sobota, 14 października 2023

Brian McClellan - "W cieniu błyskawic"


Autor: Brian McClellan
Tytuł: W cieniu błyskawic
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 30 września 2023
Liczba stron: 807
Ocena: 9/10

Opis:

Brian McClellan, autor Trylogii Magów Prochowych, przedstawia nową historię fantasy, w której magia ma bardzo ograniczony zasób — a on powoli zaczyna się wyczerpywać...
Szaleństwo od geniuszu dzieli tylko skala sukcesu.
Spoglądając na bajecznie piękny zachód słońca rozpościerający się nad cuchnącym, krwawym błotem pobojowiska generał Demir Grappo zrozumiał, że woli towarzystwo żywych od zmarłych i przyjaciół od wrogów.
Sprzeciwiając się okrutnej tradycji chciał zmienić świat na lepsze. Oglądając konsekwencje własnych decyzji zrozumiał, że niczego nie da się zmienić. Tego dnia Demir Grappo, Książę Błyskawic, odszedł.

Recenzja:

   Od przeczytania samego opisu książki nie mogłam się doczekać, aż będę mogła zabrać się za lekturę tej książki. Co prawda, z lekką obawą patrzyłam na tę małą cegiełkę, ale teraz już wiem, że warto było się przemóc i przeczytać te 800 stron rewelacyjnej historii i mam nadzieję, że i Ty chętnie po nią sięgniesz. 

Demir Grappo, syn marnotrawny, niegdysiejszy wybitny polityk, dowódca i potężny tancerz szła, powraca do hotelu Hiacynt, po zagadkowym zabójstwie matki. Krążą plotki, że bezcenny surowiec, który napędza cały magiczny przemysł, jest na wyczerpaniu. Tylko utalentowana hutnicza jest w stanie pomóc Demirowi w uratowaniu tego, co napędza ich świat. 

Przyznaję, że jest to moje pierwsze spotkanie z McClellanem i po kilku ostrzeżeniach miałam lekkie obawy, że nie do końca polubię się z jego twórczością. Jak ja się cieszę, że byłam w błędzie. Od pierwszych stron zafascynowała mnie ta historia i mimo tej zawrotnej liczby stron, cały czas chciałam czytać dalej i dalej, więc moim mottem na ten czas, było "jeszcze tylko jeden rozdział". 

Fakt, muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że tak długo zajmie mi czytanie całości, bo choć nie miałam problemu z dopasowaniem się do rytmu książki, to i tak lektura zajęła mi sporo czasu, ale to nie jest istotny szczegół, bo dzięki temu dłużej mogłam być w tym rewelacyjnym świecie. A jeśli o tym mowa. Spodziewałam się, że dostanę wielowarstwowe fantasy, zbudowane z rozmachem i epickością i dokładnie to dostałam. Oczywiście na pierwszych stronach zostałam zbombardowana nowym uniwersum, z całkiem nowymi zasadami, ale z każdą stroną coraz lepiej poznawałam ten świat, a co więcej, coraz bardziej chciałam go poznawać. Z tego, co wiem, autor ma na swoim koncie już spore uniwersa, także tutaj czuć doświadczenie i świadomość. No, przynajmniej, w pierwszym tomie. Zobaczymy, co będzie dalej, oby tylko lepiej.

Demir Grappo jest tutaj głównym bohaterem i to jego historia jest głównym wątkiem, ale podczas całości śledzimy kilka innych postaci. Całość jest poprowadzona tak, że każdy wątek jest wyjątkowy na swój sposób, każdy jest ciekawy i nie było dla mnie istotne, który się aktualnie zaczyna, bo każdy bardzo lubiłam. One się w dalszej części książki ze sobą przeplatały, łączyły mniej lub bardziej, ale każdy z nich osobno też był bardzo interesujący.

Pomysł na fabułę jest świetny. Wiadomo, że pierwszy tom musi poustawiać nam parę kwestii dotyczących tego świata, ale mamy tutaj magię, wojnę, przygodę, miłość, humor i przede wszystkim wielką politykę. Jest to kawał książki, ale przez całe te 800 stron chyba ani razu się nie nudziła. Idealnie wyrażona całość z dozą humoru sprawiła, że już po pierwszym tomie, mogę stwierdzić, że ta trylogia trafi do moich ulubionych światów fantasy. No mam nadzieję, że nie zapeszę i dalej będzie tylko jeszcze lepiej, bo zakończenie ewidentnie nam to zwiastuje. Zostaliśmy zostawieni z większym mętlikiem w głowie niż na początku, ale to właśnie o to chodziło. Mam tylko nadzieję, że jak dostanę w ręce kolejny tom, to jeszcze będę coś pamiętała z tych wszystkich wydarzeń.

Kreacja bohaterów bardzo mi się spodobała. Czytelnik nie zostaje uderzony "głębią" wszystkich postaci po kolei, tylko subtelnie z biegiem książki dowiadujemy się o naszych bohaterach coraz więcej i dzięki temu, nie są bezbarwni. Cy mogę wskazać jednego ulubieńca? Nie, chyba nie. Demir, Kizzie... no w sumie wszyscy z tych pobocznych wątku skradli  moje serce i już się nie mogę doczekać, jak się potoczą ich losy dalej.

Coś, co bardzo mi się spodobało i zdecydowanie zwróciłam na to uwagę, to świetny przekład i Pani Ładuch zasługuje na uznanie za świetną robotę. Niektórych mogą zirytować szerzące się feminatywy w tej historii, mi jednak podobało się ich używanie, ale to nic! Moje serce skradło słowotwórstwo, naprawdę. Szkłorwa mać, to moje nowe ulubione powiedzonko!

Mam nadzieję, że zaciekawiłam Cię tą książką, bo jeśli lubisz fantasy z rozmachem, to jest to historia idealna dla Ciebie. Szalenie nie mogę się doczekać kontynuacji, chociaż wiem, że trochę na nią poczekam. Tak na koniec, nie mogę nie wspomnieć, o tym zachwycającym wydaniu, które rewelacyjnie prezentuje się na półce, a jak jeszcze trylogia będzie w komplecie, to już w ogóle będzie cudownie wyglądać. Taki mały dodatek do świetnej fabuły.

Z książkowymi pozdrowieniami,
Klaudia.

3 komentarze:

  1. Brzmi świetnie, ale taki grubasek z niej 🙈

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ale grubasek i, że podczas czytania "W cieniu błyskawic" czytelnik nie czuje zmęczenia, chęci złapania oddechu, to brawo dla autora. A jak przy magii, wojnie oraz polityce można się nudzić. Trochę się boję tych stron, rozmachu ale jestem bardzo zaciekawiona tą fabuła. Może kiedyś ....

    OdpowiedzUsuń
  3. Trylogia Magów Prochowych... ale z Fabryki Słów, to powinny być dobre. Nie wiem, jak bym zareagowała na te feminitywy...

    OdpowiedzUsuń