wtorek, 6 lipca 2021

Emily Houghton - "Zanim cię zobaczę"

 

Autor: Emily Houghton

Tytuł: Zanim cię zobaczę

Wydawnictwo: Albatros

Data wydania: 2021

Ilość stron: 384

Ocena: 6,5/10

Opis:

W tej powieści "Zanim się pojawiłeś" spotyka się ze "Współlokatorami".
To podnosząca na duchu historia o dwójce pacjentów, którzy poznają się w szpitalu i powoli się w sobie zakochują, choć nigdy się nie widzieli.

Czasami nie trzeba widzieć – wystarczy poczuć… zwłaszcza kiedy chodzi o miłość!

Alfie Mack od miesięcy przebywa w szpitalu, gdzie dochodzi do siebie po ciężkim wypadku. Przyjęcie na oddział nowej pacjentki, Alice, to najciekawsze, co wydarzyło się w jego życiu od wieków. Choć Alice zajmuje łóżko obok niego i Alfie robi wszystko, by się z nią zaprzyjaźnić, będzie musiał wykazać się cierpliwością i wytrwałością, żeby wreszcie poznali się twarzą w twarz.

Alice, która została mocno poparzona, wciąż nie ma odwagi, by spojrzeć na siebie w lustrze. Zasłony wokół łóżka trzyma szczelnie zasunięte, ale to nie stanie na przeszkodzie Alfiemu, by lepiej ją poznać. I kiedy krok po kroku będzie wyciągał ją ze skorupy, którą się otoczyła, zacznie się między nimi dziać coś ekscytującego…

Recenzja:

Opis mnie bardzo zaintrygował, odkąd tylko zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach. Okładka też mi się spodobała - chociaż nie rozumiem doboru czcionki tytułu ("z" wygląda bardziej jak "j", nie uważacie?), bo to definitywnie jest nieczytelne dla większości osób, które nie wiedzą, jak naprawdę książka się nazywa. Niemniej jednak liczy się treść - a ona, choć pod wieloma względami mi się spodobała, to miała też kilka minusów. Zaraz zresztą opowiem o tym trochę więcej - więc zapraszam do dalszego czytania mojej recenzji!

Alfie - nauczyciel wf-u, od kilku miesięcy leży w szpitalu, obecnie na oddziale rehabilitacji, gdzie próbuje do siebie dojść po wypadku, w którym brał udział. Jemu udało się przeżyć, chociaż stracił przy tym nogę. Niemniej jednak brak nogi w pewien sposób wydaje się najmniejszą stratą, z jaką Alfiemu przyszło się mierzyć, bo rany w psychice mężczyzny, do których on nie za bardzo chce się przyznać, są dużo, dużo głębsze. Pomimo tego że Alfie jest raczej sympatycznym śmieszkiem, który poprawia humor wszystkim dookoła, nie umie on do końca skupić się na sobie i na tym, żeby poprawić humor także sobie.

Alice - dziewczyna, która w pewnym momencie trafia na ten sam oddział, co Alfie - jest pracoholiczką, która praktycznie nie ma życia towarzyskiego. Pochłonęła ją praca i to w pracy wydarzył się wypadek, w którym dziewczyna prawie spłonęła. Czasami Alice się wydaje, że lepiej, gdyby faktycznie tak było i gdyby nikt jej nie uratował, bo wtedy nie musiałaby się mierzyć z bliznami, poparzeniami i z tym, że czuje się teraz bardziej jak potwór, niż jak piękna i atrakcyjna kobieta. Alice przez wiele dni po wypadku także do nikogo się nie odzywa, jest zamknięta w sobie i po prostu dosyć.

Wszystko zmienia się, gdy Alice zostaje sąsiadką Alfiego. Chociaż dzieli ich parawan i nie wiedzą, jak wyglądają, zaczynają ze sobą rozmawiać, poznawać się, zaprzyjaźniać. Co więcej, miedzy nimi zaczyna się tworzyć dużo silniejsza więź, niż tylko przyjaźń, chociaż pod względem psychicznym, ani jedno, ani drugie nie jest na to gotowe. 

Okazuje się jednak, że relacje nawiązywane w szpitalu niekoniecznie muszą mieć happy end. Jak będzie w tym przypadku? Czy Alfie i Alice uda się przenieść ich więź także poza szpital, czy raczej oboje się poddadzą i pójdą własnymi ścieżkami? Tego dowiecie się tylko podczas lektury "Zanim cię zobaczę"!

"Zanim cię zobaczę" to powieść, która bardziej tyczy się relacji, rozmów, próby zmiany swojego życia, a niekoniecznie zawiera w sobie jakąś dynamiczną fabułę. Trzeba pamiętać, że bohaterowie są w szpitalu, są przez większość czasu unieruchomieni w łóżku i więcej się dzieje pod kątem pewnych aspektów psychicznych czy uczuciowych, a nie pod kątem tego, że ciągle coś się ciekawego dzieje. Bo niby się dzieje - ale to zwykle sprawy związane z obrażeniami, szpitalem lub relacjami rodzinnymi, a niekoniecznie z tym, że czytelnik nie jest w stanie nadążyć za wyobraźnią autora, jeśli rozumiecie, o co mi chodzi. 

