czwartek, 1 lipca 2021

Irena A. Stanisławska, Robert Rutkowski - "Toksyczna matka"

Autor: Irena A. Stanisławska, Robert Rutkowski


Wydawnictwo: Muza

Data wydania: 2021

Ilość stron: 224

Ocena: 6/10

Opis:

''Toksyczna matka'' Ireny Stanisławskiej obnaża mechanizm stojący za niezdrową relacją pomiędzy rodzicem i potomstwem, a także jej destrukcyjny wpływ na psychikę dziecka. Brzmi znajomo? Sięgnij po tę pozycję - to jedna z tych książek, które są w stanie zmienić czyjeś życie.

Jeżeli podejrzewasz, że masz toksyczną matkę, to prawdopodobnie tak jest. Gdy inni radośnie prą do przodu, ty zmagasz się z wiecznym poczuciem winy, nieprzystosowania i brakiem wiary we własne siły. I nie ma co się dziwić, bo taki właśnie obraz siebie jako skończonego nieudacznika często wynosi się z rodzinnego domu.

Dorosłeś, dorosłaś, ale trauma wyniesiona z domu idzie za Tobą jak cień i zatruwa Ci życie. Nie jest to wbrew pozorom zjawisko rzadkie, tyle tylko, że w świadomości wielu nie wypada mówić źle o własnej matce. Jeżeli jednak jest to matka toksyczna, to nie tylko wolno, ale i trzeba.

Toksyczne matki są wśród nas, mówi Stanisławska, i nie warto tracić czasu w nadziei, że się zmienią, bo to nigdy nie nastąpi. Jak je rozpoznać? Jakimi posługują się metodami i, co za tym idzie, jakim bagażem obdarowują własne potomstwo na dalszą drogę? Czy w ogóle można wyswobodzić się z tej niszczącej relacji? Wyczerpujące odpowiedzi na te i szereg innych pytań wraz z praktycznymi wskazówkami, jak rozwikłać ten węzeł, uważny Czytelnik znajdzie na kartach książki.

Recenzja:

Jestem studentką psychologii, więc czasami, jak jakiś poradnik mnie zaciekawi, to po niego sięgam. Tak było też w tym przypadku - bo bez wątpienia "Toksyczna matka" ma piękną okładkę, intrygujący opis, a do tego jest solidnie wydana pod kątem technicznym (papier, marginesy). Sięgnęłam. I nie żałuję, chociaż mam wrażenie, że tak nie do końca ta pozycja mnie do siebie przekonała. Dlaczego? O tym zaraz.

Pierwsza część tej pozycji związana była z opowieściami różnych osób o tym, jak układały się ich relacje z matkami, a raczej nie tyle z matkami, co w ogóle w rodzinie. Praktycznie od razu można zauważyć jakieś problemy - i faktycznie, te matki były toksyczne. Bo jak inaczej nazwać przemoc fizyczną, emocjonalną, manipulacje i inne takie, które krzywdzą dziecko w sposób oczywisty, wręcz wprost?

Trochę żałowałam, że tych wywiadów nie było więcej, bo brakuje według mnie takiej pozycji, która konkretnie zebrałaby w formie swego rodzaju reportażu więcej takich historii - niby od "zwykłych" ludzi, ale prawda jest taka, że często przeciętny Kowalski też przeżywał tego typu historie - więc może taka pozycja byłaby dla niego jakimś ukojeniem, a zawarte w nim porady od konkretnej osoby byłyby motywacją do tego, żeby jakoś to przepracować z terapeutą i ruszyć dalej?

Irena A. Stanisławska jest reporterką, a Robert Rutkowski jest związany z dziedziną psychologii - oboje są bardzo znani i cenieni w swoich środowiskach. Mimo wszystko odniosłam wrażenie, że czasem pytania pani Ireny w wywiadzie z panem Robertem były nietrafione, a innym razem - że pan Robert mocno zbacza z toru, często dając anegdotki o własnym życiu (jakby jego związek i jego postawa rodzicielska była najważniejszym wzorem do naśladowania), a na dodatek - niektóre z jego poglądów były dla mnie nie do zaakceptowania, a przynajmniej niektóre sformułowania według mnie źle zabrzmiały. Poniżej przykład.


