sobota, 13 lutego 2021

Penelope Ward - "Tylko rok"

Autor: Penelope Ward 

Tytuł: Tylko rok

Wydawnictwo: Editio

Data wydania: 2021

Ilość stron: 368

Ocena: 8/10

Opis:

Powszechnie uważa się, że studia są czasem beztroski. Jednak w przypadku Teagan początek drugiego roku zupełnie nie pasował do tego opisu. Wszystko szło źle. Dziewczyna nie dostała się na zajęcia z chemii, na których jej zależało, dowiedziała się również, że przez rok w jej domu będzie mieszkał zagraniczny student. I jeszcze spotkała ją idiotyczna sytuacja w męskiej toalecie! Pewnie za rok uzna ją za zabawną, ale tego dnia nie było jej do śmiechu. Tymczasem wieczorem okazało się, że studentem, który z nią zamieszka, był chłopak z toalety. Potraktował ją wtedy naprawdę bezczelnie i nieprzyjemnie! Na szczęście okazało się, że Caleb przyjechał do Stanów tylko na rok.

Jako współlokator wcale nie zyskiwał. Był uszczypliwy, wredny i znakomicie wiedział, jak doprowadzić dziewczynę do wściekłości. Ale czasami bywał niewiarygodnie zabawny i nieziemsko uroczy. Potrafił zachowywać się nienagannie. Umiał doradzić, kiedy tego potrzebowała. Albo uśmiechał się w sposób, który sprawiał, że zły humor Teagan znikał bez śladu. Nagle okazało się, że Caleb stał się jednym z jej najlepszych przyjaciół. A czy mógłby stać się kimś więcej? Był przecież taki słodki i seksowny! Niestety, rok mijał bardzo szybko.

Teagan wiedziała, że nie może się zakochać w przystojnym Brytyjczyku. Poza odległością, która wkrótce miała ich rozdzielić, było wiele innych powodów. Część z tych problemów być może dałoby się rozwiązać. Ale istniały również pewne ponure tajemnice z przeszłości, których w żaden sposób nie można było zlekceważyć. Jeśli więc Teagan i Caleb zdecydowaliby się iść za głosem serca, ich historia skończyłaby się katastrofą...

Recenzja:

Penelope Ward to jedna z pisarek zagranicznych, które bardzo, ale to bardzo lubię. Czytałam wiele jej książek i uwielbiam ją zarówno w solowych powieściach, jak i w duetach, które tworzy. Ot, po prostu widać, że ta autorka umie pisać, ma świetne pomysły i doskonały warsztat. Stąd też z wielką chęcią i zapałem sięgnęłam po "Tylko rok". Akurat miałam trochę wolnego... więc zakopałam się pod ciepłym kocykiem i pochłonęłam tę książkę w dosłownie dwie lub trzy godzinki. I wiecie co? To chyba moja ulubiona powieść spod ręki Penelope Ward.

Teagan jest geniuszem, ale także jest dosyć zamknięta w sobie - ma słabe kontakty z rodziną, głównie siedzi sama i zajmuje się swoimi sprawami. Bardziej kręcą ją istoty morskie niż spotykania się z kimkolwiek innym, nie licząc swojej przyjaciółki Kai - której główna bohaterka też nie mówi o wszystkim, co dzieje się w jej życiu. 

Gdy macocha Teagan zaprasza do ich domu studenta z zagranicy, dziewczyna nie wie, że to jest dopiero początek jej kłopotów. Warto dodać, że na początku miał przyjść do nich Azjata - ale ten jednak miał alergię na koty, więc musieli zamienić umiejscowienie studentów... i na miejsce Azjaty do domu Teagan trafił Caleb. Z Calebem Teagan miała już okazję się spotkać - więc gdy widzi go po raz kolejny - i to w swoim domu - to nie jest z tego powodu zbyt zadowolona. Szczególnie, że ma Caleba za nadętego buca, który na pewno będzie jej zawadzał.

Okazuje się jednak, że po pierwszych pozorach, Teagan i Caleb zaczynają dogadywać się coraz lepiej... Mimo wszystko los rzuca im pod nogi kolejne kłody, a ta dwójka, doskonale wiedząc, że mają swoje tajemnice, których nie chcą do końca odkryć, a do tego mając świadomość, że Caleb będzie w Ameryce tylko rok, postanawiają, że nie połączy ich nic poważniejsze. Tylko pytanie, czy uda im się dotrzymać postanowienia?

Dla mnie "Tylko rok" to była bardzo przyjemna pozycja z gatunku tych dla młodych dorosłych - chociaż spokojnie mogą ją czytać także starsze osoby, bo to przyjemna pozycja, którą łatwo przyswoić i którą łatwo pokochać. Ostrzegam tylko, że zawiera też trochę scen seksu, więc taci bardzo młodzi (tak poniżej szesnastego roku) - nie powinni czytać tej książki.