Autorka napisała powieść, która jest momentami dosyć trudna, chociaż zawiera fajne wątki. Przede wszystkim jednak początek bardzo opornie mi się czytało, dopiero gdzieś od połowy to czytanie sprawiało mi większą frajdę. Nie jest to książka dla każdego, bo wiele tu można emocji przeżywać wraz z bohaterami - i nie sądzę, że każdy czytelnik się do takich historii nadaje. Niby nie jest to bardzo depresyjna książka, bo jest tu wplecione trochę humoru, chęci zmiany życia, motywacja do działania, miłość i przyjaźnie, ale mimo wszystko odradzam ją ludziom, którzy takich tematów jednak nie lubią. 

Alice też nie byłam w stanie przez długi czas polubić - chociaż wiem, że pogubiła się po prostu w swoim życiu. Uwielbiałam natomiast praktycznie całą resztę bohaterów, z Alfiem na czele. Pod tym kątem to fajna mieszanka, czasem wybuchowa, bo kreacja bohaterów była naprawdę na piątkę z plusem.

Podsumowując: nie jest to najlepsza pozycja, jaką ostatnio czytałam, ale bez wątpienia to pozycja ważna, która porusza istotne tematy. Trochę zawiodłam się także końcówką - bo jednak niby się takiego obrotu spraw spodziewałam, ale jednak wydawało mi się, że będzie to opisane ciut bardziej obszernie i dokładnie, żeby w pełni zadowolić ciekawość czytelnika. Mimo wszystko polecam tym, którzy na tę książkę mają chrapkę - bo wydaje mi się, że jak Was ciekawi, to się w tym odnajdziecie, nawet mimo tych kilku minusików, bo plusów jest mimo wszystko dużo. 

10 komentarzy:

  1. Renata Kozłowska6 lipca 2021 16:08

    Dużo dobrego o niej słyszałam więc już wpisana jest na listę do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie, litera "z" jest dziwna... Opis mnie zaciekawił, recenzja też kusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo, chcę to przeczytać. Opis wydaje się ciekawy, okładka jest śliczna, a ja jestem okładkowa sroka. Tylko faktycznie ta czcionka trochę dziwna, ale mimo wszystko pasuje. Dziękuję za recenzję i polecenie

    OdpowiedzUsuń
  4. Zastanowię się czy przeczytać tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  5. Po takim połączeniu "Zanim się pojawiłeś" z "Współlokatorami" jestem kupiona, z chęcią poznam się z książkę Emily Houghton. „Zanim cię zobaczę” to historia należąca do tych słodko-gorzkich, opowieść niełatwa, poruszająca daje do myślenia i skłania do refleksji a także pełna nadziei. Książka intryguje, coś czuje, że bez chusteczek się nie obiedzie. Zapisuje sobie tytuł.
    P.S. Okładka piękna, faktycznie czcionka myląca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznaję, że pomimo wielu rzeczy, które są w tej książce na minus, i które ja osobiście baaardzo nie lubię, to ta historia strasznie do mnie "krzyczy" by po nią sięgnąć. Nie wiem, czy Wy też macie takie odczucia czasami? . Chociaż nie należę do miłośników obrazów psychologicznych, to strasznie jestem ciekawa tych rozmów. A emocje pobudzają tylko moje pragnienie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie do końca jestem zdecydowana czy sięgnąć po tę powieść. Okładka piękna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że ta książka może złamać mi serce, ale mogę ją także pokochać, lubię takie emocjonalne, trudne powieści czy filmy. Nie słyszałam o niej wcześniej, ale dzięki Wam już wiem co chcę przeczytać 😍

    OdpowiedzUsuń
  9. Czcionka jest bardzo źle dobrana. Wzór czcionki mało czytelny jest i trochę za duża. Ta powieść,to taka,która się kocha i nienawidzi jednocześnie😍I szczerze,to wolę już taką powieść niż kolejny skopiowany erotyk. To istny książkowy rollercoster,nie do końca wiadomo czego czytelnik może się spodziewać i to jest na swój sposób ciekawy ☺Najlepiej zaczytać się w niej samemu i ocenić. Dodaje ją do listy "Ciekawe pozycje" ☺ Bardzo dziękujemy za recenzję 😘 B.B

    OdpowiedzUsuń
  10. No tak. Miłość niejedno ma imię. I tym razem to imię wydaje się być mało znane, niepowtarzane w tysiącach innych książek, trudne do przewidzenia. Ta inność jest w moich oczach niewątpliwym atutem "Zanim cię zobaczę". Książki, które ostatnio pojawiają się na rynku wydawniczy, a które traktują (lub próbują traktować) o miłości, pokazują ją w sposób szablonowy, zachowując tę samą konstrukcję fabularną, a zmieniając tylko imiona bohaterów i miejsce wydarzeń. Ogromne brawa dla Emily Houghton za to, że chciało się jej chcieć.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń