strandberga która trafi w gust nie tylko młodego pokolenia. Dawno nie czytałam książki odznaczającej się niepokojącym, ciężkim, mrocznym stylem, po przeczytaniu recenzji "Koniec" będzie idealną lekturą. Jak żyć gdy znamy datę końca świata, czy będziemy potrafili żyć dalej, jak zachowamy się wobec takiej katastrofy czy ogarnie nas chaos czy unaocznią się nasze pozytywne cechy. Sama nie wiem jak bym podstąpiła (lepiej się niezastanawiań). "Koniec" Matsa Strandberga wydaje się bardzo realną historią, przez to jeszcze bardziej makabryczna się wydaje (na początek roku lektura nie za BARDZO optymistyczna) ale i tak z chęcią z nią bym się zapoznała. Do tego świetna okładka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, dokładnie, to masochizm wchodzić w rok 2021 z recenzją takiej książki :P Rok 2020 nas nieźle skopał, bardzo bym chciała, by następny okazał się nie gorszy, bez apokaliptycznych myśli... Ale co będzie, to będzie.
    Na dobrą sprawę, to takie wizje w książkach czy filmach idą w parze z planowaniem na bogato, jak temu przeciwdziałać, w istnie amerykańskim stylu, panikę nieświadomej niemal do końca rasy ludzi traktuje się po macoszemu. Wresszcie ktoś to zauważył i skupił się na tej innej stronie - bardziej ludzkiej, emocjonalnej. Dno naszych panikarskich poczynań nieco odkryliśmy sami podczas wybuchu pandemii, jak na moje oko, tutaj ktoś tę wizję rozszerzył... Podoba mi się ten pomysł, wnosi nieco świeżości, nieważne na ile przygnębiającej, ot, takie mamy czasy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie słyszałam o tej książce. Jednak czasami mam ochotę na takie publikację.

    OdpowiedzUsuń
  4. Apokaliptyczna rzeczywistość, apokaliptyczna sytuacja gospodarcza, o apokaliptycznej sytuacji społeczno - gospodarczej nie wspomnę, a tu jeszcze na dokładkę książka z apokaliptyczną wizją przyszłości na tacy. Nie za dużo tej apokalipsy? Wydaje mi się, że nie tylko w tak niespokojnych jak obecne czasach takie pozycje jedynie przygnębiają.
    W takich momentach od razu przychodzi mi na myśl Kasprowicz ze swoim "Dies irae". Trąby anielskie przywołujące na sąd ostateczny, rozwierające się czeluście ziemi i siejący wszędzie spustoszenie ogień. Myślę, że w czasie pandemii tylko taki obraz może się wykreować pod wpływem takiej lektury. I ten obraz mi się nie podoba.
    Apokalipsa wcale nie musi przedstawiać końca jako, że tak nie bardzo po polsku powiem, końca, ów koniec lepiej się kojarzy i łatwiej się "trawi", gdy się go pokazuje jako początek.
    Nie chciałaby, by młodzi ludzie, z którymi ma styczność, sięgali po tę pozycję. Przynajmniej teraz. Zdalna rzeczywistość, nieważne czy szkolna, czy już zawodowa, przynosi taką przygnębiającą atmosferę i tak obniża samopoczucie młodzieży, że takie literackie przesłania nie są jej już potrzebne.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń
  5. Dość mroczna powieść. Sama nie wiem, czy chciałabym przeczytać. Obecna rzeczywistość nastraja nie dość pesymistycznie, więc po przeczytaniu tej nowości pewnie moje przygnębienie mogłoby wzrosnąć. A z drugiej strony, może jednak warto przeczytać ten "Koniec". jednak wolałabym nie znać swojej godziny odejścia z tego świata. Na szczęście nikt z nas nie zna swojego końca, a przypuszczenia, przeczucia to zupełnie coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ciągnie mnie do przeczytania tej pozycji. Może to przez obecną sytuację. Marzy mi się powrót do normalności, możliwość wyjazdu bez strachu, gdziekolwiek mi przyjdzie ochota, pójście do kina, na koncert, itp. "Koniec" to nie jest (przynajmniej dla mnie) lektura na chwilę obecną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu od razu masochistka ? 😁😉 Ja rok temu w Nowy Rok oglądałam 2012 😂😂 a pod koniec tego roku w Wigilię, bo akurat leciał w telewizji jakoś nocą 😂😂 Także też lubię sobie katastroficzny film obejrzeć w święta albo nowy rok 😃 Powieść zdaje się być intrygująca, chętnie przeczytam, lubię takie klimaty postapo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Autora Matsa Strandberga znam z kilku innych powieści i muszę przyznać, że wysówa się na czołowe miejsce jeśli chodzi o ulubionych autorów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo trudna i głęboka książka. Mats porusza w niej wiele wartościowych treści i tematów. Warto poczytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka nie zachwyca, tak więc tutaj spory minus. Co się zaś tyczy samej treści? No cóż, jest to trochę przerażające, gdy jest nam dane znać datę własnej śmierci. Jednocześnie wiemy, ile czasu nam zostało, a z drugiej strony, zdajemy sobie sprawę, że nie uciekniemy. Nadchodzi koniec świata, wiesz, że niedługo skończy się, to wszystko, co obecnie jest wokół, a po nas mogą pozostać jedynie zapiski, wspomnienia. Wiedza przekazana dla przyszłych pokoleń. Przyznam, że patrzę na tą pozycję literacką z pewną obawą, ponieważ nie jestem do niej obecnie przekonana, obawiam się, że może być dla mnie nieco za ciężka, tak więc tutaj spasuje.

    OdpowiedzUsuń