Tak, czy siak, część z wywiadu średnio mi się podobała - ale nie pod względem merytorycznym, który zwykle jednak był na wysokim poziomie, chociaż rzadko to było poparte informacją o konkretnych badaniach, do których mogłabym zajrzeć, żeby coś doczytać - i nie licząc tych anegdotek z życia pana Roberta. Powiedziałabym po prostu, że było to dosyć ciężko napisane, że się tak wyrażę - i trzeba było bardzo uważnie czytać, żeby się nie pogubić. Ja wiem, że to jest poradnik, a nie jakaś opowieść romantyczna (które zwykle czytam), natomiast kończę już studia z psychologii, a niektóre rzeczy jakby dalej trafiały do mnie z pewnym oporem - bo jednak myślę, że niektóre rzeczy można było opisać krócej, a zarazem: bardziej prosto i lekko, aby trafiło to do każdego.

Według mnie też wskazówki, jak sobie radzić w domu z problemami - przywołując świadomy oddech czy proces uważności, może i przynoszą skutek, ale bardziej w takim miejscu, jakim jest tego typu poradnik, wolałabym, aby było rozpisane, gdzie można szukać pomocy, jaki specjalista co nam oferuje. Więcej konkretów, bo jestem pewna, że większości osób sześć wskazówek "do robienia w domu" raczej nie pomoże. I owszem - zgadzam się, że było wspomniane, że najlepiej jest przepracować wszystko z terapeutą. Tyle, że większość ludzi myli psychologa z psychoterapeutą, a tym bardziej nie rozróżnia nurtów psychoterapii - i nie wiedzą, który co im oferuje pod kątem przerabiania toksyczności relacji z matką. Tego mi zabrakło - bo to byłaby wiedza, którą wielu mogłoby wykorzystać w praktyce, zamiast błądzić po omacku. 

To nie jest zły poradnik - w kwestii toksyczności relacji z matką na razie nie spotkałam lepszego, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to jest dobre "na start", żeby sobie w ogóle uświadomić, że mamy taki problem - i że inni ludzie też często mają takie problemy, nie jesteśmy w tym sami. Później, do pomocy, trzeba jednak poszukać pomocy psychoterapeuty - bo uważam, że ten poradnik ma raczej funkcję informującą, a nie daje konkretnych wskazówek do samorozwoju i do przepracowywania swoich problemów. 

Podsumowując: jeśli macie problemy z toksyczną relacją z matką, sięgnijcie, zachęcam. Tak na start, na dobry początek, żeby w ogóle oswoić się z myślami o tym, że często dzieciństwo, które jest tak idealizowane, nie musi być wcale takie szczęśliwe (i zwykle nie jest - jak twierdzi pan Robert Rutkowski). Ja z tej pozycji zbyt dużo wiedzy, jako przyszły psycholog, nie byłam do końca w stanie wynieść, bo część jest dla mnie dosyć oczywista (w końcu studiuję już prawie pięć lat). Niemniej jednak myślę, że osoby, które z psychologią nie mają tyle wspólnego, będą w stanie wynieść z "Toksycznej matki" dla siebie dużo więcej. Trzymam za to kciuki - i żeby każdy, kto ma taki problem ze swoją matką, był sobie w stanie z nim poradzić.

11 komentarzy:

  1. Mam koleżanki, którym polecę tę książkę. Uważam, że każdy powinien czytać takie książki, zarówno rodzice jak i dzieci, nawet dorosłe dzieci. Podobnie myślę, że większość ludzi powinna korzystać z pomocy psychoterapeutów, bo takie spotkania pomagają spojrzeć na swoje życie z pewnego dystansu