Chociaż niby książka tyczy się bohaterów, którzy mają około dwudziestu lat, to jednak wygląda to mniej więcej tak, że autorka poruszyła bardzo wiele ważnych i istotnych tematów - szczególnie związanych ze zwalczaniem demonów przeszłości. Penelope Ward udowadnia też, że o miłość - nawet w młodym wieku - warto zawalczyć, bo czasem może być to warte wysiłku. 

Jak już wspomniałam, dużym plusem tej książki jest sposób jej napisania - lekkie pióro, fajni i realistyczni bohaterowie, poruszanie ważnych problemów, świetne przedstawienie uczuć i emocji, a do tego wszystkiego fantastyczne dialogi: które czasem potrafią rozbawić, a czasem rozbudzają wyobraźnię. Wspomnieć też trzeba o cudownych opisach, które nie dosyć, że są zrozumiałe, to jeszcze czasem właśnie sprawiają, że ta pozycja jest taka dopracowana. Naprawdę warto wiedzieć, że to, jak uczucia i problemy tu zostały przedstawione, to naprawdę zasługuje na oklaski. 

Podsumowując: świetna książka, którą bardzo polecam. Myślę, że rozgrzeje niejednego w najbliższym czasie - i to też może być dobry pomysł na prezent dla samego siebie (a raczej samej siebie - bo większość fanów literatury kobiecej to jednak kobiety!) z okazji Walentynek, które są już jutro. Polecam jeszcze raz i mam nadzieję, że wpiszecie na swoją listę "must read"!

7 komentarzy:

  1. Ta autorka ciągle w planach. Recenzja zachęca do nowości, ale moja lista zamiarów jest jak 10 tasiemców. Nie sposób mieć wszystko. A i czas zbyt krótki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś bardziej przypadła mi do gustu wcześniejsza recenzja. Tu mamy znany z innych książek temat i kolejną okładkę z gołym torsem. Może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Penelope Ward jest jedną z ulubionych pisarek, książki spod jej pióra są to opowieści pełne emocji z bolesnymi tajemnicami. "Tylko rok" też na pewno do tego grona będzie się zaliczał. Fabuła mnie zainteresowała, jak potoczą się losy Teagan oraz Caleba po roku. Pisarka umie stwarzać historie które wciągając oraz nie nudzą z bohaterami charyzmatycznymi. Zapisuje sobie tytuł.
    P.S. Tylko ta okładka nie wzbudza zachwytu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nooo... Okładka w ogóle nie wiem, skąd się wydawcy napatoczyła. Ten facet w ogóle mnie nie zachęca do lektury, mimo że kojarzę już twórczość Penelope Ward.
    Nie zrozumiałam z opisu, dlaczego niby związek miałby się okazać katastrofą. Wydaje mi się, że moje rozeznanie wartości jest zupełnie inne - katastrofą uznaję złą diagnozę oraz wybuch kolejnej pandemii, a nie to, czy ktoś się zamierza z kimś związać, czy jednak nie. Fabuła nie wygląda na złą strone tej książki, jest nawet ok.
    PS Teraz to już dzieciaczki poniżej 16 roku życia zaczynają życie seksualne :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nadal nic nie czytałam tej autorki, nie jest to jakaś wymarzona pozycja na mojej liście książek do przeczytania, ale nie skreślam jej, może kiedyś uda mi się ją przeczytać 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie kończę ją czytać, zostało mi zaledwie 10% i niestety, ale mam nieco inne zdanie na jej temat :( To znaczy, nie że mi się nie podoba, ale według mnie jest zbyt przesłodzona, bohaterzy zbyt idealni, a ich dialogi jakieś takie za poważne jak na ich wiek. Mam wrażenie, że nie prowadzą ze sobą swobodnych rozmów, tylko sztywne pełne zdania. Cały pomysł na fabułę mi się podoba, problemy bohaterów można by było nieco pociągnąć i rozwinąć. Nie wiem, ale mnie coś nie pasuje, jest mało realnie i wole jednak jak bohater męski jest bardziej pewny siebie. Caleb to taka ciepła klucha w moim odczuciu, w którym oczywiście każdy jest zakochany od pierwszego wrażenia. Zdecydowanie nie jest to moja ulubiona pozycja autorki, ale też nie najgorsza. A okładka to już w ogóle nie pasuje mi do fabuły. Fajna, podoba mi się, ale nie do tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam takie powieści😍😍😍Ta jest moja książkowa kraina w której bardzo chętnie się zanurzę na dłużej😍Tym bardziej,że autorka mi znana i lubiana ❤ Okładka fajna ☺Zapisuję i zapamiętuje do zakupienia😍Bardzo dziękuję za recenzję😘 B.B

    OdpowiedzUsuń