piątek, 12 marca 2021

Meredith Wild, Angel Payne - "Krew Zeusa. Przeklęci. Tom 1"

Autor: Meredith Wild, Angel Payne 

Tytuł: Krew Zeusa. Przeklęci. Tom 1

Wydawnictwo: Kobiece

Data wydania: 2021

Ilość stron: 304

Ocena: 4/10

Opis:

Dawne grzechy, nadprzyrodzone moce i zakazana namiętność, dla której warto zstąpić do piekieł.

Gorsze od bycia demonem jest tylko bycie Valari. Jako studentka Uniwersytetu Alameda w Los Angeles Kara Valari może czasem zapomnieć, że jest i jednym, i drugim. Zagubiona między stronami klasyków i schowana w cieniu sal wykładowych, próbuje ukryć się przed obiektywami paparazzi, a także przed publicznymi dramatami swojej sławnej rodziny. Ma jeszcze rok na rozwijanie prawdziwych pasji. Potem musi wypełnić mroczne przeznaczenie, które ciąży na niej od urodzenia.

Profesor Maximus Kane jest przeklęty. Obdarzony niewytłumaczalną siłą i prawdziwie boską posturą chowa się przed światem, bo wie, że jego dar czasem sprawia, że krzywdzi najbliższe osoby. Sensem istnienia stała się dla niego samokontrola.  A przynajmniej tak było do momentu, w którym do jego życia wkroczyła Kara Valari, piękna studentka gotowa odkryć tajemnicę ukrytą w niezwykłym DNA Maximusa.

Jest królową Hollywood. Zakazanym owocem. A dla niego – odpowiedzią na wszystko.

Recenzja:

Kurczaki, miałam takie nadzieje co do tej książki - bo w końcu dawno nie było wydanej w Polsce fajnego paranormal romansu - w stylu demonicy i jej wybranka (tak, jak to mamy w "Krew Zeusa. Przeklęci. Tom 1"). A tu klops, duży klops. Może miałam za duże wymagania, ale no... Zawiodłam się. Książka co prawda ma plusy, ale jednak tych minusików jest według mnie więcej - i zaraz opowiem Wam o tym więcej. 

Kara Valari jest demonicą, która w tym momencie studiuje sobie na jednym z uniwersytetów kwestie związane ze starożytnością. Dziewczyna wie, że kończy już się jej czas, w którym może być wolna, szczęśliwa... i w którym sama może decydować o swoim losie. Niebawem ma przyjść po nią demon, z którym ma stworzyć sobie idealną, cudowną rodzinkę, aby krew demona nie wyblakła z DNA, tylko żeby była jeszcze silniejsza.

W międzyczasie Kara poznaje profesora Maximusa, na którego zajęcia zaczyna chodzić. Szybko okazuje się, że między nimi jest chemia - i to obustronna. Maximus też nie jest jednak zwykłym człowiekiem - ale sam nie do końca wie, kim właściwie jest. Ma świetną posturę, jest bardzo silny (potrafi robić naprawdę niezwykłe rzeczy), a do tego ma niezwykłą zdolność samoregeneracji. Niestety, wie jedynie, że musi się kontrolować, aby nie krzywdzić bliskich mu ludzi.

Tyle, że gdy zbliżają się do siebie wzajemnie, to nasi główni bohaterowie wiedzą, że nie muszą się za bardzo przed sobą ukrywać. Kara szybko akceptuje to, jaki jest Maximus - i strasznie jej się to podoba. Natomiast on też akceptuje jej talenty, chociaż nie wie, kim tak naprawdę jest dziewczyna.

"Krew Zeusa. Przeklęci. Tom 1" mogło być fajne. Ale tu właściwie przez całą książkę nic się nie dzieje, tak sobie te postacie krążą wokół siebie. Prawda wychodzi dopiero pod koniec, wtedy też zagęszcza się akcja. Niemniej jednak poznanie tajemnicy Maximusa... No cóż, zawiodłam się. Pewnie, bo nie jest to wielka tajemnica, skoro ktoś zawarł to w TYTULE KSIĄŻKI, to sami na starcie się domyślacie, jak to mniej więcej wygląda. Natomiast sam ojciec Maximusa, którego poznajemy na koniec, po prostu mnie rozśmieszył - był jak taki hippis, który sobie przypomniał, że ma dziecko. 