    OdpowiedzUsuń
  2. Renata Kozłowska1 lipca 2021 09:14

    Ani nie miałam problemów z toksyczną matką ani sama taka nie jestem, mam nadzieję ��. Wydaje mi się że mam zdrowe relacje i z synem a tym bardziej z synową.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając opis, zaczęłam się zastanawiać, jaką matka jestem ja dla swoich synów? Czy nie jestem toksyczna? A może w niektórych dziedzinach podcinam im skrzydła, nie będąc tego świadoma? I przyznam, że recenzja podcięła skrzydła, ale moje. Nie nabrałam przekonania, że te pozycję muszę przeczytać. Bardziej czuję się przekonania do części zawierającej historie niż do wywiadu i po tę część chętnie sięgnęłabym.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie przepadam za poradnikami. Zawsze mam wrażenie, ze ktoś kto o to piszę postradał wszystkie rozumy i stara się narzucić nam swoje zdanie. Nie wiem, moze po prostu nie trafilam na taki gdzie jeat to przystępnie i obiektywnie przedstawione. Choć musze przyznać, że poruszony tu temat jest bardzo ciekawy i sama jestem ciekawa co w tym jest. Moze kiedyś, jak dojrzeje do takiej książki to przeczytam. Dzięki za recenzję

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka nie dla mnie. Nie czytam poradników /sporadycznie sięgam/. A moja mama była najwspanialsza w świecie. Wiem, że zdarzają się takie toksyczne matki, więc być może dla ich córek doskonała lektura.

    OdpowiedzUsuń
  6. Czyli to taki pseudo poradnik, wydany po to by wydać. Nie, to ja podziękuję. �� Temat mnie nie dotyczy, a z ciekawości też już nie sięgnę bo twoja recenzja pokazała, że tak średnio warto poświęcać na nią czas ��

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytam poradników i tym razem ten stan rzeczy tak pozostanie, nie przekonała mnie do się siebie "Toksyczna matka". Temat ważny lecz tu chyba został potraktowany bardzo powierzchownie, poradnik zawiera zdecydowanie zbyt mało porad gdzie można szukać pomocy.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasem niektóre osoby nie powinny być rodzicami. Szczególnie jak się posłucha wiadomości,to aż ciarki przechodzą. Dla osób mających problem z rodzicami,rodziną i relacjami między sobą lub osób,które zaczynją jakis związek z psychologią,to ra książka może być interesująca i przydatna. Dla mojej duszy,ta książka i poznania jej treść mogła by być toksyczna,bo jak już coś przeczytasz,to nie odczytasz,nieodwrócisz i potem trudno o tym zapomnieć. Bardzo dziękuję za recenzję😘 B.B

    OdpowiedzUsuń
  9. Temat bardzo ciekawy, ale czytam właśnie recenzje pełne rozczarowań, na zasadzie, że mogło być znacznie lepiej. No nic, może kiedyś w wolnej chwili sama ją sprawdzę, chociaż nie ukrywam, że zainteresowanie psychologią jest u mnie marne, a sama nie czuję potrzeby zgłębiania tematu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie czytam poradników i pewnie nie zmienię zdania w tej kwestii, choć uważam,że temat recenzowanej książki jest bardzo ciekawy.Z całą pewnością dla dużego grona osób może okazać się dobrym wstępem do tego,aby pozbyć się traum z okresu dzieciństwa i je przepracować. Tak czy inaczej uważam,że najlepiej poszukać profesjonalnej pomocy przy raczedziu sobie z tym czy podobnym problemem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Muszę przyznać, że lubię poradniki i często do nich zaglądam, jednak takiego w ręku jeszcze nie dane mi było trzymać. Mądrość ludowa jednak mówi, że zawsze musi być ten pierwszy raz, a na naukę przecież nigdy nie jest za późno, szczególnie w przypadku (tak jak u mnie), gdy się cały czas chadza do szkoły. :)
    Bez zaglądania do środka mogę stwierdzić, że w każdej matce tkwi jakiś toksyczny pierwiastek i w tej materii nie jestem chlubnym wyjątkiem. Dlatego zajrzę do środka, by sprawdzić, jaki toksyczny kawałek ma moja matczyna dusza. Może chociaż w dorosłym życiu mojego potomka nie będę popełniała błędów. Przynajmniej zbyt wielu.
    Aleksandra Miczek

    OdpowiedzUsuń