Nie zdradziłam oczywiście wszystkiego, co się w międzyczasie działo - nie byłam taka podła. Niemniej jednak prawda jest taka, że naprawdę mało się działo, a mogło zadziać się dużo więcej. Autorki jakby na siłę chciały zrobić z tego więcej tomów, więc akcja wlecze się powoli, a na dodatek dopiero pod koniec niektóre fakty wyskakują wręcz jak króliki z kapelusza - co momentami wywoływało we mnie pewien niesmak, bo nie do końca było to dopracowane.

Z plusów - książka napisana była dobrze pod kątem tego, że czytało się ją lekko. Może fabuła nie do końca była taka, jak powinna, a na dodatek cały ród Valari mnie denerwował, ale Maximus i jego bliscy byli dla mnie naprawdę fajni, dobrze się o nich czytało. Tę powieść pożarłam wzrokiem w trochę ponad godzinkę, gdyż nie jest ona taka gruba pod względem objętościowym - no i ten warsztat pisarki pod tym względem to ułatwiał. Proste słownictwo, całkiem ciekawe dialogi, niezłe opisy. Niestety, zawiodła mnie fabuła i postać głównej bohaterki, która niby jest dorosła, a zachowuje się, jakby była nastolatką w początkowej fazie dojrzewania - i która nie jest w stanie zadecydować, co powinna zrobić.

Podsumowując: "Krew Zeusa. Przeklęci. Tom 1" nie jest idealną książką, ale to też nie jest najgorsza książka, którą ostatnio czytałam. Pomysł nie był zły, ale mam wrażenie, że średnio został on wykorzystany - bo naprawdę fabuła miała potencjał. Wydaje mi się, że jeśli macie ochotę na tę pozycję - to śmiało, możecie sięgnąć. Sprawdźcie sami, jak się Wam podobało. Opinie w internecie na ten moment są mocno zróżnicowane. Może akurat Wam się spodoba? 


7 komentarzy:

  1. Oooo bardzo jestem ciekawa tej książki, opis wydaje się interesujący. Ja bardzo lubię fantastykę więc taki romans paranormal, to coś idealnego dla mnie. Teraz po waszej recenzji trochę się boję czy i ja się nie zawiozę, a szkoda bo zapowiada się ciekawie. Ale mimo wszystko jak znajdę czas to zobaczę czy mi się spodoba, w końcu każdy ma inny gust

    OdpowiedzUsuń
  2. Zupełnie nie pociąga mnie taka książka. Za dużo tej fantazji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię książki które łączą ze sobą fantasy z romansem. Po przeczytaniu opisu "Krew Zeusa. Przeklęci." wydawało się że lektura dla mnie, lecz po recenzji już tak optymistycznie u mnie nie jest. Książka wydaje się nudna, za mało akcji, ta tajemnica która otacza Maximusa można się domyślić dzięki tytułowi książki (spoiler). Pomysł fajny lecz wykonanie nijakie. Szkoda. Odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie wygląda to to na marną podróbkę Księgi czarownic. Widzę nawet kilka podobieństw. Biblioteka, silny bohater ze zdolnością do regeneracji, "zakazane" uczucie, itp. Odpuszczam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby coś w stylu Zmierzchu... Nie, to ja podziękuję. Obawiam się, że to będzie jakaś marna podróbka, odgrzewane kotlety. Nie, daruję sobie lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rzeczywiście, jak wspomniała pani Karolina - fabuła przypomina nieco "Zmierzch" i tym podobne. Niezedycowana, infantylna bohaterka, która nie może normalnie podjąć decyzji, nabminne ciągłe przemyślenia na ochy i achy - to standard współczesnej powieści młodzieżowej, przymnaiej w moim odczuciu.

    OdpowiedzUsuń
  7. W zupełności to nie są moje klimaty,więc podziękuję za tą książkę,szczególnie gdy tyle innych,fajniejszych i ciekawszych czeka do poznania :) Bardzo dziękuję za recenzję :) B.B

    OdpowiedzUsuń